[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bie, żebyś nie musiała jechać promem.
- O której?
- Krótko po ósmej.
- Byłam tu.
- Wiem. Rozmawiałaś z kimś. Nie zatrzymałem się, wydawałaś się bardzo...
zajęta.
- Głupie nieporozumienie.
Jego milczenie sprawiło, że poczuła się zobligowana do wyjaśnienia.
- Słuchaj, artykuł z nabożeństwa był naprawdę moim wielkim sukcesem.
Steve wykorzystał to jako pretekst, żeby porozmawiać.
- Porozmawiać o wznowieniu waszego narzeczeństwa?
- Nie, tylko... no, tak. Coś takiego.
- Zgodzisz się?
- Ależ Tom!
Jak mógł o coś takiego pytać? Po wczorajszym? Jak mógł tak pomyśleć?
- Jeśli zerwaliście ze sobą, dlaczego nie chce się z tym pogodzić?
- Jak to „jeśli"? Steve czuje się winny i tyle.
- Za ten popełniony błąd?
- Co to jest, przesłuchanie? Myślisz, że się z nim wciąż spotykam?
- Po wczorajszej nocy? Jak bym mógł?
Kolejny namiętny pocałunek rozwiał wszelkie wątpliwości.
- No dobrze. Ale teraz nie czekaj na mnie. Muszę jeszcze odwiedzić babcię.
Zdążę na koncert.
- Ale...
- Nie, nie. Naprawdę. Nie mogę się doczekać wieczoru, kochany.
Wysiadła i wbiegła do domu. Jadąc przez most, Tom przypomniał sobie, że
przecież dopiero co była u babci.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Babcia była tak poroszona tekstem Cate na pierwszej stronie, jak ona sama.
Dziewczyna nie mogła się oprzeć, żeby nie dziękować staruszce za wszelki doping
i rady. Chciała móc jej opowiedzieć o Tomie, ale ryzyko było zbyt duże.
Rozmowa i tak okazała się zbyt wyczerpująca. Choć starsza pani żartowała ze
swej słabości, Cate zauważyła siną obwódkę wokół jej ust, a pod koniec staruszka
była już bardzo zmęczona i blada. Dziewczyna przeraziła się, że babcia nie doczeka
operacji.
Zdążyła do Toma. Koncert w Recital Hall był wspaniały, później poszli na
szybką kolację do włoskiej restauracyjki na Paddington. Wrócili do Chateau. Tom
kochał się z nią namiętnie i długo, aż zasnęli ze zmęczenia.
W niedzielę nie było czasu na wyjazd na wieś. Cały dzień spędzili razem w
łóżku. W poniedziałek rano wyszła na autobus i pojechała do pracy.
Kolejne dni upływały na szalonej akrobacji między pracą, babcią i Tomem,
który nieraz przyjeżdżał po nią jeszcze w czasie pracy. Wiedziała, że koledzy mogą
odkryć jej tajemnicę, ale ryzyko jedynie dodawało smaku. Którejś soboty wrócił
późno z jakichś negocjacji i zastał ją w drzwiach.
- Jadę do babci - wyjaśniła.
- Odwiozę cię. Powinienem chyba poznać twoją rodzinę.
Odmówiła żartem, ale wydawało mu się, że dostrzegł w jej oczach panikę.
Myślał, że naprawdę jeździ do babci... Zastanawiające, że rozmawiając o pracy,
nigdy nie wspominała o Stevie.
Babcia siedziała na łóżku. Rozwiązywała jolkę, na uszach miała słuchawki.
Gdy zobaczyła Cate, rozpogodziła się jak zwykle. Dziewczyna pocałowała starusz-
kę, która oświadczyła, że ma nowinę. Zbliżała się jej kolej, za miesiąc powinna być
operowana. Cate z niepokojem słuchała szczegółów, gdy kątem oka dostrzegła ja-
kiś wysoki cień. Spojrzała w stronę drzwi i zmartwiała. Tom.
Po chwili zaskoczenia zerwała się z krzesła, przebiegła między łóżkami, zła-
pała Toma za ramię i wyciągnęła go na korytarz.
- Nie możesz tu przychodzić!
- Nie mogę?
- Nie. Proszę, wyjdź stąd - pchnęła go niegrzecznie.
Niech w końcu zniknie z pola widzenia babci!
- Przepraszam... Nie chciałem... Ale...
- Wyjdź, dobrze? Chyba cię nie widziała, ale ktoś inny może cię zobaczyć.
Idź. Pogadamy... później.
- Nie popychaj mnie - odparł łagodnie. - Już za późno. Widziała mnie. Chyba
musisz mnie jej przedstawić.
- W żadnym wypadku. Jest chora. Muszę bardzo uważać na to, kto ją odwie-
dza. Zdenerwuje się, kiedy się dowie, że jestem z...
- Ze mną.
- Tom, możemy stąd wyjść?
Wyszli i stanęli w świetle z okien. Nie uśmiechał się. Musiała się wytłuma-
czyć, zanim dojdzie do katastrofy.
- Tom, przepraszam. Serce babci jest za słabe, może nie znieść szoku. Dlatego
czeka na operację w klinice. A jeśli się dowie, że się spotykam z tobą... A jak ty
mnie tu znalazłeś? Śledziłeś mnie?
- Chciałem zobaczyć, gdzie mieszka twoja babcia.
- Myślałeś, że kłamię? Myślałeś, że kogoś mam?
- Była taka możliwość.
Zaniemówiła z bólu.
- Jak mogłeś... po... - Ta czułość, ta namiętność? To dla niego nic? - Myślisz,
że uciekam od ciebie do kogoś innego? - spytała, drżąc. - Że jak z tobą śpię, to je-
stem dziwką?
- Oczywiście, że nie.
- Oczywiście, że tak! - Niemożliwe, żeby ją kochał. Niemożliwe. Skoro tak
myślał. - Cały czas „tak myślałeś? To dlatego, że jestem blondynką? Łatwa suczka?
- Nie mów tak!
- Bo co? Bo właśnie tak o mnie myślisz? Albo nie! Bo jestem dziennikarką!
Pracuję w ten sposób, żeby wydobyć z ciebie wszystkie tajemnice? Wiesz, że mo-
głam ujawnić twoją rozmowę z Olivią! Więc jak mogłeś? Ale ja jestem wyracho-
wana, co? Tak sądzisz? Jestem nieuczciwa?
- Nie jesteś! - Ból w jej oczach ściskał mu serce. - Oczywiście, że nie. Popeł-
niłem błąd. Zawsze mówiłaś, że jeździsz do babci. Ale... To dlatego, że jesteś dla
mnie taka ważna.
- Że seks jest ważny? A, nieważne. Było, minęło. Cześć, muszę nakarmić
babcię.
- Czekaj! Byłaś cholernie tajemnicza! Wiesz, jaki trudny okres mam teraz w
interesach. Musiałem wiedzieć. Co ty byś chciała?
- Żebyś mi ufał! - rzuciła i weszła do środka.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Świadomość, że jej nie kochał, przyprawiała ją o śmiertelny ból. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl