[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W oczach Mali pojawiły się łzy. Więc bracia biją się
biety też chichotaÅ‚y, ale mówiÅ‚y niewiele. O tej porze wiÄ™k­
o niÄ…! Ojej honor i dobre imiÄ™! Ech, nie ma siÄ™ o co bić, po­
szość gości straciła już całą przyzwoitość, myślała Mali
myÅ›laÅ‚a z goryczÄ…. Co to za honor dać siÄ™ kupić za pieniÄ…­
z obrzydzeniem i płonącymi policzkami. Z trudem mogła
dze? I nagle nie była już w stanie się opanować, przytuliła
oddychać, kiedy Johan wziął ją za rękę i chodził razem z nią
się mocno do Eli i wybuchnęła beznadziejnym szlochem.
do rodziców, krewnych i co znaczniejszych goÅ›ci, by powie­
- No dobrze, już dobrze, Mali - szeptaÅ‚a siostra i gÅ‚adzi­
dzieć im  dobranoc". Wielu z obecnych miało nocować we
ła ją po głowie. Starała się wejść z nią głębiej w cień, żeby
dworze, przygotowano dla nich wszystkie miejsca na stry­
nikt ich nie zobaczył. - To był dla ciebie okropnie długi
chu, w stodole i szopach na siano. Ci, którzy na noc wraca­
dzień. Jutro świat będzie pogodniejszy, zobaczysz.
li do swoich domów, już zostali zaproszeni na jutrzejsze
Mali nie odpowiadała. Z całego serca pragnęła móc się
Å›niadanie. Tak nakazywaÅ‚ obyczaj, choć nie wszyscy wraca­
z kimś podzielić tą rozpaczą, strachem i rozgoryczeniem,
li. Niektórzy mieli za daleko, innym wystarczał jeden dzień
które ją przepełniało, ale nie mogła. Nawet Eli nie wolno
zabawy i gościny.
nic mówić ani nikomu z rodziny. To jest część mojej kary,
Ostatnią osobą, z którą się żegnali, była babcia Johana.
myślała, że muszę być z tym całkiem sama. Płacz powoli
przycichał, niezdarnie wzięła chusteczkę do nosa, którą po- To zdumiewające, że wytrwała aż do tej chwili, choć Mali
widziaÅ‚a, że jest już bardzo zmÄ™czona. ZmÄ™czona i zatroska­
dała jej Eli. Poszły do pralni, żeby umoczyć chusteczkę
na, bez radości.
w wodzie i przemyć zapłakane oczy.
No i co, babciu, chciała zapytać Mali. Tyle czasu
- A teraz wracajmy - powiedziała Eli i jeszcze raz uści-
pragnęłaś, by Johan znalazł sobie kogoś, kogo będzie mógł
skała siostrę. - Nie pozwól, żeby oni weszli ci na głowę, Mali.
137
136
kochać, i doczekałaś się. Czy jesteś zmartwiona, bo wiesz,
że go nie kocham?
Nie zapytała jednak. Objęła tylko staruszkę i uściskała.
- Będzie dobrze, babciu - szepnęła jej do ucha. - Zrobię
wszystko, co potrafię, żeby było dobrze, zobaczysz.
- Mali, kochana - powiedziała babcia i pogłaskała ją po
policzku.
ROZDZIAA 13
- Jesteś młoda i tak mało wiesz. Nie oceniaj zbyt
pochopnie.
Pokój nowożeÅ„ców, który potem miaÅ‚ stanowić ich małżeÅ„­
Oczy jej błyszczały, kiedy wypuściła żonę swojego ską sypialnię i jedyne miejsce w całym dworze, gdzie mogli
wnuka z objęć.
być sami, znajdowaÅ‚ siÄ™ na koÅ„cu dÅ‚ugiego, ciemnego kory­
Liczna gromada ludzi odprowadzaÅ‚a nowożeÅ„ców aż do tarza oÅ›wietlanego jedynie stearynowymi Å›wiecami w cięż­
schodów na strych. Johan przepuścił Mali przodem, a sam, kich świecznikach.
zataczając się, szedł za nią. Miała wrażenie, że te schody
Mali wiedziała, że sypialnia Beret i Siverta znajduje się
nigdy się nie skończą, nogi się pod nią uginały. Dławił ją
dokładnie po drugiej stronie korytarza. W tym domu głosy
strach przed tym, co miało nastąpić. Na moment odwróciła
rozchodzą się znakomicie i teściowa będzie wiedziała
się i zderzyła z Johanem.
wszystko, co zechce, stwierdziÅ‚a Mali z drżeniem. I dzisiej­
- O nie, babo! - zachichotał obleśnie. - Teraz już ci to szej nocy, i we wszystkie następne. A dzisiaj liczni goście
nic nie pomoże! Zaraz siÄ™ zacznie! weselni zajmÄ… pozostaÅ‚e pokoje w korytarzu. I bÄ™dÄ… nasÅ‚u­
chiwać dzwiÄ™ków dochodzÄ…cych z pokoju mÅ‚odej pary. Lu­
WsunÄ…Å‚ jej rÄ™kÄ™ pod spódnicÄ™ i boleÅ›nie uszczypnÄ…Å‚ w po­
dzie tacy są, myślała niechętnie.
Å›ladek, wzniecajÄ…c tym haÅ‚aÅ›liwÄ… radość na pół pijanej, pod­
nieconej kompanii. Mali była bliska szoku. Jak on mógł zro- Johan otworzył drzwi i wtoczył się do środka. Musiał
bić coÅ› takiego na oczach tylu ludzi? Nagle ogarnęło jÄ… prze- być bardziej pijany, niż Mali sÄ…dziÅ‚a. Mimo to jednak trzy­
rażenie. Johan nie jest taki, jak siÄ™ prezentowaÅ‚ w ostatnich maÅ‚ siÄ™ na nogach caÅ‚kiem niezle. Nie speÅ‚niÅ‚y siÄ™ jej na­
tygodniach, kiedy byli sami. Teraz bardziej przypominaÅ‚ te­ dzieje, że mąż zgaÅ›nie niczym Å›wieca, gdy tylko znajdzie siÄ™
go rozbuchanego samca, który rzucaÅ‚ siÄ™ na niÄ… w pralni w sypialni. Wprost przeciwnie. Wielokrotnie w ciÄ…gu ostat­
w Gjelstad. Wtedy mogła go od siebie odepchnąć. Dziś niej godziny czuła na sobie jego spojrzenie i robiło jej się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl