[ Pobierz całość w formacie PDF ]
również ojczymem Cameron. A z tego, co wiedziałam, wynikało, że moja siostra zniknęła wkrótce
po śmierci Mariah Parish. Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że ktokolwiek z rodziny mógłby
mieć z tym coś wspólnego. Gdy policjanci przesłuchiwali matkę, Matthew, Marka, Tollivera i mnie,
dostawałam szału, że tracą czas, zamiast ścigać mordercę czy morderców. Podejrzewałam kolegów
szkolnych, szczególnie ostatniego chłopaka Cameron, który nie najlepiej przyjął jej decyzję o
rozstaniu. Podejrzewałam ćpających kolesi Laurel i Matthew. Podejrzewałam każdego
przypadkowego nieznajomego, obcego, który widząc wracającą do domu Cameron, skorzystał z
okazji i napadł ją, zgwałcił albo porwał. Podejrzewałam facetów, którzy gwizdali na nasz widok,
kiedy wychodziłyśmy. Wymyślałam setki scenariuszy. Niektóre z nich były całkiem
nieprawdopodobne. Wszystkie jednak dawały takie wyjaśnienie koszmarnej tajemnicy jej
zniknięcia, które nie potęgowało bólu straty dodatkową rozpaczą z powodu zdrady kogoś z rodziny.
%7ływiłam jednak głębokie przekonanie choć nie potrafiłam tego sprecyzować, choć wydawało się
to nie do uwierzenia że te dwa wydarzenia musiały być powiązane, skoro w oba zamieszany był
ten sam człowiek.
A może przesadzałam? Usiłowałam myśleć jasno, ale mój umysł przesłaniała mgła gniewu.
Matthew wiedział coś o Joyce'ach. Wiedział na tyle dużo, że znał nazwisko lekarza, który leczył
Mariah Parish.
Wiedział. A teraz nabrałam przekonania, że wie także, co przydarzyło się mojej siostrze.
Przez te wszystkie lata ukrywał to przede mną.
Czułam to przez skórę.
Nie mogłam ot tak wejść do saloniku i zacząć go dusić. Był dla mnie za silny. Tolliver nie
pozwoliłby mi zabić ojca. Nawet Manfred, który nie miał z nim nic wspólnego, czułby się w
obowiązku interweniować. Ale Tolliver był ranny i słaby, a Manfred prędzej czy pózniej wyjdzie.
Wzięłam się w garść i uczyniłam wysiłek, by odepchnąć od siebie mordercze zapędy wobec
ojczyma.
Po pierwsze, zabicie go byłoby niewłaściwe. Prawdopodobnie. A co ważniejsze, miałam
jeszcze za mało danych. Pragnęłam znalezć miejsce spoczynku mojej siostry. Chciałam dowiedzieć
się bez cienia wątpliwości, co przydarzyło się Cameron.
Do czasu uzyskania niezbędnych informacji musiałam tolerować Matthew. Siedząc sama,
po ciemku, układałam plan. W duchu napominałam się, że muszę być silna. Wreszcie wstałam,
zapaliłam światło i opłukałam twarz, jakbym mogła z niej zmyć nową świadomość i przywrócić jej
czystość szczęśliwej niewiedzy.
Noga za nogą powlokłam się do salonu. Czułam się tak, jakby ktoś skopał mnie po żebrach
obolała, cierpiąca z powodu podejrzeń i nienawiści, które w sobie nosiłam.
Od razu zorientowałam się, że Matthew chce pozbyć się Manfreda, żeby porozmawiać z
synem w cztery oczy, a Manfred nie zamierza wyjść, nim się ze mną nie zobaczy. Kiedy weszłam,
chłopak przeniósł wzrok ze mnie na Matthew i wzdrygnął się. Nie wiem, co takiego we mnie
zobaczył, czego ani Tolliver, ani jego ojciec nie mogli dostrzec. To ostatnie było mi bardzo na rękę.
Wybacz, że cię tak wymęczyłam, Manfred, i dzięki, że ze mną pojechałeś.
Nie ma sprawy. Manfred skoczył na równe nogi z energią, która aż nazbyt wyraznie
wskazywała, jak bardzo chciał uciec z tego pokoju. Może wyskoczymy na kawę? Albo pójdziemy
do sklepu? Po te, no& chipsy& ? Sondował sytuację. Nigdy nie jadaliśmy chipsów. Kąciki ust
same uniosły mi się w górę.
Dzięki, Manfred. Rozważałam, co zrobić. Manfred chciał pogadać ze mną o Matthew,
zapewne on także go rozpoznał. Ale ja jeszcze nie zdecydowałam, co robić. Lepiej uniknąć
rozmowy w cztery oczy, zanim nie ułożę sobie jakiegoś planu. Raczej zostanę, Tolliver może
mnie potrzebować.
Kierowana impulsem, objęłam go na pożegnanie. Wydał mi się taki kruchy. Z pewnym
wahaniem oddał uścisk. Był wstrząśnięty obrazem stworzonym przez emocje, które ode mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]