[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jestem dużą dziewczynką  przypomniała jej Abby.  Potrafię sama
o siebie zadbać. No cóż, zwykle potrafię  dodała.
 Pomogę ci wtedy, kiedy nie będziesz potrafiła  obiecała Calla.  A
teraz nakryj do stołu.
 Dobrze, proszę pani  odparła z szelmowskim uśmiechem Abby.
Przyniosła do jadalni dwa nakrycia z serwisu używanego na co dzień i
pomogła podać jedzenie. Cade, wbrew swoim zwyczajom, spózniał się z
zejściem na dół i niewiele brakowało, by Abby poszła go zawołać. Wszedł
do pokoju w tej samej chwili, gdy wstawała od stołu.
Wyglądał tak, jakby przez całą noc nie zmrużył oka. Włosy miał
wilgotne po kąpieli, był ubrany w brązową wzorzystą koszulę, rdzawe
dżinsy i lśniące wysokie buty.
111
R
L
T
 Zdawało mi się, że zamierzasz dzisiaj naprawiać ogrodzenie 
powiedziała zdziwiona, że się wystroił.
 Owszem.  Usiadł u szczytu stołu i długo jej się przyglądał, jakby
chciał zapamiętać każdy szczegół jej ciała.  Kiedy skończysz śniadanie, idz
na górę się przebrać. Nie wezmę cię na piknik, jeśli będziesz półnaga.
Ta niespodziewana napaść zaskoczyła Abby. Spojrzała na Cade'a z
głęboką urazą, potem odłożyła serwetkę i zerwała się od stołu ze łzami w
oczach. Przecież włożyła tę sukienkę specjalnie dla niego, chciała mu się
podobać.
 Dokąd idziesz?  spytała Calla, która wnosiła akurat talerz z
jajecznicÄ….
 Ubrać się  odparła Abby, nie odwracając głowy.
 I coś ty zrobił?  spytała gniewnie Calla. Abby nie czekała jednak na
odpowiedz Cade'a. Pobiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Nie potrafiła pohamować łez. Długo trwało, zanim się wypłakała. Wreszcie
zwlokła się z łóżka, włożyła dżinsy i niebieską bluzkę z krótkim rękawem, a
na to skórzaną kamizelkę z frędzlami. Włosy związała w koczek. Zanim
zeszła na dół, usunęła z twarzy wszelkie ślady makijażu.
Gdy weszła ponownie do pokoju, blada i milcząca, Cade prawie na nią
nie spojrzał.
 Jeśli odwołasz piknik, dokończę ślubną suknię dla Melly 
oznajmiła, biorąc do ręki kubek z kawą. Nie tknęła jajecznicy, kiełbasek i
świeżo upieczonych ciasteczek.
 Najchętniej odwołałbym wszystko, jeśli chcesz wiedzieć  stwierdził
Cade.
 W takim razie zrób to. Mam sporo zajęć, nie będę się nudzić.
112
R
L
T
Dopiła kawę, starając się nie pokazać po sobie, jak bardzo jest
urażona. Wstała od stołu, zamierzając opuścić pokój.
 Abby.
Przystanęła w pół drogi do drzwi, ale się nie odwróciła. Usłyszała
cichy wdech Cade'a.
 Porozmawiajmy  powiedział.
 O czym chcesz rozmawiać?  Stanęła twarzą do Cade'a. 
Zamierzałam wyjechać, gdy Melly wróci z podróży poślubnej, ale mogę
zmienić plany. Jeśli sobie życzysz, mogę się stąd zabrać nawet dzisiaj.
Dostałam ciekawą propozycję od właścicielki sklepu...
Cade nie pozwolił jej dokończyć zdania.
 Zatem będziesz mogła wpisać następny I punkt do swojego
zawodowego życiorysu i  powiedział z ironicznym uśmiechem.
 Niech będzie, skarbie. Tak się składa, że ja też będę podróżować w
najbliższych miesiącach. Tu jest tylko jedno miejsce pracy i należy do
Melly.
 Nie martw się. Nieszczególnie wciąga mnie rejestrowanie bydła.
Cade podniósł się od stołu i zapalił papierosa. Jego druga filiżanka
kawy stała nietknięta na stole.
 Calla zapakowała koszyk na piknik. Możemy równie dobrze spędzić
ten dzień razem. Bez wątpienia jest to ostatnia okazja, bo od jutra będę bez
przerwy zajęty z kowbojami.
 Czemu nie wezmiesz Calli na piknik? Przecież ją lubisz.
Spojrzał na nią z góry.
 Ciebie też kiedyś lubiłem, i to bardzo  oznajmił.
113
R
L
T
 Jasne, póki trzymałam się od ciebie z dala. Powinnam była zostać w
Nowym Jorku. Zresztą, nie spodziewałam się, że zostanę powitana z ot-
wartymi ramionami.
 Kiedyś może tak by to wyglądało  powiedział dość zagadkowo
Cade.  Jednak zdecydowałaś, że kariera modelki znaczy dla ciebie więcej
niż dom i rodzina. Spojrzała na niego koso.
 Inny tekst proszę. Zwietnie wiesz, że gdybym tutaj została,
zwiędłabym i wzbogaciłabym orszak starych panien. Chyba nie próbujesz
mi powiedzieć, że przeze mnie umierasz z miłości?
 Po co mam tracić czas, żeby powiedzieć ci coś, w co nie uwierzysz?
Jeśli mamy urządzić sobie piknik, to jedzmy. Nie mam czasu gadać po
próżnicy.
 Oczywiście, bo lada chwila całe ranczo rozpadnie się na kawałki! 
rzuciła Abby i przeszła do kuchni.
Calla popatrzyła za nią z marsową miną, a potem jeszcze bardziej się
skrzywiła i spojrzała na Cade'a.
 Koszyk  powiedziała krótko.
 Cholernie dziękuję  odburknął Cade, biorąc go z rąk Calli.  Jeśli
potrzebuje pani rąk do pomocy, proszę kogoś zatrudnić albo odejść. Moja
cierpliwość się wyczerpała.
Wcisnął kapelusz na głowę i wyszedł kuchennymi drzwiami.
 Uważaj  powiedziała współczująco gospodyni do podążającej za
nim Abby.  Coś go gryzie bardziej niż zazwyczaj. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl