[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do tyÅ‚u, a dwie wielkie Å‚zy popÅ‚ynęły jej z oczu. UsiÅ‚owaÅ‚a zdÅ‚a­
wić pÅ‚acz, podczas gdy matka zbliżaÅ‚a siÄ™ ku niej ze wzniesio­
nym kijem. Lady Edith zawahała się jednak. Resztki rozsądku
podpowiadały jej, że nie powinna tak jawnie maltretować córki.
OdrzuciÅ‚a wiÄ™c swój oręż i zadowoliÅ‚a siÄ™ lawinÄ… ciosów, zada­
wanych otwartą dłonią, które spadały na głowę, barki i plecy
córki. Thea osunęła siÄ™ na podÅ‚ogÄ™ koÅ‚o łóżka, daremnym ges­
tem osÅ‚aniajÄ…c gÅ‚owÄ™ dÅ‚oÅ„mi. RozwÅ›cieczona matka szarpniÄ™­
ciem postawiła ją na nogi i biła dalej.
Fizyczna nierównowaga sił i wewnętrzny opór Thei na myśl
o walce z wÅ‚asnÄ… rodzicielkÄ… sprawiÅ‚y, że za jedynÄ… obronÄ™ mog­
ła wybrać uniki, jednakże w czasie całego okrutnego zajścia nie
wydała najmniejszego krzyku ani jęku i zdołała zdławić w sobie
płacz.
- No, chyba już zmądrzałaś, moja panno - oznajmiła wresz-
cie lady Edith, ciężko dysząc. - A teraz, proszę, żebyś raczyła
się przygotować, bo dziś po południu wyjeżdżamy do Oxfordu.
Tam nie będzie cię kusił twój niedoszły uwodziciel. Bo chyba
nie sądzisz, że taki kogucik interesowałby się tobą w jakichś
innych celach? Wstań, ogarnij się i ubieraj do podróży. Aha,
i jeszcze jedno, będziesz musiała przyjąć oświadczyny Hektora
i skończyć z tymi bzdurnymi dąsami. Stanowczo zbyt wiele ci
ostatnio pobłażałam, ale to się zmieni, zapewniam cię. W Ox-
fordzie będę cię miała na oku. Zobaczymy, jak podziała na twój
upór krótka smycz.
To mówiąc, pomaszerowała do drzwi, rzucając Thei ostatnie,
grozne spojrzenie pogromczyni. Zamknęła je od zewnątrz,
a klucz zabrała ze sobą. Thea gorączkowo rozważała, czy uda
siÄ™ jej zadzwonić do Gisa i poprosić go o pomoc, ale podejrze­
wała, iż matka skutecznie jej to uniemożliwi. Nie miała złudzeń,
że lady Edith, raz i drugi zaznawszy przyjemności znęcania się
nad nią, będzie to czynić przy każdej próbie oporu.
Dobrze, wiem, że jeszcze będę cierpieć, ale to się skończy,
powiedziała sobie z mocą. Gis mi pomoże, wiem o tym. I nie
wierzę jej za grosz, kiedy mówi, że zależy mu wyłącznie na
uwiedzeniu mnie. JeÅ›li tak, miaÅ‚ już kilka okazji i nie wykorzys­
taÅ‚ ich. To on pierwszy potrafiÅ‚ siÄ™ opamiÄ™tać, a nie ja. Zgo­
da, mamo, jestem podła, bo chcę spędzić z nim życie i wcale
siÄ™ za to nie kajam. Szkoda mi tylko, że nie zdążyliÅ›my siÄ™ po­
kochać.
Po raz drugi osunęła siÄ™ na podÅ‚ogÄ™ przy łóżku i przez dÅ‚uż­
szÄ… chwilÄ™ trwaÅ‚a tak, z gÅ‚owÄ… zÅ‚ożonÄ… na rÄ™kach, dotykajÄ…c po­
liczkiem chłodnej, śliskiej kapy. Wreszcie wstała i sztywno
podeszła do toaletki, aby przejrzeć się w lustrze. Tym razem ból
duszy był dotkliwszy niż ból ciała.
144
Kiedy odwróciła głowę, zobaczyła szramę, ciemniejącą na
policzku. Palce miała obolałe i sine. Ten widok utwierdził ją
w pewności, że matka będzie dręczyła ją dopóty, dopóki nie
obieca, że nigdy już nie spotka się z Gisem, i zgodzi się przyjąć
oświadczyny Hektora Dashwooda.
Zawróciła do okna i usiadła na kanapce, stojącej w wykuszu.
Patrzyła na ulicę i zastanawiała się, w ilu domach odbywają się
podobne rodzinne sceny, o których wiedzą tylko obojętne mury.
Ile oprawców i ich ofiar chodzi po ulicach, udając, że wszystko
jest w porządku, i pokazując światu puste twarze, maskujące
nienawiść albo ból.
Dlaczego majÄ… wracać do Oxfordu? Przecież matka niedaw­
no zarzÄ…dziÅ‚a, aby sÅ‚użba szykowaÅ‚a siÄ™ do wyjazdu do rodowe­
go zamku Beauclair, który miał nastąpić za dwa tygodnie. Tam
miano przygotować starÄ… siedzibÄ™ Freville'ów na przyjazd paÅ„­
stwa, aby pod koniec wakacji, po powrocie profesora z Francji,
mogli zjechać do swej zimowej siedziby.
Jednak Thea najbardziej martwiÅ‚a siÄ™ tym, że w nastÄ™p­
nym tygodniu nie zobaczy Gisa, co więcej, nie zdoła go
zawiadomić, że siÄ™ nie zjawi. Nie mogÅ‚a już liczyć na po­
moc Moniki, gdyż po całej aferze ich dalsza przyjazń nie
miała szans.
Azy napÅ‚ynęły Thei do oczu, kiedy wyobrażaÅ‚a sobie, jak bÄ™­
dzie czekał przy Oxford Circus, nerwowo i z coraz większym
rozczarowaniem zerkajÄ…c na zegar, aż wreszcie odejdzie zrezyg­
nowany, nie zobaczywszy swojej przyjaciółki.
A może, jak sugerowaÅ‚a matka, po prostu wzruszy ramiona­
mi i nie tracąc czasu zabierze się za nowy podbój? Nie! Tego
Gis na pewno nie zrobi. Jak mógłby, skoro powierzył Thei swoje
sekrety i wysłuchał jej spowiedzi? Nawet gdyby jej nie kochał,
145
zostaÅ‚aby zawsze czuÅ‚a przyjazÅ„ i szczera, konkretna oferta po­
mocy. Nikt jeszcze nie zrobił tyle dla Thei.
RozmyÅ›laÅ‚a jeszcze przez chwilÄ™, po czym udaÅ‚a siÄ™ do gar­
deroby. Włożyła wełnianą sukienkę, gdyż mimo pogodnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl