[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wraz z nimi wszyscy ci dawno zmarli ludzie, i ziemia wyglądała dokładnie tak
samo jak w chwili, kiedy tu wylÄ…dowali, z delikatnÄ…, wiosennÄ… zieleniÄ… porastajÄ…cÄ…
ruiny.
Goram też został uściskany.
- Nie przyniosę wam wstydu - powiedział Dolg cicho.
Goram nie bardzo zrozumiał, natomiast przełożony nie chciał go jeszcze o niczym
informować. On też nie wiedział, co zamierza zrobić syn czarnoksiężnika, ten
jednak działał z taką stanowczością, że Goram nie pytał o nic więcej.
- Powiedz tylko, skąd mamy cię zabrać - próbował ustalić.
Przyjaciel potrząsnął głową.
- ZnikÄ…d. Wracajcie po prostu do bazy na Grenlandii!
- A jak ty się stąd wydostaniesz? Gdzie cię szukać?
- Nie przejmuj siÄ™ tym. Ja was znajdÄ™.
Lilję przeniknął nagły łęk.
135
- Dolg! - zawołała. - Czy mamy cię już nie spotkać?
- Ależ spotkamy się! I to niedługo - odparł głosem pełnym czułości. - Nie martw
się, wiem, co robię, i nigdy was nie opuszczę. Pozwólcie mi tylko odbyć tę podróż
w samotności. Jest coś, co chciałbym jeszcze raz zobaczyć. Poza tym - dodał w
zamyśleniu - poza tym w ten sposób łatwiej będę mógł pomóc memu ojcu i jego
współpracownikom.
Potem odszedł między ruinami, w stronę Keldur, a oni stali i patrzyli w ślad za nim.
Lilja rozejrzała się z drżeniem wokół. Chociaż znajdowali się w bajecznie pięknym
miejscu, to po odejściu Dolga zrobiło się strasznie pusto. Cała trójka wyglądała
bezradnie. Jakby przeżyli wielki zawód.
Długo po tym jak sylwetka Dolga zniknęła za jednym z licznych na Islandii
łańcuchów wzniesień, Goram powiedział:
- Dolg zostawił swoje szlachetne kamienie. Chociaż one otworzyłyby mu wstęp
wszędzie, gdzie chciałby wejść. On jednak zostawił je nam. Powiedział, że mamy
wystarczająco czyste serca, by przekazać je Shirze lub Oku Nocy, którzy przejmą
za nie odpowiedzialność.
- Tak - potwierdziła Lilja, gdy Goram pogrążył się w rozmyślaniach. - Ale nie
powinniśmy ich dotykać.
- Bardzo długo się z nami żegnał - westchnął przełożony Strażników. - Nie
rozumiem tego, a zwykle żywimy podejrzenia w stosunku do spraw niepojętych.
Ale musimy ruszać. Ja wezmę moją małą gondolę i wrócę do bazy. Wy też tam
zmierzacie, prawda? Do Angmagssalik na Grenlandii? A więc pewnie się
zobaczymy i razem wrócimy do Królestwa Zwiatła. Bo wasze zadanie zostało
wykonane, o ile wiem?
- No, jeśli nie przydzielą nam nowego - powiedział Goram ku wielkiemu
zmartwieniu Lilji. Ona chciała już wracać razem z Goramem. Spotkanie z czarnym
księciem głęboko nią wstrząsnęło, zostawiło ślady nie tylko na nadgarstku, lecz
także w duszy. Była kompletnie wyczerpana, jeszcze jedno zadanie teraz, to
ostatnie, czego mogła sobie życzyć.
136
Idąc w stronę gondoli, wciąż jeszcze patrzyli w ślad za Dolgiem. On jednak
odszedł.
Przez ostatni kawałek drogi Goram prowadził Lilję za rękę.
- Miałem nadzieję, że będę już wolny - powiedział cicho. - A zamiast tego
utraciliśmy Dolga. Liljo, nie odzyskam spokoju, dopóki się nie dowiem, co z nim.
- O tym samym myślałam - odparła. - Pojawiła się mała iskierka nadziei, ale zaraz
zgasła, pozostawiając wielki zawód.
Wtedy Goram uśmiechnął się ciepło, choć ze smutkiem. Rozumieli się
znakomicie. Gdyby tak leszcze mieli przed sobą jakąś wspólną przyszłość!
Przełożony Gorama natomiast zmagał się z wielkimi wyrzutami sumienia. Nie
wiedział, czy postąpił zle czy dobrze. Dać Dolgowi prawo wstąpienia do elity
Strażników? I nie powiedzieć o tym Goramowi?
W głębi duszy czuł się nędznie. Nagle Lilja zawołała:
- Patrzcie! Tam idzie Dolg! Wrócił!
Uradowani czekali na niego.
- I co, zrobiło ci się żal? - krzyknął Goram, kiedy Dolg był już tak blisko, że mógł
go słyszeć.
- Trochę tak - odparł tamten. - Chyba ogarnął mnie zbyt wielki zapał. Kiedy jednak
się zastanowiłem, uznałem, że bardzo stąd daleko do Fiordów Zachodnich. Wy
szybciej znajdziecie się na Grenlandii, niż ja dojdę do pierwszego cypla. A może
nie kupiÄ™ jeepa w Keldur i musiaÅ‚bym iść do Hvolsvöllur lub Helia? WiÄ™c ogra-
niczyłem trochę swoje ambicje. Pojadę z wami jeszcze kawałek pod warunkiem,
że wysadzicie mnie pod Dynjandiheidi, w pobliżu tamtejszego wspaniałego wodo-
spadu. Zdążę się naoglądać islandzkiego krajobrazu po drodze stamtąd do cypli,
poczujÄ™ ziemiÄ™ pod stopami, pooddycham powietrzem znad morza...
- WiÄ™c nie wybierasz siÄ™ do Gjáin? - zapytaÅ‚a Lilja.
Dolg patrzył gdzieś w dal i długo nie odpowiadał.
- Nie. Nie tym razem - rzekł w końcu. - Tak łatwo tam zostać.
U elfów tak, rzeczywiście bardzo łatwo. Lilja uspokoiła się.
137
Przełożony elitarnych Strażników udał się do bazy na Grenlandii, podczas gdy
druga gondola kierowała się ku zachodniej Islandii. Kiedy zbliżyli się do
wodospadu Dynjandi, który był widoczny z bardzo daleka, Dolg powiedział
rozmarzony:
- Po drugiej stronie tej wielkiej równiny, od północy, leży Isafjördur. Eyri. Kyrkjubol.
Tak więc krąg się zamyka.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała Lilja niespokojnie.
Dolg odwrócił głowę i popatrzył na nią tymi swoimi jakby nie mającymi dna
oczyma.
- Tam zaczęła się historia czarnoksiężników. Tam dziadek i pradziadek mojego
ojca zostali spaleni na stosie przez fanatycznych pastorów i przesądnych,
histerycznych ludzi.
Nic podobały im się słowa  krąg się zamyka , nic jednak nie powiedzieli. Dolg
podjął decyzję, oni zaś mogli tylko żywić nadzieję, że znowu go spotkają, kiedy
misyjna wyprawa na cyple dobiegnie końca.
Zrobił się tymczasem pózny wieczór, postanowili więc wszyscy przenocować w
pobliżu wodospadu. Daleko od ludzi, w pięknym otoczeniu. Zjedli razem pyszną
kolacjÄ™, znowu tylko we troje, jak w tamtych nudnych dniach nad Morzem
Karskim, a potem poszli oglądać wodospad. Wieczór wciąż był jasny, a wodospad
wspaniały. Zmiali się i żartowali, robili sobie nawzajem zdjęcia, Goram i Lilja
chcieli mieć zdjęcia na tle wodospadu, nie odważyli się jednak stanąć zbyt blisko
siebie.
- Och, dajcie już spokój - powiedział Dolg, który przecież wiedział więcej niż oni,
ale obiecał, że będzie milczał. - Przysuńcie się do siebie! Ty, Goram, obejmij ją
ramieniem, a ty, Liljo, przytul się do niego, i śmiejcie się, cieszcie, że wieczór taki
piękny!
To prawda, wieczór był piękny, śmiech pojawił się sam z siebie, a potem trudno
już było przestać. Powoli przepełniała ich radość, poczucie bliskości drugiego
138
człowieka, a islandzkie  krie , czyli rybitwy czerwonodziobe, krzyczały przejmująco
nad brzegami fiordu.
To także taka chwila, której się nie zapomina, pomyślała Lilja. Zdążyła nazbierać
już sporo takich chwil. Gromadziła je i chowała na pózniej, żeby mieć co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl