[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nocny klub w St Tropez pełen był pięknych ludzi: zauważyła między innymi
amerykańską gwiazdę filmową oraz sławnego piosenkarza. Teraz wreszcie
mogła się rozluznić. Po raz pierwszy od dwóch dni była panią samej siebie.
Wskoczyła w mocno wycięte czarne bikini i poszła na basen. Natarła ciało
balsamem przeciwsłonecznym i właśnie zastanawiała się, jak ma sobie po-
smarować plecy, gdy obok niej pojawił się Gianni i wyświadczył jej tę przy-
sługę.
Anton wyszedł z helikoptera i przeskakując po dwa stopnie, zbiegł na
dolny pokład. Czuł się fantastycznie i buzował energią po całym dniu spędzo-
nym w garażach, skąd obserwował kwalifikacje do jutrzejszego wyścigu. Ze-
spół, który sponsorował, zdobył pierwszą pozycję startową.
Emily nie było w kabinie. Ubrał się szybko i wyszedł na pokład, żeby jej
poszukać. Przy relingu stał Carlo, a obok niego Tim Harding i Max.
- Widzieliście gdzieś Emily?
S
R
Max wskazał na nieduży jacht zakotwiczony jakieś dwieście metrów da-
lej.
- Jest tam, z Giannim. Zdaje się, że ta łódka należy do jego przyjaciół.
Twoja żona i Gianni postanowili urządzić sobie wyścigi do jachtu i z po-
wrotem. Byli tu dwadzieścia minut temu.
Doskonały nastrój Antona prysł jak bańka mydlana. Poczuł się tak, jakby
otrzymał cios w żołądek, i uświadomił sobie, że to, co ściska mu wnętrzności,
to lęk. W pierwszym impulsie chciał wskoczyć do morza i popłynąć za nimi,
ale uświadomił sobie, że to nie ma sensu, i wyładował złość na Maksie.
- Pozwalasz mojej żonie nurkować w odległości piętnastu metrów od
jachtu? - Zaklął soczyście. - Czyś ty zwariował? Podobno jesteś ochroniarzem!
- Przepraszam, szefie, ale nie mogłem jej zatrzymać. Gdy wyszedłem na
pokład, skakali już do morza z relingu. Ale nie ma powodu, by się o nią mar-
twić. Emily pływa jak ryba. Szczerze mówiąc, żaden z nas do tej pory nie po-
trafi powiedzieć, które wygrało.
- Właśnie dlatego czekamy tutaj, aż wrócą - wtrącił Carlo - Urządziliśmy
sobie zakłady.
Anton nie wierzył własnym uszom.
- Do diabła z waszymi cholernymi zakładami! Nie widzę, żeby płynęli z
powrotem. Idę po motorówkę.
Carlo podniósł lornetkę do oczu.
- Za pózno.
Ponad jego ramieniem Anton zauważył dwie postacie wskakujące do
morza. Miał ochotę zabić Emily, a w każdym razie potrząsnąć nią. Mogła
przecież znalezć się na drodze jakiejś motorówki, mogła dostać skurczu...
przez umysł przebiegały mu najrozmaitsze przerażające możliwości. Wstrzy-
mał oddech i wraz z Carlem i Maxem czekał, aż pływacy znajdą się bliżej.
S
R
Musiał niechętnie przyznać, że Emily radziła sobie w wodzie doskonale.
Jej długie, jasne ramiona opadały i wznosiły się w rytmicznym, doskonałym
kraulu. Podpłynęli do jachtu od strony rufy i Emily pierwsza wspięła się na
drabinkÄ™.
- Wygrałam! - zawołała, jedną ręką trzymając się drabinki, a drugą od-
garniając włosy z oczu.
Z wody wynurzyło się ramię Gianniego i objęło ją wpół.
- W porzÄ…dku. Jeden do jednego.
Bez tchu, uśmiechnięci, wdrapali się na pokład. Anton stał jak zahipno-
tyzowany. Emily w malutkim bikini promieniała energią i śmiała się razem
z Giannim. Poczuł dojmującą zazdrość. Z trudem powstrzymał się, by nie rzu-
cić się w ich stronę i nie zepchnąć chłopaka do morza.
- Rewanż jutro - powiedział Gianni, a Emily odrzekła, w ogóle nie zwra-
cając uwagi na męża:
- W porzÄ…dku, stoi!
Anton ruszył w kierunku Emily, ale zatrzymała go dłoń Carla na ramie-
niu. Przyjaciel podniósł na niego wzrok i powiedział cicho:
- A więc teraz już wiesz, jakie to uczucie?
- O czym ty mówisz? - obruszył się Anton.
- Wiesz, że Emily i Gianni to tylko przyjaciele, tak jak ja wiem, że ty
przyjaznisz się z Eloise, ale gdy kochasz kobietę, nie jest łatwo zaakceptować
jej męskich przyjaciół. Posłuchaj mojej rady i nie rób afery z tej niewinnej za-
bawy.
Słowa Carla zmusiły go do zastanowienia. Oczywiście nie kochał Emily,
Carlo jednak kochał Eloise. Antonowi nigdy nie przyszło do głowy, że jego
przyjazń z Eloise może ranić jej męża, ale w końcu był to jego problem, a
Emily nie powinna zabawiać się z nikim oprócz niego.
S
R
Podszedł do żony i wziął ją za rękę.
- Nie będziesz jutro pływać, Emily, a ty, Gianni, nie będziesz zachęcał
mojej żony, by tak głupio ryzykowała życie.
- Och, nie zachowuj się jak stary piernik! - obruszyła się Emily, podno-
sząc na niego wzrok. - Ty masz swoje wyścigi samochodów, ja wolę bardziej
naturalne sporty.
Anton poczuł ciężar swoich trzydziestu siedmiu lat i wpatrzył się w jej
twarz przymrużonymi oczami.
- Chyba nie zapomniałaś, że jutro wszyscy idziemy na wyścig, a Gianni
wyjeżdża już w poniedziałek, więc nie zdążycie już urządzić sobie zawodów.
Emily odwróciła się do niego plecami.
- Owszem, zdążymy. Przepraszam, ale teraz muszę wziąć prysznic i
przygotować się do przyjęcia.
Pozwolił jej odejść, bo Tim Harding zadał mu pytanie dotyczące kwalifi-
kacji.
Wielki jacht oświetlały sznury barwnych światełek rozciągnięte od dzio-
bu do rufy. Kolacja była na stojąco, bowiem do gości, którzy byli na pokładzie
już wcześniej, dołączyło jeszcze około trzydziestu osób przybyłych z brzegu.
Wszyscy mężczyzni nosili nieformalne stroje, choć były to ubrania od znanych
projektantów.
Odwróciła wzrok, gdy Anton roześmiał się, patrząc na kobietę uwieszoną
u jego ramienia. Zawsze musiał znajdować się w centrum uwagi. Monaco było
ulubionym miejscem spotkań sławnych i bogatych, a ten weekend stanowił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl