[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy pomyślał o Lori, odezwało się w nim poczucie winy. Od dnia
ślubu Nicka nie próbował się z nią skontaktować. Co gorsza, nawet za nią
nie tęsknił. Był całkowicie zadowolony, spędzając ten tydzień w domu
Nicka z jego siostrÄ…. Z Beth.
Mimo że przez wiele lat próbował to w sobie zdusić, nie przestała być
dla niego najważniejsza. Pragnął jej z kipiącą namiętnością, a im bardziej
z tym walczył, tym bardziej stawała się jego obsesją.
Nawet zdobycie jej przed siedmiu laty nie zmniejszyło płynącej w
jego żyłach żądzy. Kochanie się z nią w kabinie ciężarówki tylko
spotęgowało jego uczucia.
Lori była wspaniałą dziewczyną i naprawdę chciał z nią zbudować
przyszłość. Ale teraz, kiedy Beth wróciła do miasta, płomień jego
namiętności rozpalił się od nowa.
Usłyszał skrzypienie schodów, odwrócił się i zobaczył wracającą z
piętra Beth. Trzymała w rękach puszyste białe ręczniki. Ubrana była w
krótką, żółtą koszulę nocną i równie krótki szlafrok. Ciągle mokre włosy
zaczesane miała do góry i spięte klamrą. Zmusił się do odwrócenia od niej
wzroku i skoncentrowania na palenisku kominka.
- Tutaj jesteÅ›.
Wyciągnęła ręcznik i przerzuciła go przez jego nagie ramię.
Widocznie jego skąpe ubranie nie zaniepokoiło jej tak, jak się spodziewał.
Ogień wreszcie zapłonął i oświetlił nieco pokój, a kominek zaczaj
promieniować ciepłem. Connor stanął przed nim i zaczął wycierać
ręcznikiem krótko przycięte włosy, a potem piersi i ramiona.
- Widzę, że zastosowałeś szybką metodę suszenia - zauważyła Beth,
przechylając głowę w jego kierunku.
- Nie chciałem zamoczyć podłogi. Ale mogę pójść na górę i włożyć
coś na siebie, jeśli cię to denerwuje.
- Nie - powiedziała, siadając na sofie i opierając się o poduszkę. Stopy
oparła o stolik, przysuwając je do kominka.
- Widziałam ciebie i Nicka, gdy mieliście na sobie jeszcze mniej
ubrania. - Roześmiała się szeroko. - Pamiętam, jak kiedyś nad jeziorem
nurkowaliście i ty tak długo mi dokuczałeś i namawiałeś do tego samego,
że w końcu również się rozebrałam i skoczyłam za wami do wody. Wtedy
się zakradłeś i schowałeś mi ubranie.
Zachichotał na to wspomnienie, wieszając przy kominku ręcznik, żeby
wysechł, po czym usiadł obok niej na sofie. Przypomniał sobie ten dzień,
chociaż nie pamiętał go przez ubiegłe lata.
- Pamiętam, że bardzo płakałaś i baliśmy się, że się utopisz.
- Ale ten płacz nie wywarł na was żadnego wrażenia, bo byliście
chuliganami.
- Ale wywarła na nas wrażenie twoja grozba i krzyk, że wrócisz do
domu naga i powiesz rodzicom, co zrobiliśmy.
- I co wtedy zrobiliście? Rzuciliście moje ubranie na skarpę i
uciekliście do domu beze mnie.
- Musieliśmy tam być przed tobą, żeby wiedzieć, czy na nas
doniesiesz.
- Nie martw się, nic nie powiedziałam. Jestem pewna, że moi rodzice
nigdy siÄ™ nie dowiedzieli o tym incydencie.
- To dobrze. Oni nawet się nie domyślali, że byliśmy tak przewrotni.
Nachyliła się z szelmowskim uśmiechem na ustach.
- Co miałeś na myśli, mówiąc byliśmy"?
Dopiero po chwili Connor zdał sobie sprawę, że Beth wróciła do ich
dawnego zwyczaju przekomarzania się. Do czegoś, czego nie robiła od
siedmiu lat.
- Aha. Teraz zostaniesz ukarana.
Uniosła do góry brwi, bo zrozumiała, że podjął zabawę. Z udawanym
przerażeniem odskoczyła od niego. A on zagarnął ją, owinął ramiona
wokół jej pasa i zaczął ją łaskotać.
- Nie! Przestań, stop. Connor, przestań!
Piszczała i śmiała się. Było jak za dawnych czasów. W taki sposób ją
łaskotał, gdy byli dziećmi. Czasami on i Nick zmawiali się przeciwko niej.
Oczywiście ona zawsze się im rewanżowała i szła do rodziców, ale
częściej wpuszczała im węże do łóżek lub sypała do ich szortów swędzący
proszek.
W trakcie tych dziecięcych zabaw znalezli się naprzeciw siebie,
twarzą w twarz. Jej piersi ściśle przylegały do jego nagiego torsu. Przez
cienki materiał szlafroka i koszuli nocnej czuł jej sutki.
Chociaż niejednokrotnie jej kolana niemal pozbawiły go męskości, to
teraz uczucie jej gładkich, jedwabistych nóg między jego własnymi
wysłało sygnał zarówno do jego mózgu, jak i do dolnych okolic ciała,
przypominając mu, że definitywnie jest mężczyzną, a ona kobietą.
Kobietą, której łaknął, jak niedzwiedz łaknie miodu.
Przestał ją łaskotać, a ona nagle zamarła. Oddychała szybko i tylko jej
ciało wstrząsane było resztkami śmiechu. Jej twarz zawisła nad nim.
Wilgotne kosmyki włosów okalały ją ciemnymi spiralami. Jasne oczy,
skrzące się zazwyczaj jak szafiry, były teraz niezgłębionym niebieskim
oceanem. Wyczytał z nich namiętność i tęsknotę...
Uczucia, które chciał odwzajemnić. Otoczył ją ramionami i zaczął
namiętnie całować. Jej usta były ciepłe i delikatne jak płatki róży. Jej
zapach atakował jego zmysły i wypełniał wszystkie pory.
Dłonie Beth przesuwały się po jego karku. Czuł na skórze silne
zwinne palce. Jej ciało również było silne i sprężyste w dotyku, wysmukłe,
gibkie i piękne. %7ładnej kobiety tak nie pragnął. Pomyślał o pocałowaniu
jej i właśnie chciał unieść głowę, gdy nagle zrobiła to ona...
Wciągnął głęboko powietrze, gdy odnalazła drogę od jego pępka do
elastycznego paska bokserek. Patrzyła na niego wzrokiem pełnym
pożądania.
- Czy chcesz mnie powstrzymać? - spytała z uśmiechem na lekko
spuchniętych ustach.
Nie, nie przestawaj! Nie, żadnej przerwy! - wołał bezgłośnie.
Ale nie mógł jej znowu wykorzystać. A jeśli to się miało zdarzyć, jeśli
znowu mieli być razem, to musiał mieć pewność, że ona pragnie go tak
samo mocno jak on jej. %7łe nie ma między nimi niczego, co mogłoby
wpłynąć na jej decyzję.
- Ile wypiłaś dzisiaj drinków?
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami, kiedy zdała sobie
sprawę, że jego pytanie nie jest intymne ani dwuznaczne.
- Dlaczego pytasz? Myślisz, że jestem pijana? - Mówiła wolno i
rozważnie, ale nie wydawała się obrażona.
- Chcę być pewien - odpowiedział.
- Wypiłam trzy słabe piwa w ciągu czterech godzin. Nie jestem pijana,
Connorze. Wiem dokładnie, co robię.
Tak szybko jak wypowiedziała te słowa, uznała je za prawdziwe. Nie
powinna go całować i pieścić z wielu powodów, ale wciąż tego pragnęła.
Pragnęła go przez tyle lat. Nawet w tym okropnym okresie swojego życia,
kiedy była przekonana, że go nienawidzi. Wtedy również go pożądała.
Podczas tych ostatnich dni zostali chwyceni w pułapkę, zamknięci w
tym samym domu. Próbowali utrzymywać dystans, ale między nimi ciągle
iskrzyło.
- Wiem dokładnie, co robię - powtórzyła wolno. - Czy to jasne?
- Tak, madame. Już nigdy nie będę wątpił w twoje intencje.
Uśmiech przebiegł po jej ustach.
- Widzę, że nie wątpisz.
Jego oczy skrzyły się diabelskim ogniem. Podniósł się, oparł na
łokciach i nakrył jej usta swoimi. Całował ją, dopóki nie zaczęła mruczeć z
zadowolenia. Pachniał świeżością i czystością. Pachniał deszczem. Czuła
siÄ™ jak w niebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]