[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go.
- Wszystkie uciekły - powiedziała z ulgą.
- To dobrze - odparł i dodał: - Stary dom wciąż jeszcze stoi na tyłach rezydencji
Totara Bay. Jeżeli chcesz, po powrocie pójdziemy go obejrzeć.
- Bardzo chętnie.
- Interesuje ciÄ™ historia?
- Tak - przyznała powściągliwie. - Zwłaszcza historia różnych rodów.
Jej zainteresowanie zapewne wynikało z faktu, że nie miała własnej rodziny. Oj-
ciec nigdy nie wspominał o krewnych swoich ani matki. Ocknęła się z zamyślenia dopie-
ro wtedy, gdy w polu widzenia pojawił się dom.
Dom był spory, nowoczesny i nie tyle wtapiał się w krajobraz, co mocno z nim
kontrastował, jednocześnie doskonale do niego pasując.
R
L
T
Był za to zupełnym przeciwieństwem urokliwej, wiktoriańskiej rezydencji w Tota-
ra Bay.
- Sam go zaprojektowałeś? - spytała.
- Tak.
Nie dodał nic więcej, ale uznała, że wybór miejsca i charakter domu mówią o jego
właścicielu bardzo dużo. Rezydencję w Totara Bay stworzyli jego przodkowie, dom na
klifie odzwierciedlał jego gusty i ogromny indywidualizm.
W milczeniu zatrzymali się przed garażem. Kain otworzył drzwi pilotem i wjechał
do środka. Przez chwilę siedzieli w ciemnościach.
- Jesteśmy - odezwał się w końcu.
Sable poczuła się jak intruz. To było miejsce bliskie jego sercu i na pewno uważał
jÄ… za niegodnÄ… przebywania tutaj.
Gwałtownie otworzyła drzwi samochodu i wysiadła. Kain już stał przy bagażniku i
wyciągał ich torby.
W środku dom był równie oryginalny jak na zewnątrz. Weszli do dużego salonu,
gdzie szklane ściany otwierały się na drewniany taras z widokiem zarówno na busz, jak i
ocean.
Kain położył ich rzeczy na sofie i po kolei rozsuwał ściany, aż do pokoju wtargnęła
świeża, przesycona zapachem soli bryza.
Milcząca Sable wyszła na taras, wdychając ostre i wspaniale orzezwiające powie-
trze. Fale uderzały o ciemny piasek, nad wodą unosił się welon z drobniutkiej mgiełki.
- Dobrze pływasz? - zapytał zza jej pleców.
- Bardzo dobrze - odparła. - Ale nigdy nie pływałam po takich falach.
- To coś specjalnego. Najważniejsze, żebyś się nie bała.
- Nie boję się - odpowiedziała razno. - Jestem tylko ostrożna.
- W takim razie nie powinnaś mieć problemów. Zresztą przecież nie pozwolę ci się
utopić. - Podniósł jej plecak i wskazał na drzwi. - Tu są sypialnie, moja pierwsza z pra-
wej. Wybierz sobie jakąś, to przygotuję ci łóżko.
- Nie ma mowy - odparła. - Ja to zrobię, pokaż mi tylko, gdzie jest pościel.
R
L
T
Wcale nie zamierzała wybierać najbardziej oddalonej sypialni. To byłoby zbyt
wymowne. Po namyśle zajęła drugą od końca.
Od razu otworzyła drzwi na taras. Pokój miał wspaniały widok na ocean ponad ko-
pułą drzew pohutukawa, otaczających skalisty kraniec plaży. Ledwo zdążyła położyć
plecak na krześle, wrócił Kain z naręczem pościeli i ręczników i złożył całą tę stertę na
łóżku.
- Aazienka jest tam. - Wskazał drzwi na przeciwległej ścianie. - Cała do twojej
dyspozycji.
- Bardzo mnie to cieszy - odparła uszczypliwie, próbując go sobie nie wyobrażać
pod prysznicem.
Uśmiechnął się, zupełnie jakby dobrze znał jej myśli.
- Na pewno sobie jakoś z tym poradzisz - pocieszył ją. - Przy twojej przedsiębior-
czości...
Zarumieniła się, ale odpowiedziała spokojnie.
- Dziękuję. - Jednak kiedy sięgnął po róg narzuty, zaprotestowała. - Już mówiłam,
że sama to zrobię.
Niechby już wyszedł z pokoju i dał jej chwilę oddechu od swojej przytłaczającej
obecności. Znów miała wrażenie, że czyta w jej myślach.
- W takim razie zobaczymy się za dwadzieścia minut. - Lekko skłonił głowę, ale i
tak zabrzmiało to jak polecenie.
Trochę urażona, patrzyła, jak wychodzi, a potem zerknęła na zegarek. Miała czas
na szybki prysznic, rozpakowanie rzeczy i przygotowanie spania.
Bez zbędnych ceregieli umieściła swój niewielki dobytek w ogromnej szafie. Wy-
glądał tam dosyć mizernie, ale się tym nie przejęła, tylko starannie zamknęła drzwi, za-
brała ręczniki i weszła do łazienki. Spodobało jej się ogromnie, że jedna ze ścian jest cał-
kowicie przeszklona. Ostrożnie podeszła do niej, wyjrzała i stwierdziła, że łazienka gwa-
rantuje pełną prywatność. Nie było tarasu ani żadnych możliwości zajrzenia z zewnątrz.
Mogła tylko podziwiać skalisty cypel i pustą, niezmierzoną przestrzeń oceanu.
Niezwykle wyraznie poczuła tchnienie pierwotnej energii dzikiej przyrody.
Czy to właśnie dlatego Kain wybrał akurat to miejsce?
R
L
T
Zaraz jednak porzuciła ten domysł.
To oznaczałoby, że ich oboje coś łączy, a wiedziała, że tak nie jest. Była coraz bar-
dziej przekonana, że dzieli ich wszystko - wyznawane wartości, przekonania, aspiracje.
Jedynym punktem stycznym było wzajemne pożądanie.
Szybko zrzuciła ubranie i wzięła prysznic, nie mocząc głowy. Dopiero potem od-
kryła suszarkę do włosów, wciąż jeszcze w oryginalnym opakowaniu. Czy kupił ją dla
niej? Przypomniała sobie, że rzeczywiście widziała go wcześniej z podobną paczką w
ręku.
Ponieważ i tak umyła włosy już wcześniej, więc tylko spięła je w kucyk. Włożyła
dopasowaną dżinsową spódniczkę i wydekoltowaną bluzeczkę w odcieniu głębokiego
różu.
Po chwili wahania nałożyła bardzo lekki makijaż - zaledwie cień delikatnego pod-
kładu i szminkę w kolorze bluzki.
Stanęła przed lustrem i zmarszczyła brwi. Czy dekolt nie wygląda zbyt prowokują-
co? Nie wywoła niepożądanej reakcji?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]