[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie, dziękuję. Nie chcę zabierać pani czasu, ale koniecznie muszę wiedzieć,
co pani miała na myśli, mówiąc, że Richard rozwiedzie się ze mną, kiedy dostanie to,
czego chce.
Helen zacisnęła usta.
- Niech pani spyta Richarda - zaproponowała.
- Myśli pani, że on mi powie?
- WÄ…tpiÄ™.
- Czy naprawdę uważa pani, że Richard poślubiłby panią, a nie mnie, gdyby nie
okoliczności? Czego on ode mnie chce?
- Dlaczego mam to mówić?
- 97 -
S
R
- Nie musi pani. Jeśli będzie pani milczała, po prostu wyjdę za niego, i tyle.
Skoro ma pani niezachwianą pewność, że wezmie ze mną rozwód, to może...
Helen zrobiła pogardliwą minę.
- Nie wierzÄ™ w rozwody.
- Zatem najlepiej będzie, jeśli wszystko mi pani wyjaśni.
- Jeżeli to zrobię, Richard nigdy mi nie wybaczy - jęknęła Helen z rozpaczą.
- Wybaczy, jeśli choć trochę zależy mu na pani. Helen milczała. Tina uznała
swoją porażkę i podniosła się z krzesła.
- Dobrze, zaryzykuję - oznajmiła Helen nieoczekiwanie. - I tak go utracę, jeżeli
się z panią ożeni. Wszystko zaczęło się po śmierci Bradleya Sandersona. Zgodnie z
treścią testamentu, który pozostawił, cały zamek powinien przypaść jego córce.
- Przecież on nie miał dzieci... A poza tym zamek nie stanowił jego własności.
- W tym sęk. Oszukał Richarda, w praktyce go wydziedziczył. Całą posiadłość
pozostawił córce z nieprawego łoża, o której istnieniu nikt nie wiedział. O ile
wiadomo, nie utrzymywał z nią kontaktów, nawet nie miał pojęcia, gdzie ona mieszka.
Znał tylko jej nazwisko, przybliżony wiek i adres po adopcji. Zlecił prawnikom jej
odszukanie, co im się udało zdumiewająco szybko.
- Nie rozumiem, co to wszystko ma wspólnego z...
- To pani jest córką Bradleya Sandersona. Tina szeroko otworzyła usta ze
zdumienia.
- Richard uświadomił sobie, że gdy prawnicy skontaktują się z panią, będzie za
pózno - ciągnęła Helen. - Przerażała go myśl o utracie Anders, więc postanowił wziąć
z panią ślub, zanim dowie się pani o spadku. Stąd pośpiech.
Wszystko zaczęło się układać w spójną całość. Do układanki nie pasował tylko
jeden element.
- Nie mogę być córką Bradleya Sandersona, to wykluczone - wykrztusiła Tina.
Helen spojrzała na nią badawczo.
- Prawnicy nie mają wątpliwości. Poza tym już wysiali pani zawiadomienie.
Tina zaczęła kręcić głową, lecz Helen dodała natychmiast:
- Richard chwalił się, że przechwycił list.
- 98 -
S
R
Natychmiast przypomniała sobie o zaginionej kopercie, której nie zdążyła
otworzyć, i poczuła się tak, jakby ktoś ją ogłuszył ciosem w głowę.
Nie mogła być córką Bradleya Sandersona, ale Richard święcie wierzył, że to
prawda. Dlatego tak się śpieszył ze ślubem. Z tego powodu skłonił ją do podpisania
deklaracji zrzeczenia siÄ™ praw do zamku na wypadek rozwodu.
Cała jego gadanina o miłości od pierwszego wejrzenia była kłamstwem,
oszustwem, mydleniem oczu. Richard wcale się w niej nie zakochał, co więcej, nic go
nie obchodziła. Troszczył się tylko o majątek.
Przez dłuższą chwilę Tina siedziała nieruchomo.
- Dziękuję pani za wyjaśnienia - szepnęła w końcu. Wstała i lekko się
zataczając, wyszła z pokoju i z budynku na podwórze, gdzie czekał Tom z Junoną.
Podziękowała mu machinalnie, wsiadła na klacz i ruszyła w drogę powrotną.
Po dotarciu do stajni zapewniła Josha, że przejażdżka nadzwyczaj się udała i po
drewnianym mostku przeszła do wejścia dla służby. W korytarzu natychmiast wpadła
na HannÄ™.
- Dzień dobry, pani Dunbar - powitała ją gospodyni z wyrazną ulgą. - Pan
Richard się ucieszy. Nikt nie wiedział, dokąd pani poszła.
- Gdzie go znajdÄ™?
- Szuka pani. Wyślę Mullinsa z informacją o pani powrocie.
Zegar w kącie zazgrzytał astmatycznie i wybił wpół do dziesiątej.
- Jeżeli jednak mam pomóc pani z suknią...
- Dziękuję, naprawdę nie potrzebuję pomocy. Proszę przekazać panu
Richardowi, że czekam na niego w gabinecie.
Tina odeszła, nie zwracając uwagi na zdumioną minę Hanny. Zmierzała prosto
do gabinetu, przygotowana na nieuchronnÄ… konfrontacjÄ™.
Richard zjawił się w gabinecie zaraz po niej. Tym razem nawet nie próbował
tłumić wściekłości.
- Gdzieś ty się podziewała, do licha?! - wybuchnął. - Wszędzie cię szukałem.
- Pojechałam na Junonie na przejażdżkę - odparła cicho. - Wpadłam z wizytą do
Helen O'Connell. Nasunęło mi się kilka pytań, na które potrzebowałam odpowiedzi.
- I co? - warknÄ…Å‚.
- 99 -
S
R
- I je uzyskałam. Nerwowo zerknął na zegarek.
- Może pózniej porozmawiamy o tym, co usłyszałaś od Helen? - zaproponował.
- Wielebny Peter będzie czekał.
- Teraz już wiem, dlaczego chcesz się ze mną ożenić, więc postanowiłam nie
wychodzić za ciebie - oświadczyła spokojnie i wstrzymała oddech w oczekiwaniu na
najgorsze.
Najgorsze nie nastąpiło.
- Zaczekaj kilka minut. Muszę powiadomić pastora, że uroczystość została
przełożona.
- Odwołana - sprostowała.
- Helen odwaliła kawał dobrej roboty - zauważył z przekąsem.
- Trudno ją obarczać winą, skoro mówiła prawdę.
- Jesteś pewna, że nie naopowiadała ci kłamstw? Tina z trudem przełknęła ślinę.
- Całkowicie.
Richard odwrócił się na pięcie i wyszedł bez słowa, a Tina osunęła się na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl