[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Preston Waters dołączył się do nich.
- Tam wysoko może być zimno, prawda?
Max patrzył, jak swobodnie i miło gawędzi sobie
wyjątkowo długi. Pstrągi w naszych potokach są naj
większe w całej Montanie.
z oboma mężczyznami. Spokojna i opanowana. Po
czuł, że Reed podaje mu butelkę wody. Ochłonął. Za
chował się nieco zbyt popędliwie. Rzucił się na biedne
go Hala jak zazdrosny kochanek. Zareagował jak zwie
rzę, kiedy wróg wchodzi na jego teren. Musi nad sobą
popracować.
- Niech się pan lepiej napije.
Reed patrzył na niego z lekkim rozbawieniem.
I potrafi być niebezpieczna, naprawdę. Widziałem kie
dyś, jak się rozprawiła z niedźwiedziem, który próbo
wał jednemu gościowi przeszkodzić w łowieniu ryb.
Tak na niego na wrzeszczała, że podwinął ogon i uciekł
gdzie pieprz rośnie.
Max spojrzał na poważną twarz chłopca, nie wie
dząc, co ma odpowiedzieć. Dopiero kiedy kąciki ust
Reeda zadrżały, wybuchnął śmiechem. Chłopiec mu
zawtórował.
- Masz niezłą fantazję - powiedział Max z uzna
niem, kiedy obaj się uspokoili.
Reed położył rękę na sercu.
- To prawda, przysięgam.
Max przyjrzał mu się uważnie. Chłopiec może być
niezłym źródłem informacji. Jest bystry i ma poczucie
humoru, trzeba będzie z nim pogadać.
Nicole przeszła obok, niosąc pusty pojemnik i kil
ka butelek. Kolejny raz Max objął spojrzeniem całą jej
postać.
Jego Sandra była inna. Sandra była wytworna, ele
gancka, miała ruchy i maniery młodej damy. Nicole
była silna, stanowcza; była... niezłomna. A przede
wszystkim - była czujna i umiała się maskować.
Napotkał jej uśmiechnięte spojrzenie. Jakby nic nie
zaszło.
- Wszyscy się napili? Możemy kończyć postój?
Oddał jej pustą butelkę; schowała ją do pojemnika.
Patrzył na nią bez słowa, pochłonięty rozpamięty
waniem zmian, jakie w niej dostrzegał, oszołomiony,
nic nie rozumiejący. Bardziej jeszcze niż zdumienie
Anula43&Irena
paraliżowało go uczucie, jakie budził w nim jej widok
i jej obecność.
Nicole i Reed przytroczyli pojemniki do grzbietu
muła; Nicole wyprostowała się i odrzuciła do tyłu jas
ne włosy.
Max poczuł nagle, że oblewa go lodowaty stru
mień.
Za jej lewym uchem dostrzegł małe, ciemne zna
mię. Znak charakterystyczny Sandry.
Nawet gdyby miał jeszcze jakieś wątpliwości, teraz
straciłby je bezpowrotnie. Obok niego stała Sandra.
Jego Sandra. Problem w tym, że ona nie wie, że jest
Sandrą Applewhite.
Anula43&Irena
4
W czasie dalszej wędrówki nastrój
uległ zmianie. Byli teraz swobodniejsi, bardziej roz
luźnieni. Wszystkim nagle rozwiązały się języki; za
częli rozmawiać o pracy, domu, żonach i przyjaciół
kach. Nicole szła pierwsza, w pewnej odległości od
pozostałych, aby ich nie krępować, a jednocześnie być
w pogotowiu. Od czasu do czasu oglądała się. Max
pogrążony był w rozmowie z Reedem. Ciekawe, jak
znaleźli wspólny temat.
Reed był raczej odludkiem. Samodzielny, zawsze
czymś zajęty, niezbyt rozmowny. Sądziła, że jest jedy
ną osobą spoza rodziny, mogącą się z nim porozumieć.
Ciekawe, co ktoś taki jak Max Warner ma mu do po
wiedzenia.
Max szedł jak automat, krok za krokiem, myśląc
Anula43&Irena
tylko o znamieniu za uchem Sandry. Ta ciemna, nie
wielka plamka przesłoniła mu wszystko. Było coraz
bardziej oczywiste, że Sandra żyje i z niewiadomych
powodów ukrywa się na odludziu Montany. Sandra nie
umarła.
Może uznać, że jego marzenie się spełniło.
Nie potrafił się z tego cieszyć. Był bardzo zmęczo
ny. Był zmęczony stałą niepewnością, pytaniami kłę
biącymi się w głowie, nocami bez snu. Czuł się wy
czerpany i pusty. Przyznaj się, stary, pomyślał, jesteś
wykończony samotnością. Trzeba temu położyć kres.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]