[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie czuję nienawiści do Greków i próżno bym ją udawał rzekł Khalil Pasza z rezygnacją
(głowa jeszcze jest, ale za chwilę jej nie będzie) wszelako klnę się na sandały Proroka, na św.
kamień Kaaby, że tylko tego pragnę, czego mój pan pragnie, i że nigdy bodaj myślą przeciw niemu nie
zgrzeszyłem...
39
Więc radz wrzasnął Muhammed więc pomóż! Jak je zdobyć? Siadaj i mów!
Z ulgą stary wezyr podniósł się z klęczek, by usiąść z nogami podwiniętymi na płaskiej, skórzanej
poduszce. W rękach trzymał nie przyjęty dar. Od światła oliwnego kaganka perły błyszczały,. jakby
stary' istotnie miał w ręku miesiąc.
Trudno jest radę zawrzeć w dwu słowach... zaczął. Skoro Władca Wiernych raczy mnie
słuchać, powiem, że najważniejsza przyczyna obecnego niepowodzenia tkwi w tym, iż toczyliśmy
równocześnie trzy wojny... Wojska tu, wojska tam... Nim ruszysz ponownie, Władco Wiernych, na
Bizancjum, zawrzyj przedtem pokój z wszystkimi innymi... Ze Skander-begiem, z Hunyadym... Na pięć,
na dziesięć lat... Niech się cieszą, mniejsza o to... Masz na nich dość czasu potem... Zdobycie
Bizancjum to jest przedsięwzięcie, dla którego trzeba skupić wszystkie siły, całą uwagę.
Słusznie prawisz rzekł Muhammed. Uczynię tak. Co dalej?
Nie zdziałamy wiele nie posiadając floty ciągnął Kha-lil Pasza z namysłem. O jej
potrzebie mówiłem już nieraz, zawsze jednak Saganos Pasza i szeik * Ak Kem Uddin zakrzy-czeli mnie
i przeważyli szalę twojej myśli, Władco Wiernych. Oni po dawnemu nie rozumieją walki bez konia, a
na okręcie koń jest niepotrzebny...
Myślisz, że flota jest konieczna?
Niezbędna. Szczególnie, jeśli idzie o Bizancjum! Jedynie flotą możesz miasto otoczyć i
pozbawić dowozu żywności... Jedynie flotą możesz nie dopuścić latyńskich posiłków... Brak floty to
nasza największa słabość... Flota to potęga. Nikt ci się nie oprze, Władco Wiernych, jeśli wpłyniesz na
Marmara w sile kilkuset galer...
Nikt mi się nie oprze... powtórzył namiętnie Muhammed będziemy budowali flotę...
Komu tę robotę powierzyć?
Mamy odpowiedniego człowieka, Bułgara, Baltu Oglu, znającego się doskonale na morskim
rzemiośle.
40
Baltu Oglu... Przyślesz mi go zaraz, gdy staniemy w Adrianopolu. Zaraz... Ach, jak ja pragnę
posiadać to miasto 1 Czy to urok jaki, czy co?... To we mnie siedzi, pali, żre... To jest we krwi...
Tak odparł Khalil Pasza, kiwając głową to jest we krwi... Czy słyszałeś, Władco Wiernych,
o widzeniu, jakie iriał przesławny twój pradziad Osman, pierwszy sułtan tureckiego rodu?...
Nie słyszałem! Opowiedz! zawołał Muhammed z żywością.
Przestał chodzić po komnacie krokiem płowego lamparta i ułożył się na łożu patrząc wyczekująco.
Khalil Pasza poprawił się na poduszce, chrząknął, uśmiechnął nieznacznie w gąszcz brody, gdyż
pomyślał, że jak mądra Szeherezada chce powieścią ukoić gniewnego sułtana, i zaczął opowieść:
Mężny i piękny Osman, wódz tureckiego plemienia, odwiedził pobożnego i świątobliwego
szeika Edebali z Itburoni. W gościnie bawiąc ujrzał córkę gospodarza, którą nazywano Mai Katun
Kobieta Skarb i zapłonęło jego serce ku niej, jak płonie żagiew smolista. I rzekł do szeika Edebali:
Daj mi twą córkę za żonę. Będę jej strzegł jak zrenicę oczu, które zachwyciła"...
Szeik Edebali był mężem nie tylko pobożnym, ale nad wyraz mądrym i uprzejmym. Uprzejmie przeto
odparł Osmanowi: Córka moja zwie się Mai Katun, Kobieta Skarb. Pozwól mi jutro z rana dopiero dać
ci odpowiedz, zali rozstanÄ™ siÄ™ z mym skarbem albo nie".
Wojownik turecki legł na przygotowane dlań łoże i zasnął twardo, a Edebali rozmyślał. Myśli jego były
ciężkie. Jakże odmówić gościowi, gdy prosi? Sam Prorok zganił surowo podobną nieobyczajność. A
jakże przystać? Turecki wódz za małym jest panem, by mógł zostać zięciem szeika. I tak męczył się
Edebali, nie mogąc powziąć postanowienia, aż do świtu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]