[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Umilkł i z przejmującą powagą zaczął się wpatrywać w twarze czterech pojma-
nych.
Konrad zastanawiał się pospiesznie nad znalezieniem jakiegoś wyjścia. Podjęcie
rozpaczliwej akcji obronnej byłoby niedorzecznością: przy pierwszym poruszeniu ci
fanatycy posiekaliby ich na kawałki. Jedyną nadzieją byli zbrojni, pozostawieni w po-
bliżu katedry. Ile czasu minęło? Dwie, może trzy godziny, Co mogli zrobić, nie widząc
ich z powrotem? Niechybnie wkroczyli na cmentarz. Lecz potem? Czy potrafili znalezć
przejście? Konrad wątpił w to. Zatem nic się nie da zrobić. Czekać. I starać się, o ile to
możliwe, grać na zwłokę.
 Czekamy, katarze, na twe pytania , zawołał Konrad, przerywając ponure milcze-
nie.
117
 O was wiem już wszystko, drogi ojcze Leclerc. Podobnie jak o pozostałych. Po
prawdzie, uważałem was za przebieglejszego. Was obchodzi jedynie zabójstwo tej la-
dacznicy... Jakże jej było na imię?... Ach, tak Beatrice Sciancati, jeśli się nie mylę.
Tymczasem daliście się omotać temu angielskiemu szarlatanowi .
 ...szkockiemu! , poprawił kwaśno Michał Scoto.
 ...szkockiemu, zgoda, jeśli tak ci na tym zależy. I tu, drogi mój ojcze Leclerc, winni-
ście byli zrozumieć, iż ci dwaj szukają tylko mego kamienia! .
 Nie jest twój , przerwał Harudne.
 A czyjże zatem? .
 Wiernych Proroka .
 Ach, tak! Teraz wszystko jest jasne! Sądziłem, że ty, niewierny psie, miałeś ten sam
niski, mały, podły cel osobisty, co Anglik... Och, wybacz, mój drogi. Chciałem rzec: co
Szkot! Tymczasem ty postawiłeś sobie zadanie, by tak rzec... patriotyczne! .
 Ty, odstępca od swej wiary, ośmielasz się nazywać mnie niewiernym? . Turek splu-
nÄ…Å‚ na ziemiÄ™ na znak pogardy.
Katar skinął głową i natychmiast setka silnych ramion pochwyciła Harudne, po-
chylając go do posadzki, twarzą w miejsce, gdzie napluł.
 Wyczyść , zasyczał katar.
Ci, którzy trzymali Turka, jeszcze mocniej nagięli go ku ziemi.
 Wyczyść . Głos stał się teraz przenikliwym sykiem żmii.
Napięcie dobiegło szczytu. Nikt nie ośmielał się oddychać. Z twarzy Gadda ściekały
grube krople potu, Konrad czuł, jak napinają mu się, niczym sznury, mięśnie szyi. Nie
po raz pierwszy stał tak blisko śmierci, lecz tym razem było inaczej. Z tego człowieka
emanowało na stojących koło niego coś namacalnie lodowatego, jakaś udręka nie do
zniesienia, jakiś bezgraniczny niepokój w sercu.
Tylko Michał Scoto, jako jedyny, zachował niewzruszony spokój. Nawet nie drgnęła
mu powieka. Spoglądał w stronę swego wroga, jakby nie dotyczyło go to, co się działo.
Konrad był gotowy na wszystko. Miał już okazje zetknąć się z niewzruszoną za-
wziętością muzułmanów, bezwzględnych i okrutnych aż do sadyzmu względem poko-
nanego wroga, a zarazem gotowych oczekiwać podobnego traktowania w przypadku
klęski. Harudne powie nie. I da się zatłuc jak pies. Zaraz potem wezmą się za nich. Lecz
jakie to ma znaczenie? Zabiliby ich i tak, wcześniej czy pózniej. Lepiej umrzeć z god-
nością.
Tymczasem Turek nie spełnił jego przewidywań. Zamknął oczy i wylizał plwocinę.
Musiało to zdumieć także katarów, którzy być może rozumowali podobnie jak
Konrad, gdyż wahali się, czy rozluznić uchwyt.
 No, i co?  wycharczał Harudne przez ściśnięte gardło.  Czy długo jeszcze mam
tkwić w takiej pozycji? Czyż chcesz, bym wylizał całą posadzkę? .
118
 Muszę rzec ci prawdę, drogi mój niewierny przyjacielu,  zaśmiał się ironicznie
katar.  Nie wiem, czyś nadto przebiegły, czy też tchórz. Ale może nie doceniłem ludzi
twojej rasy. Puśćcie go .
Turek wyprostował się powoli, rozcierając sobie kark. Gaddo po cichu odetchnął
z ulgÄ….
 Bardzoś mocny, mając setkę ludzi na swe rozkazy! , powiedział głośno Konrad.
 Oszczędzcie głosu, ojcze Leclerc. Nie atakujcie. Co chcecie uczynić? Wyzwać mnie
na pojedynek? Podjęlibyście go z biednym kulawcem? Znam waszą zręczność i nie
miałbym z wami żadnych szans. Mam na myśli szansę fizyczne. A zresztą bójka nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl