[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie ze mną radzić.
 Ale Matthew... nie jest o tyle starszy.
 Jest starszy niż wygląda. Mam jakieś trzydzieści osiem lat.
 Wow. Niezle siÄ™ starzeje.
Daemon pokiwał głową.
 Przybył w tym czasie co my, na ten sam obszar. Chyba uważał, że jest za nas
odpowiedzialny, bo był najstarszy ze wszystkich.
 Gdzie...  Jak ja niby mam to powiedzieć? Nic nie wymyśliłam, więc skrzywiłam się.
 Gdzie wylądowaliście?
Wyciągnął rękę i ściągnął z mojej bluzki nitkę.
 Wylądowaliśmy blisko Skaros.
 Skaros?  Zdziwiłam się.  Eee, to jest w ogóle na Ziemi?
 Tak.  Uśmiechnął się delikatnie.  Mała wyspa niedaleko Grecji. To górzysty teren,
gdzie kiedyś stał zamek. Chciałbym tam kiedyś wrócić. To tak jakby miejsce naszych
narodzin, tak myślę.
 Ilu was było?
 Kilkadziesiąt, a przynajmniej tak twierdzi Matthew. Nie pamiętam nic z początku. 
Wydął wargi.  Zostaliśmy w Grecji do piątego roku życia, a potem przybyliśmy do
Ameryki. Było nas ze dwudziestu i gdy tylko tam dotarliśmy, DOD już czekało.
Nie mogłam sobie wyobrazić, jak musieli się oni wszyscy czuć. Tak młodzi, z innego
świata, rzuceni w ręce obcego rządu  to musiało być straszne.
 Jak to wyglądało?
Spojrzał na mnie uważnie.
 Nie za ciekawie, Kotek. Nie wiedzieliśmy, że ludzie są świadomi naszego istnienia.
Wiedzieliśmy tylko, że Arum są w pobliżu, ale DOD było dla nas wielką niespodzianką.
Najwyrazniej wiedzieli o nas, jak tylko wylądowaliśmy. W Ameryce były już wtedy nas
setki.
Obróciłam się w jego stronę, przyciskając poduszkę do piersi.
 Co z wami zrobili?
 Trzymali nas w zakładzie w Nowym Meksyku.
 Nie chrzań.  Wybałuszyłam oczy.  To Strefa 51 jednak jest prawdziwa?
Spojrzał na mnie rozbawiony.
 Wow.  Musiałam to przetrawić. Więc ci wariaci, którzy chcieli się tam włamać, mieli
dobry powód.  Myślałam, że ta cała Strefa 51 jest tu dopiero od niedawna.
 Moja rodzina i przyjaciele przyjechali tu piętnaście lat temu, ale to nie znaczy, że
Luxen nie przybywali tu już wcześniej.  Zaśmiał się na widok mojej miny.  W każdym
razie, trzymali nas tam przez pierwsze pięć lat. DOD asymiluje Luxen od lat. W tym czasie
nauczyliśmy się sporo o ludziach, a kiedy byliśmy... gotowi na pełną asymilację, wypuścili
nas. Zazwyczaj ze starszym Luxen, który ma się nami zajmować. A skoro Matthew już nas
znał, to z nim zostaliśmy.
Wykonałam szybki rachunek w myślach.
 Ale musieliście mieć wtedy dziesięć lat. Aż do niedawna mieszkaliście z Matthew?
 Wierz lub nie, ale nie starzejemy się jak ludzie. W wieku dziesięciu lat moglibyśmy
już iść do collegu. Rozwijamy się o wiele szybciej, nasze mózgi i wszystko. Tak naprawę
jestem mądrzejszy, niż się zachowuję.  Kolejny przelotny uśmiech zagościł na jego twarzy.
 Matthew mieszkał z nami, dopóki się tu nie przeprowadziliśmy. W wieku piętnastu lat
byliśmy już właściwie jak dorośli. DOD dało nam dom i pieniądze.
Cóż, to pewnie wyjaśniało nasze dziury w budżecie.
 Ale co z ludzmi zadającymi pytania  szukającymi waszych rodziców?
Daemon posłał mi długie spojrzenie.
 Zawsze jest w pobliżu jakiś Luxen, który może uchodzić za naszego rodzica, albo
możemy zmienić się w starszą wersję siebie. Ale zmieniania staramy się unikać, bo
pozostawia znak.
Pokręciłam głową i oparłam się o kanapę. %7łyli na własną rękę już w wieku piętnastu lat,
a Matthew tylko ich sprawdzał. Nie powinnam być zszokowana. Moje życie wygląda
podobnie, skoro mama tyle pracuje od śmierci taty.
Obserwowałam go, a on mnie bardzo intensywnym wzrokiem.
 Chcesz, żebym wyszedł?
To była szansa... szansa, by kazać mu iść.
 Nie. Nie musisz. Znaczy, ja nic nie robię i jeśli ty nie masz nic do robienia, to możesz
zostać czy coś...  Albo najlepiej powinnam się zamknąć.
Przytrzymał mój wzrok przez moment, a ja poczułam ucisk w sercu, który groził, że
pochłonie mnie całą. Skupił wzrok na moim nowym, czerwonym laptopie, który leżał na
stoliku.
 Widzę, że ktoś dostał urodzinowy prezent.
Uśmiechnęłam się szeroko.
 Tak, mama mi go kupiła. Musiałam się obchodzić bez laptopa od... cóż, od dawna.
Podrapał się po policzku.
 No tak, za to też nie przeprosiłem, nie?
 Nie.  Westchnęłam. I wracamy do niezręcznej rozmowy. I nie tylko to, teraz znowu
sobie przypomniałam, jak straciłam laptopa.
Daemon odchrzÄ…knÄ…Å‚.
 To mi się nigdy wcześniej nie zdarzało, to całe wysadzanie rzeczy w powietrze.
Zaczerwieniłam się, patrząc na laptopa.
 Mi też nie.
Skupił wzrok znowu na telewizorze.
 Ale przytrafiło się Dawsonowi. Tak Bethany się dowiedziała.  Nastała cisza, a ja
wstrzymałam oddech. Naprawdę rzadko mówił o bracie.  Całowali się i stracił kontrolę.
Zmienił się w pełną wersję Luxen, całując ją.
 No, to musiało być...
 Niezręczne?
 Tak, niezręczne.
Zapadła cisza między nami. Zastanawiałam się, czy myślimy o tym samym. Nic nie
mogłam na to poradzić. Jakie by to było uczucie całować... dotykać się. Moja skóra nagle
zrobiła się nieprzyjemnie gorąca, więc zaczęłam myśleć nad innym tematem.
 Dee mówiła, że często się przeprowadzaliście? Jakie miejsca?
 Przez jakiś czas mieszkaliśmy w Nowym Jorku, potem przenieśliśmy się do
Południowej Dakoty. A jeśli myślisz, że tu się nic nie dzieje, to nie mieszkałaś w
Południowej Dakocie. Potem przeprowadziliśmy się do Colorado, a potem tu. Ja zawsze
chciałem zmieniać miejsce. Jakbym czegoś szukał, ale żadne z tych miejsce tego nie miało.
 Założę się, że Nowy Jork był twoim ulubionym miejscem.
 Właśnie, że nie.  Uśmiechnął się lekko, pokazując zęby.  To jest moje ulubione
miejsce.
Zaśmiałam się zaskoczona.
 Zachodnia Wirginia?
 Nie jest tak zle. Sporo nas tu jest. Więcej niż w innych miejscach. Mam przyjaciół,
więc mogę być sobą przy... przy całym społeczeństwie, tak właściwie. To jest ważne.
 Rozumiem.  Zcisnęłam poduszkę przy piersi i położyłam na niej głowę.  Myślisz,
że Dee jest tu szczęśliwa? Czasami brzmi, jakby nie mogła stąd wyjechać. Nigdy.
Daemon położył nogi na kanapie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl