[ Pobierz całość w formacie PDF ]
holującej ją ciężarówce.
Mouse, ukrywszy się do połowy pod maską samochodu, nasłuchiwał z przymkniętymi
oczami odgłosów pracującego silnika. Czasami mruczał coś do siebie, dokonując
kolejnych poprawek.
18
Luke przestępował z nogi na nogę. Upał był niemiłosierny. Spłowiały bandaż, którym
chłopiec przewiązał sobie głowę, zaczynał już przesiąkać potem. Luke nie miał bladego
pojęcia o samochodach i nie rozumiał, dlaczego miałby się czegoś o nich dowiadywać,
skoro upłyną wieki, zanim wolno mu będzie usiąść za kierownicą. Mruczenie i
podśpiewywanie Mouse'a działało mu na nerwy.
Teraz brzmi dobrze.
Mouse otworzył oczy. Na jego okrągłej twarzy, a także na rękach i niegdyś białym
podkoszulku widniały smugi smaru. Wyglądał, jakby znajdował się w swoim prywatnym
niebie.
A jednak... Znowu przymknął oczy. Przez minutę dokonywał poprawek, delikatnie, jak
gdyby pieścił dziewczynę. Silnik zamruczał pod jego dotknięciem. Moje maleństwo
szepnÄ…Å‚ Mouse.
W jego świecie nie było zjawiska bardziej urzekającego niż dobrze naoliwiony silnik.
O Jezu, Mouse, to przecież tylko głupia ciężarówka. Mouse popatrzył na niego z
uśmiechem. Miał dopiero dwadzieścia lat. W sierocińcu, gdzie się wychowywał, dzieci
uważały go za dziwadło z powodu jego wzrostu i mrukliwości. Wobec większości ludzi
Mouse okazywał nieufność i brak sympatii, ale Luke budził w nim ciepłe uczucia.
Jego uśmiech czysty i szczery jak u dziecka sprawił, że Luke odwzajemniał się mu
tym samym.
Skończyłeś?
Skończyłem. Zatrzasnął maskę samochodu i wyjął kluczyki ze stacyjki. Nigdy nie
zapomniał dumy, która go wypełniła, kiedy Max powierzył mu je po raz pierwszy.
Pięknie się spisze, kiedy będzie nas wiezć do Manchesteru.
Jak długo tam będziemy?
Trzy dni. Mouse wydobył z zawiniętego rękawa paczkę pall maili, potrząsnął nią i
wetknął sobie w usta papierosa. Drugiego podał chłopcu.
Będzie ciężka robota dziś wieczór. Załadunek. Luke czekał z papierosem w kąciku ust,
aż Mouse poda mu ogień.
Dlaczego ktoś taki jak pan Nouvelle tłucze się po różnych zapadłych dziurach?
Zapałka zabłysła mocniej, kiedy Mouse przytknął ją do swojego papierosa.
Ma swoje powody.
Przeniósł zapałkę do papierosa Luke'a, a potem wrócił do ciężarówki, by marzyć w niej o
długiej spokojnej jezdzie. Luke odważył się na eksperymentalny wdech, zakrztusił się
jednak, zaniósł suchym kaszlem i popełnił ten błąd, że zaciągnął się dymem. Zaczął
znowu kaszleć tak mocno, że oczy zaszły mu łzami. Ale kiedy zauważył, że Mouse
patrzy w jego stronę, wyprostował się z godnością.
Nie przywykłem do takich jego głos brzmiał jak słaby pisk. Potem zdeterminowany
zaciągnął się ponownie. Tym razem połknął dym, stracił oddech i zaczął toczyć ciężką
walkę o utrzymanie w żołądku śniadania. Miał uczucie, że oczy wywróciły mu się
zrenicami do wewnątrz, tak że za chwilę ujrzy własny żołądek podjeżdżający do gardła.
Hej! Hej, mały! Zaniepokojony zielonym odcieniem twarzy chłopca, Mouse podszedł i
klepnął go w plecy tak mocno, że powalił go na kolana. Luke zaczął wymiotować.
Patrinski podtrzymał mu głowę umazanymi smarem rękami.
19
KurczÄ™! Chory jesteÅ› czy co?
Mamy jakiś problem? zapytał Max, zbliżając się do nich. Lily puściła jego ramię i
uklękła przy chłopcu.
Kochanie. Ty moje biedactwo szeptała, przesuwając dłonią po jego plecach. Nie
ruszaj siÄ™, biedaku, zanim ci nie przejdzie.
Jej wzrok padł na tlący się papieros, który wypadł z ręki Luke'a.
Skąd, u licha, to dziecko miało to świństwo?
Mój błąd. Mouse spojrzał żałośnie na swoje stopy. Nie pomyślałem, dając mu
papierosa, Max. To moja wina.
Nie musiał go brać potrząsnął głową Max, przyglądając się, jak Luke walczy z
mdłościami. A teraz za to płaci. Jeszcze jedna darmowa lekcja. Nie bierz tego, czego
nie możesz unieść.
Och, daj mu spokój. Powodowana instynktem macierzyńskim Lily przycisnęła zimną i
spoconÄ… twarz Luke'a do swojej piersi pachnÄ…cej perfumami Chanel i potem. TulÄ…c go,
przeszyła Maxa wściekłym wzrokiem. To, że nigdy w życiu nie byłeś chory nawet przez
jeden dzień, nie usprawiedliwia takiego braku współczucia.
Racja zgodził się Max, kryjąc uśmiech. Zostawmy go twojej czułej opiece.
Postawimy cię na nogi szepnęła do Luke'a. Po prostu chodz z Lily, kochanie.
Chodz, oprzyj siÄ™ o mnie.
Nic mi nie jest mruknął Luke, ale kiedy wstał, w głowie poczuł zamęt równy temu, jaki
miał w żołądku. Był w tak fatalnym stanie, że nie czuł nawet wstydu, kiedy Lily niemal
niosła go do przyczepy.
O nic się nie martw, malutki. Musisz tylko chwilkę poleżeć, to wszystko.
Tak, proszÄ™ pani.
Chciał się położyć. Tak łatwiej będzie umrzeć.
Nie musisz tak do mnie mówić, kochanie. Mów do mnie Lily, tak jak wszyscy.
Kiedy otwierała drzwi przyczepy, trzymała go pod pachą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]