[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co zaślepienie.
- Myślę, że czasem trudno odróżnić te uczucia.
- Czy doświadczyła pani kiedyś któregoś z nich?
- Nie, a pan?
- Na pewno nie byłem zaślepiony.
- A zakochany?
- Moja droga, zadaje pani zbyt wiele pytań, a mężczyzni
niechętnie mówią o swoich uczuciach. Naprawdę jeszcze pa
ni tego nie zauważyła?
- Proszę mi wybaczyć. Nie miałam zamiaru... nie chcia
łam być wścibska.
185
- Wiem. Zresztą czuję, że nie powinienem był wykręcać się
od odpowiedzi. Przyjaciele powinni przecież rozmawiać ze
sobą o wszystkim, także o uczuciach, prawda?
A jednak mimo tej uwagi hrabia nie odpowiedział na jej
pytanie.
- Miała pani jakieś wiadomości od rodziców?
- Dostałam list, który mama wysłała z Portsmouth, zanim
wypłynęli. Na następny przyjdzie mi pewno długo poczekać.
- Musicie za nimi bardzo tęsknić.
- To prawda, ale dzięki ciotce Trixie nie jest wcale tak zle
- Perdita uśmiechnęła się do hrabiego. - Ciotka uwielbia pisać
listy. Codziennie każe nam opisywać, co robimy, a raz w tygo
dniu zbiera nasze listy i wysyła razem ze swoimi. Wydawało
mi się, że gdy nasze nowiny dotrą do rodziców, będą mocno
przeterminowane, ale pułkownik zajął się tą sprawą.
- Nie wysyła ich chyba przy pomocy pocztowych gołębi?
- Pułkownik ma wielu znajomych w marynarce i zawsze
chwali się, że nie ma szybszego sposobu na przekazanie listu
do Gribraltaru niż przez jego kontakty.
%7ładne z nich nie wiedziało, że panna Langrishe często ko
rzystała z tych kontaktów. Mając Perditę pod swoją opieką,
czuła się zobowiązana zawiadomić jej rodziców o pojawieniu
się hrabiego, ale na razie nie otrzymała od nich odpowiedzi.
Poinformowała go o tym, co napisała w swoim liście.
- Uważam, że postąpiłam słusznie. Zastępuję jej w tej chwi
li rodziców i uznałam, że Elizabeth i Perry powinni wiedzieć,
co siÄ™ tu dzieje.
- Nic się nie dzieje - zapewnił ją Adam.
- Nonsens, drogi chłopcze. Każdy głupiec widzi, że z upły
wem czasu jesteÅ› w niej bardziej zakochany.
186
- Perdita niczego nie dostrzega, a ja nie zrobiłem nic, co
mogłoby jej otworzyć oczy na moje uczucia.
- Szanuję twoje zachowanie, ale może nadejść chwila, kiedy
twoje uczucia wezmą górę nad opanowaniem. Jesteś pewien, że
dasz radę wytrzymać do powrotu jej rodziców? Nie lepiej byłoby
od razu poinformować, że pragniesz poślubić ich córkę?
- Już do nich w tej sprawie pisałem. Chociaż widzę, że mo
że trochę się pospieszyłem, bo ze strony Perdity nie otrzyma
łem żadnej zachęty...
- Daj jej trochę czasu! - poprosiła panna Langrishe. - Jej zda
nie na twój temat bardzo się zmieniło. Widziałam, jak uważnie
słuchała, kiedy rozmawiałeś z Amy o swoich planach.
- Jestem wojskowym, wiem, co to strategia - odparł swo
bodnie. - Ale ciÄ…gle jestem jeszcze daleko od celu.
Panna Langrishe nie zaprzeczyła.
- Nie podoba mi się ta cała sytuacja z Louise. Przy następ
nej wizycie dziewcząt chciałam się z nimi wybrać na zakupy
na Milsom Street.
- Proszę to zrobić. Tłumaczyłem Amy, że w środku miasta,
na ulicy pełnej ludzi nic wam nie grozi.
Pózniej hrabia miał sobie przypomnieć własne słowa, ale
w tej chwili nie miał jeszcze pojęcia o nadchodzącym niebez
pieczeństwie.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Czy mogłaby pani dokonać
pewnego zakupu w moim imieniu?
- Oczywiście, drogi chłopcze! A o co chodzi?
- W przyszłym tygodniu są urodziny Louise. Chciałbym jej
dać jakiś drobiazg. Nie wiem... może bransoletkę albo brosz
kę. Gdyby jej ojciec żył, na pewno nie zapomniałby o urodzi
nach córki.
- Nie lepiej, żeby pan sam zabrał ją do jubilera?
187
- Nie! - zakłopotał się hrabia. - Nie chcę, by pomyślała, że
próbuję kupić jej przyjazń.
- Jeśli coś jej kupię, nie będę przecież ukrywać, że to pre
zent od opiekuna. ZresztÄ… jej stosunek do ciebie bardzo siÄ™
zmienił. Nie zauważyłeś, że nie traktuje cię już jak ogra?
- Zdaje się, że zawdzięczam to Thomasowi. - Popatrzył zna
cząco na starszą damę. - Myśli pani, że będzie z nich para?
- Miałbyś coś przeciwko temu?
- Ależ skąd! Thomas to dobry i mądry chłopak, trudno by
łoby jej znalezć lepszego męża - odparł hrab
ia.
- Ale nie pozwól, żeby im to przyszło zbyt łatwo - uśmiech
nęła się panna Langrishe.
- Może się pani nie obawiać, nie będzie łatwo. Thomas nie
długo wraca do oddziału. A Louise musi najpierw zadebiuto
wać w towarzystwie. Małżeństwo to poważna decyzja, chcę,
żeby poznała trochę życie, zanim ją podejmie.
- Bardzo mądrze! %7łałuję tylko, że nie mamy pewności, iż
pan Verreker naprawdę zrezygnował ze swoich planów w sto
sunku do Louise.
- Niestety, ale możemy się przynajmniej pocieszać, że dziew
czyna jest w tej chwili dobrze pilnowana. Wkrótce będę musiał
was opuścić. Książę chce mnie widzieć... - hrabia przerwał i za
myślił się głęboko.
Milczenie trwało tak długo, że panna Langrishe zaczęła się
niepokoić.
- O co chodzi, Adamie? Nadal siÄ™ martwisz?
- Prawdę mówiąc, nie wierzę, że Verreker tak łatwo się pod
dał. Jestem pewny, że Louise nie była pierwszą bogatą kobietą,
jaką próbował podstępnie poślubić. Oczywiście taki ożenek
sam w sobie nie jest żadnym przestępstwem. Ale on zrobił na
188
mnie wrażenie doświadczonego oszusta i naciągacza. Gdyby
śmy mieli przeciwko niemu jakieś dowody, moglibyśmy do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]