[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Słyszałaś o tym?
- Cholera - powiedziałam. - Teraz już tylko łaska pańska może nas uratować.
- Nie rozumiem - odparła niecierpliwie Lou.
- Kiedy puszczasz muzykę w trakcie zajęć, z punktu widzenia prawa powinnaś im zapłacić
tantiemę, tym Ochroniarzom Praw Autorskich - westchnęłam. - Albo zamówić specjalną
kasetę od firmy, która z góry za to zapłaciła.
- Nigdy o tym nie słyszałam. - Lou była najwyrazniej zaskoczona. - To znaczy, że za
każdym razem, kiedy włączasz kasetę, musisz im wysyłać kasę?
- Nie, oczywiście, że nie. Nikt tego nie traktuje poważnie. I nikt nie kupuje tych
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
autoryzowanych składanek, bo kosztują fortunę i są podłej jakości. Ludzie robią sobie własne.
Derek ma nawet konsolę do miksowania nagrań.
- A co się dzieje, jak cię złapią?
Jak na komendę odwróciłyśmy głowy, żeby spojrzeć na Lesley, która właśnie na własnej
skórze doświadczała tego, o czym rozmawiałyśmy.
- Jeśli nie masz dowodu zapłaty, to mogą ci dołożyć grzywnę - powiedziałam niechętnie.
- Ile?
Skrzywiłam się.
- Sporo. Słyszałam, że nawet do tysiąca funtów. Ale prawie nigdy nikogo nie łapią, więc
wszyscy po prostu krzyżują palce na szczęście i włączają co chcą. Jeszcze nie słyszałam, żeby
ktoś wpadł. Biedna Lesley, co za pech. Dopiero zaczęła tu pracować.
%7ładne podejrzenie nie zaświtało mi w głowie, ale Lou spojrzała na mnie wymownie.
- Pech nie ma tu nic do rzeczy, Sam - powiedziała. - Chodzi raczej o odbijanie Lindzie
chłopaka.
Popatrzyłam na nią oszołomionym wzrokiem.
- Ten facet już od progu pytał o pannę Lesley Porter. To nie była przypadkowa kontrola.
Ktoś podał mu to nazwisko. I powiedz tylko, kto to mógł być, jeśli nie nasza pani i władczyni?
Lou wskazała kciukiem na gabinet Lindy. Rozmawiałyśmy ściszonymi głosami, więc
szefowa nie mogła nas usłyszeć, ale na dzwięk otwieranych drzwi podskoczyłyśmy jak
niegrzeczne dziewczynki z nieczystym sumieniem. Na widok Fliss, która miała bardzo
zamyślony wyraz twarzy, obie odetchnęłyśmy z ulgą.
- Co wam się stało? Knujecie jakiś spisek? - zapytała, po czym, wsuwając ręce do
kieszeni, zakołysała się na piętach. Zarówno jej szara, flanelowa marynarka, zarzucona na
białego T-shirta, jak i spodnie na szelki wyglądały, jakby pochodziły ze sklepu ze starzyzną. A
jednak Fliss mogła nosić takie ciuchy, nie narażając się na śmieszność. Widziałam nawet
kiedyś, jak zapala zapałkę, pocierając ją o suwak. Znałam też jej chłopaka, Andy ego,
spotkałam go kilka razy i wydawało mi się, że do niej pasuje. Miał solidną posturę, jasne loki i
łagodny głos.
- W takich nerwowych czasach żyjemy - westchnęła Lou, wracając do recepcji. - To nie są
specjalnie komfortowe warunki pracy.
Fliss spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami.
- Lesley rozmawia z facetem z Praw Autorskich - powiedziałam. - Lou twierdzi, że pytał
o niÄ… po nazwisku.
- Linda? - zapytała Fliss, jeszcze wyżej unosząc brwi. - Nie powiem, żeby mnie to
zdziwiło. No, Lesley jeszcze nie wie, w jakie bagno wpadła.
W tej samej chwili bagno we własnej osobie ukazało się w drzwiach hali. Wiedziałyśmy,
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
że facet tylko wykonuje swoją pracę, ale to nie wydawało się dostatecznym
usprawiedliwieniem. Spojrzałyśmy na niego tak, że omal nie wypaliłyśmy mu dziur w
marynarce. Tymczasem on przeszedł obok recepcji i udał się prosto do gabinetu Lindy. Kiedy
zamykał za sobą drzwi poczułam słaby zapach wiskozy.
- Pewnie pisze swój raport - powiedziała Fliss.
- Zdarzyło ci się kiedyś coś takiego?
- Nie - odparła, potrząsając głową.
- Ile wynosi kara?
- To zależy od ich humoru - Fliss wzruszyła ramionami.
Lesley wyszła z hali, niosąc pudełko z kasetami. Miała zaczerwienione oczy, ale zaciśnięte
usta wyrażały jakieś stanowcze postanowienie. Przeszła obok nas, po czym zbiegła po
schodach do piwnicy. Jej nogi w legginsach koloru limonek kołysały się o wiele mniej zalotnie
niż zwykle.
- Pewnie szuka Dereka, żeby mu się wyżalić - zadrwiła Fliss. - Może się okazać, że Linda
ugryzła więcej niż jest w stanie przełknąć.
- Jeśli Lesley chce znalezć Dereka, to się rozczaruje. Wyszedł pół godziny temu - rzuciła
Lou, siedzÄ…ca w recepcji.
* * *
Znalazłam Lesley w damskiej przebieralni, bardzo cichej i spokojnej o tej porze dnia.
Siedziała zwinięta na ławce i chyba płakała. %7łółto-zielony strój, który tak ją rozświetlał, kiedy
była w dobrym humorze, teraz eksponował bladość jej twarzy. Nawet oczy otoczone
czerwonymi, spuchniętymi obwódkami wydawały się mniej niebieskie niż zwykle.
Przyniosłam jej zastępczą herbatę z zastępczej maszyny z napojami. Dwa razy naciskałam
guzik ekstracukier . Wszystkim cierpiącym zalecałam zawsze herbatę w godzinach dziennych
i wódkę w każdych innych. Chyba tym razem pomogła. Lesley siedziała przez chwilę w
milczeniu i już chciałam odejść, zostawiając ją w spokoju, kiedy odstawiła filiżankę.
- To Linda go na mnie nasłała, prawda? - powiedziała cicho. - Facet znał wszystkie dane,
moje nazwisko, datę rozpoczęcia pracy...
- Nie wiemy na pewno.
- To była ona. - Lesley wypiła łyk herbaty. - Suka!
- Znasz już wysokość grzywny?
Lesley potrząsnęła głową.
- Powiedział, że najpierw musi przejrzeć dokumenty i policzyć, ile tu zarobiłam.
- No, jak na razie nie może być tego dużo - powiedziałam pocieszająco. - Pewnie jakoś się
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
wykręcisz.
Ale myśli Lesley biegły zgoła innymi torami.
- Zazdrosna suka! - wykrzyknęła. - Moim zdaniem to co robi jest żałosne. Tylko dlatego,
że się starzeje...
- Linda ma trzydzieści dwa lata! - Usiłowałam sprowadzić Lesley na ziemię. Ale ona tylko
skrzywiła usta jak pokrzywdzone dziecko.
- No właśnie! - Lesley zrobiła teraz minę jak plastikowa lalka, która płacze, kiedy założy
siÄ™ jej rÄ…czki na plecy.
Jeszcze jedna taka uwaga na temat wieku kobiet i sama zamierzałam wypróbować ten
manewr.
- Ma prawo być zazdrosna - zauważyłam. - Ostro się zabrałaś do Dereka.
- To co? On nie jest jej własnością! Nawet Rachel powiedziała, że mogę spróbować. Nie
wiem, czemu ty nagle się zrobiłaś taka moralna.
- Rachel ci powiedziała, że co?!
Lesley wzruszyła ramionami.
- Powtarzam, że jeśli Linda nie może utrzymać przy sobie Dereka, powinna go uwolnić. -
Oczy Lesley zwęziły się z wściekłości. - Tylko zaczekaj, aż mu o wszystkim opowiem. - Nagle
wstała i zaczęła zdzierać z siebie ubranie.
- Tylko zaczekaj, aż mu powiem - wymamrotała do siebie jeszcze raz.
Wstałam i wyszłam z przebieralni. Lesley najwyrazniej nie potrzebowała ode mnie
pocieszenia. Usłyszałam dzwięk włączanego prysznica. Zastanawiałam się, czy Fliss nie miała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]