[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mężczyzny. A ze sposobu, w jaki wskazywał ją palcem, zorientowała się, iż
to ona jest w tej chwili przedmiotem sporu. Czuła na sobie wściekłe
spojrzenie czarnych oczu. W końcu mężczyzna wyszedł, trzasnąwszy
drzwiami, i w kajucie zapadła cisza.
138
RS
Amber poczuła, że Michael nadal trzyma rękę na okrywającym ją
kocu, i odruchowo cofnęła się pod ścianę.
Opadł na poduszkę, chwytając się za głowę.
 No nie!  jęknął.  Czy musisz się tak zachowywać?
Nawet na nią nie spojrzawszy, wbił ponure spojrzenie w sufit.
Sprawiał tak żałosne wrażenie, że Amber mimo woli zrobiło się go żal.
Musiała sobie przypomnieć, że ma do czynienia z niegodnym współczucia
zdrajcą. Wreszcie odwrócił się w jej stronę.
 Nie igraj z ogniem  rzekł z wyrzutem.  Nie wiem, jak ci tłumaczyć
i czym grozić, żebyś w końcu zrozumiała swoją sytuację. Jeśli chcesz wyjść
z tego cało, musisz robić, co ci każę.
Amber leżała bez ruchu. Miała ochotę wybuchnąć płaczem albo rzucić
się na niego z pazurami, ale była jak sparaliżowana. Z trudem przełknęła
ślinę.
 Kto to był?  zapytała.
 Khazar Abdul. Syn Alego Abdula.
Serce ścisnął jej strach. Słyszała o Alim Abdulu. Wielokrotnie czytała
o nim w gazetach. A także o jego synu. Khazar jest na pewno szaleńcem,
człowiekiem pozbawionym cienia szacunku dla ludzkiego życia. Zdolnym
zabijać z zimną krwią
I wysyłać swoich ludzi na samobójcze misje, obiecując im w zamian
wolny wstęp do nieba.
Michael podniósł się na łokciu. Choć starała się leżeć jak najdalej od
niego, czuła bijące od niego ciepło.
 Powiedziałem mu, że nie ma prawa wchodzić bez pytania do mojej
kabiny, ale on ma to w nosie. Dlatego ostrzegam cię jeszcze raz: jeśli nie
chcesz zawrzeć bliższej znajomości z Khazarem i jego latynoskimi
139
RS
przyjaciółmi, powinnaś pohamować swój temperament i trzymać się jak
najbliżej mnie. Czy to jest jasne?
Amber milczała. Miała ochotę krzyczeć, ale głos uwiązł jej w gardle.
Nadal nie mogła się pogodzić się z tym, że człowiek, w którym jeszcze
wczoraj była gotowa się zakochać, okazał się takim łajdakiem.
Nie doczekawszy się odpowiedzi, Michael usiadł na koi i zaczął się
ubierać, nie zwracając na nią uwagi.
 Włóż coś na siebie i siedz tutaj jak mysz pod miotłą. Ale gdyby
któryś z nich przyszedł i próbował cię napastować, zacznij wrzeszczeć na
całe gardło.
 Co mam na siebie włożyć? Przecież podarłeś mi sukienkę.
 Faktycznie. No to owiń się na razie kocem.
To powiedziawszy, wyszedł z kajuty, a ona w bezsilnej rozpaczy
wtuliła twarz w poduszkę i rozpłakała się. Po miarowym kołysaniu statku
zorientowała się, że są nadal na morzu. Wypłakawszy się, usiadła i
pomyślała, że nie ma wprawdzie sukienki, ale może przynajmniej włożyć
bieliznę. Następnie owinęła się kocem i rozejrzała wokół w poszukiwaniu
czegoś, co w razie czego mogłoby posłużyć do obrony. Spotkał ją jednak
zawód.
Michael nie omieszkał zabrać rewolweru, a w kajucie nie było żadnych
ruchomych sprzętów.
Zrezygnowana usiadła na koi i w tej samej chwili otworzyły się drzwi.
Podskoczyła ze strachu, lecz na widok Michaela odetchnęła z ulgą, co z
kolei wywołało w niej złość na samą siebie. Bo jakkolwiek trudno jej było
się z tym pogodzić, Michael jest takim samym szubrawcem jak oni wszyscy.
Niósł pod pachą jakieś ciuchy, które rzucił na koję.
140
RS
 Masz tutaj spódnicę i bluzkę. Są czyste, jeszcze nie noszone. Jaime
kupił je tydzień temu w Meksyku w prezencie dla swojej siostry. Powinnaś
mi podziękować.
 Za co? Za to, że mnie porwałeś i podarłeś mi sukienkę?
Jego twarz przybrała zacięty wyraz.
 Za to, że nie musisz chodzić goła. I nie musisz spędzać nocy z
Khazarem.  Odwrócił się na pięcie, zamierzając wyjść.
W Amber coś pękło. Poderwała się z krzykiem, podbiegła i zaczęła z
furią okładać go pięściami. Została jednak natychmiast obezwładniona.
 Nie rzucaj się na mnie w samej bieliznie, jeśli naprawdę nie chcesz,
żebym cię dotykał  oświadczył chłodno, trzymając oba jej nadgarstki w
żelaznym uścisku.
Twarz Amber oblała się rumieńcem.
 JesteÅ› bydlÄ™!
Adam odepchnął ją od siebie i wyszedł z kajuty.
Amber sięgnęła po przyniesione ubranie. Była to biała bawełniana
bluzka ozdobiona ładnym haftem i granatowa spódnica. Nigdy by nie
pomyślała, że terrorysta może mieć siostrę, dla której w wolnych chwilach
robi zakupy.
Obie rzeczy były czyste i zupełnie nowe, toteż Amber chętnie się w nie
ubrała. Kiedy lekko drżącymi palcami zdołała pozapinać wszystkie guziki,
usiadła w nogach koi, położyła ręce na kolanach i zaczęła się zastanawiać
nad swoim położeniem.
Nikt do kajuty nie zaglądał. Zmęczona czekaniem nie wiadomo na co,
położyła się w końcu i zapadła w płytki sen. Kiedy się obudziła, była nadal
w kajucie sama. Chwilę wpatrywała się w drewniany sufit, potem jej wzrok
padł na zasłonięty bulaj. Odsunąwszy firankę, wyjrzała na zewnątrz.
141
RS
Statek był na morzu, ale najwidoczniej wypłynął niedawno z jakiegoś
portu, ponieważ dostrzegła w oddali zarys lądu i pełną najrozmaitszych
łodzi przystań jachtową.
Przyszło jej do głowy, by wybić szybę w oknie i zawołać o pomoc, ale
doszła do wniosku, iż z tej odległości nikt by jej krzyków nie usłyszał. Wes-
tchnąwszy z żalem, opadła z powrotem na koję. Z pokładu dobiegały męskie
głosy, lecz nie mogła wychwycić sensu rozmowy. Potem usłyszała za
drzwiami czyjeś kroki i zamarła. Czy to Michael? A może ktoś inny? Czy to
nie wszystko jedno?
Drzwi się otworzyły. Zamiast Michaela ujrzała jednego z biorących
udział we wczorajszym zamachu ciemnowłosych mężczyzn. Niósł przykrytą
lnianą serwetką tacę. Wchodząc, uśmiechnął się lubieżnie i postawił tacę na
koi.
 Ty jeść  powiedział. Amber ani drgnęła. Mężczyzna dotknął palcem
rękawa białej bluzki.
 Aadna, nie?  Amber znów nie zareagowała.
 Do zobaczenia  mruknÄ…Å‚, wzruszajÄ…c ramionami.
Odwrócił się i wyszedł, zostawiając ją samą. Była zbyt zdenerwowana,
by odczuwać głód, uznała jednak, że musi zachować siły na wypadek, gdyby
nadarzyła się okazja ucieczki, i podniosła z tacy serwetkę.
Znalazła kubek gorącej kawy, chleb, masło, plaster wołowiny i
banany. Serwetka była świeżo wyprana i wyprasowana. Rozejrzawszy się po
kajucie, stwierdziła, że i tu panuje nieskazitelna czystość. Uznała więc, że
Ali Abdul musi być człowiekiem na swój sposób cywilizowanym.
Wypiła łyk kawy, potem spróbowała wołowiny, która okazała się
nader smaczna. Amber odzyskała apetyt i w rezultacie spałaszowała
wszystko, co jej przyniesiono.
142
RS
Gdzieś na statku trzymają senatora Daldrina, pomyślała. Miała
nadzieję, że i jemu zaniesiono jedzenie. Podniosłoby ją na duchu, gdyby
zdołała do niego dotrzeć. Mogliby się wspólnie zastanowić nad ewentualną
ucieczkÄ….
Pokrzepiona solidnym śniadaniem, podeszła do drzwi i nacisnęła
klamkę. Ustąpiły, nie były zamknięte na klucz. Wyszła ostrożnie na korytarz
i spojrzała w lewo. W kambuzie stał ktoś przy zlewie. Popatrzyła w prawo i
zobaczyła korytarz z szeregiem drzwi do innych kajut. Zerkając przez ramię
na mężczyznę w kambuzie, zaczęła zaglądać do kolejnych pomieszczeń.
Kiedy trzy pierwsze okazały się puste, doszła do wniosku, że senatora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl