[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Flynnem przed południem. Nastąpiła jakaś ślubna katastrofa i musi
wszystkiego dopilnować.
Susanna, która stała przy lodówce, odwróciła się z masłem w jednej ręce
i miodem w drugiej.,
Wychodzi za mąż? Ta rodzina zasłużyła na radosne święto.
Nasza siostra Laurel wychodzi za mąż. Kara organizuje wesele. Jeśli
to problem, ja pojadę. Miałem jechać do pracy, a popołudnie spędzić z
Flynnem, ale...
%7ładen problem. Uśmiechnęła się zadowolona, że może być
użyteczna. Pózniej zrobię zakupy.
Wdzięczny uśmiech Matta był wart jej zakłopotania i dziwnego ciepła,
które rozeszło się po jej ciele.
28
R
L
T
Nie przeszkadza ci, że zjemy w kuchni?
Spojrzała przez oszklone drzwi na małe, skąpane w porannym słońcu
podwórko.
A moglibyśmy tam zjeść?
Oczywiście. Powinno już być ciepło. Otworzył drzwi.
Prawdę mówiąc, w tym roku jest dość ciepło.
Susanna postawiła na tacy talerze, masło i miód. Matthew dołożył kubki
z kawą i pochylił się, by podnieść tacę. Otoczył ją zapach jego skóry i świeżo
upranej bawełny, zamknęła oczy, by się na nim skupić. Kiedy Matt ruszył
przed siebie, podniosła powieki. Cieszyła się, że tego nie zauważył, wzięła
sztućce i wyszła za nim na wybrukowane podwórko.
Lekki wiatr poruszał liśćmi gęstych krzewów. Zdawało się, że są w
oddalonym od świata magicznym miejscu. Susanna uniosła twarz do słońca i
ze sztućcami w dłoni rozłożyła ręce, by pochwycić promienie. Ich dotyk był
tak cudowny, a lekki wiatr tak przyjemny, że stałaby tak godzinami. Gdyby
była sama.
Opuściła ręce, a kiedy się odwróciła, ujrzała, że Matthew patrzy na nią z
napięciem. Zabrakło jej tchu. Wzruszyła ramionami i położyła na stole
sztućce.
Lubię świeże powietrze powiedziała, czując lekkie zażenowanie.
Właśnie widzę rzekł z uśmiechem.
Od dziecka szukała słońca i wiatru, w wietrzne dni wybiegała z domu,
by się bawić. Dorosła, wciąż znajdowała w tym przyjemność.
Całymi dniami przesiaduję w biurze, a mieszkam w budynku
wielorodzinnym, więc staram się znalezć czas na relaks na powietrzu. %7łeby
poczuć słońce i wiatr na skórze. To takie... ożywiające.
To chyba dobrze odparł.
29
R
L
T
Jak zbyt długo siedzę w czterech ścianach, mam kiepski nastrój
ciągnęła świadoma, że jej głos jest bardziej chropawy niż chwilę wcześniej.
Zapadła ciężka cisza. Susanna się zdenerwowała, czuła rosnące
napięcie. Oczy Matta pociemniały, a jej ciarki przeszły po kręgosłupie.
Wreszcie odchrzÄ…knÄ…Å‚.
JesteÅ› interesujÄ…cÄ… kobietÄ….
Nie lubisz przebywać na powietrzu? Jej głos był bliski szeptu.
Lubię odparł i wysunął dla niej krzesło. Tylko nigdy nie
uważałem, że jest mi to niezbędne. Zabieram na dwór Flynna, chodzimy do
parków, ale robię to dla niego.
Kiedy opadła na krzesło, Matthew okrążył stół i usiadł. Mówił
rzeczowym tonem, ale ona wyczuła, że w tych słowach jest klucz do jego
zrozumienia. Wzięła do ręki kubek, wypiła łyk kawy i zastanowiła się przez
chwilÄ™.
Nie możesz żyć tylko dla pracy i dla Flynna. Masz przecież własne
potrzeby.
Znieruchomiał, popatrzył jej w oczy, a ona nagle pożałowała swoich
słów. Nie miała prawa udzielać mu rad. Rozejrzała się, myśląc, jak to
naprawić, ale nic jej nie przychodziło do głowy.
Kiedy zadzwoniła komórka, sięgnął do kieszeni, nie przerywając
kontaktu wzrokowego z Susanną. Potem wstał i ruszył do oszklonych drzwi.
Matthew Kincaid rzekł do słuchawki.
Susanna westchnęła z ulgą, choć raptem podwórze wydało jej się puste i
zimne. Pomasowała ramiona. W krótkim czasie od przyjazdu zauważyła, że
Matthew wnosi z sobą życie, jakby otaczała go jakaś... aura. Coś niemal
magicznego. Nawet tu, na podwórku, gdy się oddalił, powietrze zdawało się
nieruchome, a kolory bledsze.
30
R
L
T
Po chwili pojawił się znów w drzwiach.
Dzwonili ze szpitala.
Serce Susanny zabiło mocniej.
CoÅ› nie tak z Flynnem?
Nie, dzwonili z laboratorium.
Chwyciła się blatu stolika.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]