[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Szkoda, że Matt wyjechał. Zrobił na mnie takie
dobre wrażenie.
Coś w głosie matki - bardziej niż jej słowa -
sprawiło, że Nicola się speszyła. Czyżby matka domyślała
się jej uczuć do Marta? Czy jeszcze ktoś się domyśla?
Czyżby Matt? Czy dlatego tak oddalił się od niej...?
Wolała o tym nie myśleć. Wychodząc, wmawiała
sobie, iż cieszy się, że wyjechał, bowiem teraz, nie mając z
nim codziennego kontaktu, będzie jej o wiele łatwiej
przestać o nim myśleć i skoncentrować się na własnym
życiu. Ale jak to zrobić? - zasępiła się.
105
Kiedy Tim przyjechał po nią o ósmej wieczorem,
zaprosiła go do środka, żeby poznał jej rodziców.
Matka wyraziła ubolewanie z powodu jego chorej
nogi i ciężkiego gipsu, a Nicola podkreśliła, że ta noga na
pewno komplikuje mu życie. Tim jednak zapewnił ją, że
nie jest tak zle, choćby dlatego, że może prowadzić, bo na
szczęście samochód ma automatyczną skrzynię.
Rozmowa z nim była lekka i nieskrępowana, i
chociaż Nicoli naprawdę nie zależało na wyjściu,
pomyślała, że ten wieczór pewnie będzie mogła zaliczyć do
udanych.
Znajomi taktownie nie wspomnieli ani słowem o
Gordonie i życzliwie przyjęli Tima do swojego grona.
Gdzieś w połowie spotkania do lokalu weszła
Lucinda Barrett z mężem i od razu ruszyła prosto w
kierunku Nicoli, witajÄ…c siÄ™ z niÄ… tak wylewnie, jak z
dawno niewidzianą przyjaciółką.
Tłumiąc w sobie niechęć do tej kobiety, Nicola
przedstawiła ją znajomym i zagryzła zęby ze złości, gdy
Lucinda uśmiechając się filuternie do Tima, rzuciła swój
komentarz:
- Wielkie nieba, Nicola, nie traciłaś czasu po
rozstaniu z Gordonem! MÄ…dra dziewczyna. A propos, co
dzieje się z Mattem? Nie widziałam go od wieków, chociaż
w ubiegłym tygodniu dzwonił bez przerwy...
Nicola z trudem się opanowała, po czym
powiedziała beznamiętnym tonem:
- Tim jest moim nowym szefem, Lucindo, a jeśli
chodzi o Marta... Przebywał tu tylko czasowo, ale o tym już
osobiście ci powie...
Nie darowała sobie przyjemności wtrącenia tej
uszczypliwej uwagi, podejrzewała, że Lucinda celowo
106
wymyśliła łączącą ją z Mattem zażyłość, nie tyle po to,
żeby wzbudzić zazdrość w Nicoli, ale dlatego, że po prostu
należała do tego typu złośliwych intrygantek.
- Uff! - jęknął Tim po jej odejściu. - Toż to jakaś
modliszka. Chociaż sądzę, że nie powinienem tak mówić,
jeśli jest twoją dobrą znajomą.
- Nie jest - zapewniła Nicola i dodała z
zażenowaniem: - Przepraszam, jeśli wprawiła cię w
zakłopotanie, sugerując, że ty i ja... że jesteśmy parą. Ja...
- Nie czułem się zakłopotany - zaręczył. - Może
zazdrosny...
Zaintrygowana, spojrzała na niego.
- JesteÅ› bardzo atrakcyjnÄ… kobietÄ…, Nicola, i przy
tym bardzo inteligentną. Jeśli ktoś bierze cię za moją
przyjaciółkę, to tylko dowartościowuje tym moje ego. Nie
chcę wściubiać nosa w nie swoje sprawy, ale z tego, co
powiedziała Lucinda wywnioskowałem, że w tej chwili nie
ma w twoim życiu nikogo... ważnego?
Ciche ostrzegawcze dzwoneczki rozdzwoniły się w
głowie Nicoli. Przerabiała tę scenę tak wiele razy...
Mężczyzna - sympatyczny, przyzwoity i porządny
mężczyzna - zbliżą się do niej, okazuje zainteresowanie jej
osobą, ale niezależnie od tego, jak bardzo jej się podoba,
zawsze pojawia się ta bariera, która powstrzymuje ją przed
nawiązaniem bliższego kontaktu w obawie, że z czasem
będzie musiała w końcu powiedzieć mu o swojej
przeszłości.
Poza tym szczerze polubiła Tirna.
- Nie ma... nie ma nikogo w tej chwili - zaczęła -
ale...
- Ale nie chcesz się angażować - dokończył za nią. -
Takie to już moje szczęście, ale to nie znaczy, że nie
107
możemy zostać dobrymi znajomymi, mam nadzieję?
- Możemy - zgodziła się Nicola.
- Nicola, jeszcze ci o tym nie mówiłem, ale wkrótce
ma się odbyć konferencja, na której, zdaniem Matta,
powinniśmy być oboje. Organizują, ją w pobliżu
Bournemouth w Grand Hotelu, w czasie weekendu po
dwudziestym ósmym. Mart wiele po niej oczekuje,
ponieważ będzie poświęcona różnym problemom
związanym z ochroną środowiska w budownictwie.
Będziesz mogła pojechać?
Nicola pokiwała głową.
- To brzmi interesująco. A dokładnie ile czasu
potrwa?
- Wyjedziemy w piątek po południu, a wrócimy w
niedzielÄ™ wieczorem.
Po pracy powiedziała rodzicom o konferencji i
ojciec odniósł się z aprobatą do tego pomysłu.
- Potwierdza się przypuszczenie, że Matthew
zamierza wprowadzić w życie postulaty ekologów i że w
nadchodzącej dekadzie wszyscy będą musieli z tym się
zmierzyć i podjąć stosowne kroki.
Tej nocy, w łóżku, kiedy Nicola zastanawiała się,
czy Mart wezmie udział w konferencji, jej ciałem
wstrząsnął nagły, bolesny skurcz pożądania. Choć bardzo
chciała, nie mogła przestać o nim myśleć... pragnąć go... i
kochać.
108
ROZDZIAA ÓSMY
O ósmej rano w piątek ojciec podrzucił Ni-colę na
dziedziniec firmy. Miała ze sobą walizkę, a w niej
wszystko, czego potrzebowała na weekend.
Kostiumik, który włożyła na siebie, nie był nowy,
ale dobrze znosił podróże i czuła się w nim wygodnie, choć
plisowana popielata spódniczka zbiegła się w ostatnim
praniu, przez co zrobiła się odrobinę krótsza, jak na gust
Nicoli. %7łakiet był długi i dwurzędowy, wykończony śliczną
czerwoną lamówką, ożywiającą mięciutką wełnianą
tkaninę. Kostium był drogi, ale wart pieniędzy, jakie zań
zapłaciła, co potwierdziła Evie, kiedy godzinę pózniej
weszła do pokoju.
- WyglÄ…dasz super! NaprawdÄ™ znakomicie... Szkoda
tylko, że nie masz do tego jaskrawo czerwonej bluzki.
Nicola ukryła uśmiech. Specjalnie wybrała kremową
jedwabną koszulę. Szkarłatny kolor nie jest dla niej. Raz
już pokusiła się o szkarłatną szminkę...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]