[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednego z ostatnich szkockich wojowników
człowieka zmuszonego opuścić rodzinne strony i
wszystko, co szkockie, wszystko, co od tylu
pokoleń należało do klanu MacLachlanów.
Przodkowie Caluma zamieszkujÄ…cy
czterechsetletnie zamczyska zaśmialiby się i
powiedzieli, że ten dom jest zupełnie nowy, Ale
dla Caluma to miejsce miało specjalne znaczenie:
tu, po tych schodach, stąpał jego wielki pradziad.
Poczuł na sobie spojrzenie kobiety, ale się nie
odezwał. Atmosfera, która zawisła nagle w
powietrzu, wprawiła go w dziwny nastrój, więc
odwrócił się tylko i poszedł dalej szerokim
korytarzem o ścianach obitych boazerią.
Ze wschodniego skrzydła, królestwa
Eachanna, dobiegł ostry kobiecy krzyk. Calum
stanÄ…Å‚ jak wryty.
Coś się rozbiło. Szkło. Rozległ się straszny huk,
a Calum odniósł wrażenie, że słyszy skowyt brata.
Kobieta w jego ramionach wstrzymała na chwilę
oddech.
Zerknął na nią i zobaczył, jak zaciska usta.
On nie zrobi nic złego twojej przyjaciółce.
132
To nie jest moja przyjaciółka odparła
trochÄ™ za szybko, jak kogoÅ›, kto nie zastanawia
się nad tym, co mówi. Ale w jej głosie nie było
złości ani nienawiści, raczej całkowita obojętność.
Odwróciła się. Jesteśmy... Ja... Umilkła. My
się prawie nie znamy skończyła, ponaglona jego
spojrzeniem.
%7Å‚adna z was nie ma powodu do obaw. Z
punktu widzenia Caluma to raczej Eachann
powinien umierać ze strachu przed tą dziką
kocicą. I to mu się właściwie należało. Powinien
się raz na zawsze nauczyć, że nie może ulegać
kaprysom, znów rozległ się trzask, a Calumowi
przemknęło przez myśl, że jego zwariowany
braciszek napotkał wreszcie zwierzę, które nie
miało najmniejszego zamiaru jeść mu z ręki.
Przeciwnie, z tego, co widział, wysnuł wniosek, że
Eachann może nawet stracić palce.
Zaniósł swego nieoczekiwanego gościa do
biblioteki, gdzie było czysto, ciepło i przytulnie.
Usadziwszy jasnowłosą w dużym fotelu przed
kominkiem, okrył ją kocem, którego przedtem
nie omieszkał starannie wytrzepać. Gdy upychał
go troskliwie pod puszystymi poduszkami fotela,
nieznajoma spojrzała na niego przytomnym
133
wzrokiem.
O co chodzi? spytał,
Zamrugała oczami.
O nic.
Nie chcesz się okryć?
Jest mi zimno.
Mam jeszcze coÅ› na rozgrzewkÄ™, panienko.
Nalał whisky do dwóch szklaneczek i jedną z nich
wręczył dziewczynie. - Wypij. Nic poruszyła się.
No, pij. Od razu zrobi ci siÄ™ cieplej.
Wzięła posłusznie szklankę, ale nie upiła z niej
ani łyczka. W zamyśleniu patrzyła w ogień.
Długie włosy przylegały do wciąż bezbarwnych
policzków blondynki jak wilgotne żółte wstążki.
Ciepło bijące od kominka wysuszyło kropelki
wody, które osiadły na jej czole i policzkach
Z ucha dziewczyny zwisał mały kolczyk z perłą.
Gdy zaczerpnęła powietrza, klejnot błysnął w
blasku ognia jak łza gotowa wypłynąć spod
powieki. Jasnowłosa wyglądała jak spłoszony
delikatny ptaszek, który wypadł z gniazda.
Przeszło mu przez myśl, że pewnie ma ona
rodzinÄ™.
Boże...! Przetarł dłonią spoconą twarz. Jeszcze
mu tego brakowało! Oczyma wyobrazni zobaczył
134
rozwścieczonego ojca dokonującego inwazji na
wyspę w obronie honoru swej pociechy. A będzie
jeszcze gorzej, jeśli zawitają tu jej bracia, żeby go
zatłuc na śmierć.
A on zabije Eachanna. Tym razem mu nie
daruje. Jeśli wyspę zawitają bracia blondynki,
niech Eachann wyjdzie im spotkanie.
Panienko? Odwróciła głowę. Twoja
rodzina pewnie się martwi. Spojrzała na niego
niepewnie i nie odpowiedziała. Lepiej się
czujesz?
Tak szepnęła.
Pociągnął sążnisty łyk whisky, a gdy znów
spojrzał na dziewczynę zauważył, że ma
zaróżowione policzki. Jej włosy też wracały
powoli do życia prawie już wyschły i zaczęły
układać się w loki.
Lśniły w blasku ognia, jak poranna zorza. A on
siedział i patrzył na nią tak, jakby oglądał wschód
słońca w niemym zadziwieniu, koncentrując się
na najdrobniejszych szczegółach. Teraz
zafascynowała go pulsująca żyłka na jej delikatnej
bladej szyi. Był bardzo ciekaw, czy okazałaby się
gładka, gdyby jej dotknął i jaki miałaby smak.
I jak pachnie powiedział głośno do
135
szklanki z whisky.
Odwróciła się gwałtownie.
Co takiego?
Nic odparł, przeklinając swój długi język.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]