[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Judy skuliła się, słysząc te brutalne słowa. Myśli gorączkowo krążyły jej w głowie.
Wszystko się rozpadło, straszliwa pewność zaczynała do niej docierać. Kurczowo
trzymała się jednak swego, nie przyjmowała do wiadomości słów Devlina, nie
chciała.
Pochyliła głowę.
- Nie wierzę ci. To ty włożyłeś kawałki gazet do koperty, rozum ci się pomieszał.
Jak śmiesz tak oczerniać Jacka za jego plecami? Zobaczymy, co powie, kiedy mu
o tym wszystkim doniosę! Bo zrobię to, możesz być pewien!
Devlin z niedowierzaniem kręcił głową.
Judy poczuła na plecach lodowaty chłód, choć przecież panował straszliwy upał.
Zapytała pełnym najwyższej niechęci tonem:
- Co, może chcesz mnie zastrzelić?
46
Chciała, żeby to zabrzmiało jak żart, ale głos Devlina był zimny:
- Nie. Jack uważał, że to by była zbyt łagodna śmierć dla ciebie. Rozzłościłaś go,
stając mu na drodze. Sama jesteś sobie winna. Dlaczego nigdy nie pozwoliłaś mu
zostać z Alteą sam na sam?
To nie może być prawda, Jack mnie kocha, nie ma czulszego męża, przeżyliśmy
tyle cudownie intymnych chwil.
Chociaż najszczęśliwsze czasy chyba minęły...
Altea! O Boże! Sama z tymi wszystkimi mężczyznami na rancho. Sama z nim?
Nie, nie, nic się tu nie zgadza, to musi być dzieło Devlina, jego pomysł, Jack nic o
tym nie wie.
Usiłowała dostać się do samochodu, na przednie siedzenie, ale Devlin był
bezlitosny.
Chwycił ją, aż zabolało, i z całej siły odepchnął od samochodu. Naprawdę nie miał
miłosierdzia, wysyczał przez zaciśnięte zęby:
- A jak umarł twój pierwszy mąż? Nie wiedziałaś? To ludzie Jacka go rozjechali.
Najpierw jednak Jack uświadomił mu, że znalazł się na krawędzi bankructwa i że
tylko on może mu pomóc. A wszystko po to, byś ty została piórkiem u jego
kapelusza i by mógł zgarnąć wszystko, co ty z mężem posiadaliście.
- Nie, nie, to kłamstwo - jęknęła, próbując się wyrwać. Nie udało jej się to, Devlin
trzymał ją mocno. - Jack mnie kocha.
- On cię pożądał, bo byłaś wtedy piękna i ponętna, trofeum najszlachetniejszego
gatunku. Teraz twoja własna córka jest twoją rywalką. A w porównaniu z nią
wyglÄ…dasz jak dobrze zakonserwowana mumia.
- Jesteś sadystą - powiedziała ostro i stłumiła dławiący ją w gardle płacz.
- Dziękuję za komplement, bardzo mnie to cieszy. Ale, jak powiedziałem, sama
jesteś sobie winna. Nigdy nie słyszałaś o skrywanej niechęci młodych kochanków
do swoich pań?
- To w każdym razie do nas się nie odnosi. Nie jestem starsza od Jacka,
przynajmniej nie tak bardzo.
47
- WystarczajÄ…co.
Judy poczuła potrzebę, żeby zacząć głośno krzyczeć, ale umiejętność panowania
nad sobą, którą ćwiczyła przez cale życie, pozwoliła jej się otrząsnąć. Tak
strasznie ją to wszystko bolało. Dławił ją ponury żal i rozpacz. To nie może być
prawda!
Doszli do miejsca, gdzie dawniej musiało się znajdować wejście do kopalni. Teraz
było zamknięte, prawdopodobnie na stałe, a w głębi widać było przypominające
chłodną piwnicę pomieszczenie.
Judy instynktownie odskoczyła.
- Chcesz mnie tam zamknąć?
- W tym przyjemnym chłodzie? O, nie, tak dobrze ci nie będzie.
Uważnie spojrzał jej w oczy.
- Czy wiesz, że sępy mają najlepszy na świecie zmysł powonienia?
Judy wrzasnęła i szarpnęła się z siłą, jaką dać człowiekowi może tylko śmiertelny
strach, i wyrwała się Devlinowi. Pobiegła do samochodu.
Cios kolby pistoletu w tył głowy sprawił, że straciła przytomność.
Obudził ją potworny, pulsujący ból w czaszce.
Słońce świeciło tak ostro, że nie odważyła się otworzyć oczu. Obie ręce miała
rozłożone i przywiązane do jakichś desek, tak jej się przynajmniej zdawało, leżała
skośnie, z głową wyżej. Domyśliła się, że położył ją na wyłamanych drzwiach,
stanowiących przedtem zaniknięcie kopalni.
Nogi też miała mocno przywiązane. Leżała niczym litera X z rozłożonymi rękami i
nogami.
I była naga.
Długie godziny opalania nad basenem uodporniły jej skórę na działanie słońca,
ale teraz znajdowała się poza chłodną hacjendą. Tutaj było gorąco jak w
piekarniku. Promienie słońca zdążyły już poparzyć jej nagie ciało, spadały na nią
niczym ostre, kłujące szpile, była rozgrzana do granic wytrzymałości. Nawet
48
drewno, do którego została przywiązana, było takie rozpalone, że starała się
dotykać go jak najmniej. Ale to było, oczywiście, bardzo trudne.
Zaczynała się budzić pamięć.
Jack? Jack, który jej już nie chce. Miłość jej życia.
Nikt nie będzie jej szukał. Została całkiem sama, bez przyjaciół. Nie, Jack na
pewno przyjdzie. Tylko że Devlin trzyma go w areszcie. Tak to musi być!
Słyszała sępy, słyszała też kondory, krzyczały ostro w górze nad nią.
Głupi Devlin, pomyślała nieoczekiwanie. To nie sępy mają najlepszy węch na
świecie, lecz rekiny. Oraz owady. I jeszcze świnie, myślała, choć zbierało się jej
na płacz.
Chociaż sępy też mają się czym pochwalić, to prawda.
O Boże, bądz miłosierny!
Ale kroplą, która przepełniła czarę goryczy, było mroczne wspomnienie, ukryte
gdzieś w podświadomości.
Ciało Devlina na niej. Spocona, sapiąca gęba, która przesłoniła słońce. A potem
znowu ciemność.
Teraz wiedziała, że została zgwałcona.
Jej upokorzenie było absolutne, zostały przekroczone wszelkie granice
poniżenia...
Trudno sobie wyobrazić straszniejsze odejście z tego świata, pomyślała
załamana.
8
Na ogół służących do wykonywania najprostszych prac poszukiwano w
dzielnicach slamsów okalających miasta. Stawiano tylko jeden warunek:
mężczyzni powinni być silni i raczej brutalni, w każdym razie nie powinni mieć zbyt
wrażliwego sumienia. Dziewczęta zaś powinny być młode, ładne i pracowite.
Nellie była niewysoką siedemnastoletnią dziewczyną z pochodzenia pół - Indianką
i właśnie niedawno została zatrudniona w hacjendzie. Jej wuj opiekował się w
posiadłości basenami, i to on ją polecił państwu. Bardzo przypadła do gustu
49
zarówno właścicielowi, jak i jego ludziom - bardzo ładna, choć może figurę miała
trochę zbyt krępą, ufna i chętna do pracy. Robiła wszystko, co jej kazano, i nie
zadawała głupich pytań.
Zanim opuściła blaszany barak, który był jej rodzinnym domem, musiała
wysłuchać długich napomnień matki, że powinna być miła, nie potykać się, nigdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl