[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ne wyjście do miasta. Patrzyła przez szyby auta na pola,
które zdążyły pożółknąć. Chciała coś powiedzieć, ot-
worzyła usta, ale rozmyśliła się. Popatrywała tylko
ukradkiem na Rica. Był jak zwykle piękny. I przypo-
mniała jej się ich wspólnie spędzona noc, której owo-
cem było to, co nosiła teraz pod sercem... Położyła rękę
na brzuchu, próbując sobie wyobrazić, jak by to było,
gdyby rzeczywiście miała zostać matką małego Man-
ciniego. W niewytłumaczalny sposób ta perspektywa
wydała jej się ekscytująca.
No, jesteśmy na miejscu. Rico skręcił na podjazd
przed jakąś okazałą willą.
Wysiedli z samochodu i weszli do środka. Nie była
to, rzecz jasna, żadna przychodnia. W niewielkiej po-
czekalni nie kłębił się smętny tłum pacjentów. Recep-
cjonistka skierowała ich od razudo lekarza, który wstał
zza mahoniowego biurka i przywitał się z Rikiem jak ze
starym znajomym.
A to uśmiechnął się do Catherine pewnie twoja
żona? Pozwoli pani, że się przedstawię, Malcolm Sel-
lers.
Lekarz wrócił za biurko, usiadł i sięgnął po steto-
skop.
Wiesz, Rico powiedział właśnie miałem do
96 CAROL MARINELLI
ciebie dzwonić, bo policja przekazała mi wyniki sekcji
zwłok ofiar wypadku.
Catherine spojrzała na Rica, który najpierw skinął
głową, ale potem uniósł dłoń:
Ale my teraz do ciebie nie w tej sprawie, Malcolm.
Sprowadza nas co innego.
Nawet jeśli nie dawał za wygraną lekarz to
odbierzcie te wyniki. Mogą się przydać w ewentualnym
postępowaniu sądowym.
Rico pokręcił głową.
Naprawdę nie teraz, doktorze. Przyjeżdżamy
z czymÅ› bardziej aktualnym.
Lekarz uniósł brwi w wyrazie uprzejmego ocze-
kiwania.
Aha. No dobrze. A zatem czym mogę służyć?
Catherine chciałaby zrobić pewne testy.
Testy, rozumiem. Skinął głową Sellers.
W zwiÄ…zku z czym?
Rico, może ja powiem odezwała się Catherine,
widząc, że jej mąż zamierza nadal ją wyręczać. Cho-
dzi o test ciążowy.
A, jeśli tak, to sprawa jest prosta. Lekarz uśmiech-
nÄ…Å‚ siÄ™ uprzejmie. Czy pani miesiÄ…czkuje regular-
nie?
Na ogół tak odrzekła, spłoniwszy się lekko.
I co, okres się spóznił, jak rozumiem?
Właśnie, przynajmniej o tydzień. Dlatego boję się,
że już nie zdążę...
Niech się pani niczego nie boi. Pochylił się
naprzód. W tych czasach radzimy sobie z takimi
%7Å‚ONA SYCYLIJCZYKA 97
sprawami. Chociaż powrócił do poprzedniej pozycji
z opóznioną diagnozą mogą się wiązać pewne mi-
nusy.
Jakie? Rico spojrzał na żonę, a potem na lekarza.
Sellers zastanowił się.
Może zróbmy tak powiedział. Ty, Rico, teraz
wyjdziesz, a ja zbadam Catherine. Dobrze? O całej
reszcie porozmawiamy potem.
Rico zwlekał, jakby nie miał zamiaru przestać na
bieżąco kontrolować sytuacji. W końcu jednak wstał.
No dobrze, poczekam w recepcji.
Kiedy wyszedł, lekarz posłał Catherine porozumie-
wawczy uśmiech.
KtoÅ› tu wyglÄ…da na zdenerwowanego.
Nie odpowiedziała, ale w myślach uznała, że lep-
szym określeniem byłoby chyba ,,wściekłego . Albo
coÅ› jeszcze mocniejszego.
Odchrząknęła.
Mówił pan, panie doktorze, o jakichś minusach
związanych ze spóznioną diagnozą?
Cóż, konsekwencją może być dziewięć miesięcy
tak zwanego błogosławionego stanu zaczął żartob-
liwie Sellers. Potem spoważniał. Niech się pani jednak
nie martwi na zapas. To w ogóle nie musi być ciąża.
ZresztÄ… o wszystkim zadecyduje test.
Uśmiechnęła się z zakłopotaniem.
Właściwie ten test jest niepotrzebny. Ja po prostu
czuję, że jestem w ciąży. Wiem to.
Lekarz przyjrzał jej się uważnie.
Ale zabrała pani ze sobą materiał do badania?
98 CAROL MARINELLI
Catherine bez słowa wyjęła z torebki plastikowe
pudełeczko z moczem.
Malcolm Sellers skinął głową i obrócił się na kręco-
nym fotelukupodręcznemustolikowi laboratoryjnemu.
Wydobył z szuflady pasek testowy. Nasączył go i spo-
jrzał na zegarek.
To nie potrwa długo. Myślę, że Rico wytrzyma
jakoÅ› na korytarzu.
Od dawna pan go zna? zaryzykowała pytanie
Catherine.
Doktor podniósł wzrok.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]