X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zrozumiałem! Kondor rusza.
Teraz pozostawało tylko czekać. Wszyscy jednak byli w du\o lepszych humorach.
Mo\e z wyjątkiem Marca. Shira usiadła obok niego, co ksią\ę przyjął z
wdzięcznością.
- Właśnie bardzo chciałem z tobą porozmawiać, Shiro.
- Wiem o tym. Jesteśmy braćmi w nieszczęściu. To znaczy, mo\e lepiej powiedzieć:
rodzeństwem.
- Tak. Czy było bardzo cię\ko?
- Dla mnie nie. - Uśmiechnęła się ze smutkiem do swoich wspomnień. - Ja ani niczego
nie utraciłam, ani nie wygrałam. Myślę, \e dla ciebie będzie to o wiele trudniejsze. Ty masz
du\o więcej do stracenia.
Siska i Mar obserwowali ich z boku. Siska nie miała pojęcia, o czym rozmawiają, ale
Mar orientował się znakomicie.
To on wygrał na rym, \e Shira napiła się jasnej wody wtedy, dawno, dawno temu.
Utraciła bowiem zdolność do wypełnienia swego zadania.
Ale Marco? Mar zadr\ał na myśl o tym, co Marco, a wraz z nim wszyscy, mogli
utracić. A co wygrał? Nic. Po prostu nic.
Jasna woda działa ró\nie na ró\ne osoby. Uzdrowiła Tsi-Tsunggę, ale stało się tak
tylko dlatego, \e zło przeniknęło do ciała niewinnego, obdarzonego czystym sercem Tsi.
Wody dobra mo\na u\ywać w bardzo wielu przypadkach. Zawsze jednak trzeba się z nią
obchodzić bardzo ostro\nie. Przekonali się o tym ju\ wówczas kiedy Mar podstępem skłonił
Shirę, by się jej napiła.
A przecie\ Marco jest jeszcze bardziej bezbronny. Nikt tak naprawdę nie wie, co mo\e
się z nim stać. Nie wie tego nawet on sam, myślał Mar. Przekonywał się o tym teraz, kiedy
Marco rozmawiał z Shirą. Patrzył na nią pytająco, Shira wyjaśniała i uspokajała.
Nikt dotychczas nie robił wymówek Tsi, \e napoił Marca jasną wodą. Nikt zresztą nie
powinien tego czynić, to by mogło bardzo zranić wra\liwego chłopca.
- Ciii! - syknęła Indra. - Zdaje mi się, \e coś słyszę!
- Rakiety! - rozkazał Faron.
Pozwolono, by jedną wystrzelił Tsi. Z uszczęśliwioną twarzą patrzył teraz, jak rakieta
z sykiem szybuje w niebo, zostawiając za sobą płomienny czerwony ogon.
- Rakiety śmiertelnie przestraszą mieszkańców mojej wioski - powiedziała Siska
sucho. - Chciałabym im tego oszczędzić.
Wcią\ jeszcze ubolewała nad  przyjęciem , jakie jej zgotowali.
- Wystrzelić jeszcze jedną? - dopytywał się Tsi z nadzieją w głosie.
- Nie, na razie wystarczy ta - odparł Ram. - Teraz ja te\ coś słyszę.
Wszyscy milczeli, nasłuchując. Byli przekonani, \e dociera do nich słaby szum. Tak,
rzeczywiście, szum się zbli\ał.
- Oj! Coś mi majaczy między czubkami drzew - jęknął Tsi przestraszony. - Coś
potwornie wielkiego!
- To Kondor - oznajmił Ram. - Chodzcie, wybiegniemy na tamtą polanę. Nie mogą
przecie\ wylądować między drzewami.
- Ale jak przeciągniemy tam J2? - zapytał Tich z lękiem.
- Wszystko pójdzie dobrze, uło\y się, zobaczysz, uspokajał go Ram.
Cię\ki, milczący ptak przesłaniał im niebo jak wielka, czarna plama na odrobinę
jaśniejszym tle. Powoli schodził do lądowania, zebrani rozbiegli się więc na wszystkie strony.
- Alleluja! - zawołała Indra. - Ogromny czarny anioł ląduje w naszej pułapce!
13
DOM, UKOCHANY, ZABRUDZONY DOM!
Kondor miał bardzo mało czasu, czekały na niego pilne prace reperacyjne, więc obyło
się bez długich powitań. Większość zajęła miejsca w pojezdzie ratowniczym, niektórzy
jednak zostali na pokładzie J2. Jak na przykład Tich, co oczywiste, lecz tak\e niedzwiedz,
dwunastu chorych mę\czyzn oraz ci, którzy się nimi mieli opiekować: Dolg, Cień i Indra,
upierająca się, \eby ją tymczasem nazywano Florence. Anga\owała się w rolę pielęgniarki
całym sercem, teraz miała szansę sprawdzić, czy to jej prawdziwe powołanie. Nikt poza nią w
to nie wierzył.
Poniewa\ Indra zostawała na pokładzie J2, Ram zdecydował się jej towarzyszyć. Pięć
duchów \ywiołów natomiast uwa\ało, \e ich godność wymaga, by podró\owały Kondorem.
Podczas gdy Indra i Dolg uspokajali jednego z dwunastu chorych, J2, skrzypiąc
złowieszczo, ruszył z miejsca. Indra upadła na podłogę, uderzyła o ścianę, która teraz na
moment przejęła rolę podłogi. Ram zdą\ył się czegoś przytrzymać. Natychmiast połączył się
ze Stra\nikiem pilotującym Kondora, musieli raz jeszcze zejść na dół i właściwie ustawić J2.
Nie był to pojazd łatwy do manewrowania, nie było o co zaczepić dzwigów, które miały go
trzymać w czasie podró\y, dlatego musieli owiązać linami cały kadłub niczym gwiazdkowy
prezent.
- Jeszcze tylko brakuje kolorowych wstą\eczek - skomentowała Indra.
Po chwili znowu wszystko uniosło się w górę i teraz ju\ bez przeszkód polecieli ku
Królestwu Zwiatła.
- Nasz kraj pogrą\ył się w mroku - oznajmił Dolg zgnębiony. - Jak się to wszystko
skończy?
- Stra\nicy ju\ pracują przy naprawach - odparł Ram. - Są wielkie zapasy potrzebnych
materiałów.
- Czy oni byli przygotowani na...?
- Nie. O czymś takim nikomu się nawet nie śniło.
Znajdowali się wysoko, ponad Zwiętym Słońcem, ponad szczytem kopuły. Widzieli
dziurę, widzieli, jak czarne strzępy i śmieci ró\nego pochodzenia nadal wciągane są do
wnętrza, do ich cudownej krainy.
- Mam wyrzuty sumienia, \e opózniamy ich prace - mruknął Ram.
- Ja te\ - przytaknęła Indra. - Czy mamy uwa\ać, \e nasza ekspedycja odniosła sukces,
czy te\ zakończyła się fiaskiem?
- I to, i to. Absolutnie!
Schodzili teraz ku fatalnemu otworowi. Wewnątrz panowały te same ciemności co na
zewnątrz. Wiatr szarpał J2 podczas wchodzenia przez otwór, turbulencje były straszne. Ale
zarówno Kondor, jak i J2 to solidne maszyny.
- Nigdy jeszcze nie cierpiałem na morską chorobę, ale teraz chyba zacznę - rzekł Dolg [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl
  • Drogi uĂ„Ä…Ă„Ëťytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu dopasowania treĹ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu personalizowania wyĹ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treĹ›ci marketingowych. PrzeczytaĹ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoĹ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.