[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się rozstaliśmy.
Umówiliśmy się, że spotkamy się po zakończeniu jego
obozu w Interlaken. Zamierzał zabrać mnie do Montreux,
żebym mogła poznać jego rodzinę i gdzie mieliśmy się
zaręczyć.
Obiecał dzwonić każdego wieczora, a ja przyrzekłam, że
przyjadę na następny mecz, gdziekolwiek będzie. Wtedy
widzieliśmy się po raz ostatni. Nigdy więcej nie dostałam od
niego żadnej wiadomości - dokończyła łamiącym się głosem.
- Tris dzwonił do nas z Nowego Jorku, jeszcze zanim
wsiadł na statek - odezwał się Marcel. - Potem miał
zadzwonić, kiedy dotrze do Interlaken. Niestety,
zatelefonował jego trener i powiadomił nas, że Tris został
ranny i leży nieprzytomny w szpitalu.
Nagle Tris zbladł i wstał od stołu.
- Teraz, kiedy już dowiedzieliście się od Rachel
wszystkiego, nie ma sensu dłużej roztrząsać mojej przeszłości.
Jeśli pozwolicie, zabiorę Rachel na krótką przejażdżkę po
Montreux.
- Ależ oczywiście, jedzcie - powiedziała Louise. - My
zostaniemy z naszymi wnukami.
Marcel zaczął sprzątać ze stołu i Natalie z ochotą się do
niego przyłączyła. Tylko Alain wyglądał na nieszczęśliwego.
Rachel nie po raz pierwszy pomyślała, jak bardzo musi mu
być teraz ciężko. Od czasu śmierci rodziców miał wujka tylko
dla siebie, a teraz z dnia na dzień wszystko uległo zmianie.
- Niedługo wrócimy - zapewniła chłopca, choć chyba jej
nie słuchał.
Tris nie pomógł jej go pocieszać.
- Tris... - zaczęła, kiedy znalezli się w samochodzie. -
Wiem, że musimy porozmawiać na osobności, ale martwię się
o Alaina. Wiadomość o tym, że masz córkę, musiała być dla
niego szokiem.
- Na pewno bardzo to przeżył.
- W czasie obiadu w ogóle się nie odzywał. Chyba żałuje,
że znalazł ten list. Wcale mu się nie dziwię. Serce mnie boli,
kiedy o nim myślę.
- A uważasz, że mnie nie? To jeden z powodów, dla
którego musimy dziś porozmawiać.
Wyjechali z miasta i znalezli siÄ™ na drodze prowadzÄ…cej do
Caux. Po obu jej stronach rosły dzikie narcyzy, których
zapach przyprawiał Rachel o zawrót głowy. Wkrótce Tris
wjechał na prywatną drogę.
Rachel domyśliła się, że wiezie ją do swojego domu.
Dom był brązowo - biały, a zasłonięte zielonymi
okiennicami okna ozdabiały donice z kwiatami. Całość
wyglądała niezwykle uroczo.
Jednak najpiękniejszy był widok na jezioro. Wprost
zapierał dech w piersiach. Rachel nigdy w życiu nie widziała
czegoś równie wspaniałego.
- Na statku próbowałeś mi ten widok opisać, ale teraz
rozumiem, że trzeba to samemu zobaczyć. - Przerwała na
chwilÄ™. - Gdzie mieszkali Bernard i Francoise?
- Niedaleko rodziców. Trzymamy ich dom dla Alaina.
- Biedny mały. Nie wyobrażam sobie, przez co przeszedł.
Pamiętam, jak bardzo przeżyłam śmierć mojego ojca, a
miałam wtedy dwadzieścia osiem lat. Zastanawiam się, czy
nie byłoby lepiej, żebyśmy przez ten tydzień zamieszkały w
hotelu. Alain potrzebuje czasu, aby przywyknąć do myśli, że
musi się tobą z kimś dzielić.
Tris spojrzał na nią.
- Obserwowałem cię przy obiedzie. Podejrzewałem, że
wystąpisz z taką propozycją. Ale od razu mówię: nie, nie
zgadzam siÄ™.
Wypowiedział to tak stanowczo, że Rachel mimo woli
zadrżała. Otworzył drzwi samochodu, ujął ją za łokieć i
poprowadził do głównego wejścia.
Starała się nie zwracać uwagi na jego bliskość, jednak nie
było to łatwe. Ożyły wszystkie wspomnienia. Wciąż
pamiętała, jak to było, kiedy ją obejmował i tulił do siebie.
Potem otworzył drzwi wejściowe i wpuścił ją do środka.
Dom był elegancki i urządzony nowocześniej niż dom
rodziców. Widok na Alpy, jaki roztaczał się z okien salonu,
był jednak znacznie bardziej zajmujący niż sam dom.
Tris każdego dnia budził się i patrzył na ten skrawek raju.
Rachel poczuła za sobą jego obecność, odwróciła się i
spojrzała mu w oczy. Zmieszała się. Kiedy stał tak blisko, nie
mogła logicznie myśleć.
- To jest dom Natalie. Powinna tu mieszkać - oznajmił
spokojnie. Powiedz mi, Rachel, dlaczego nie zadzwoniłaś do
moich rodziców i nie próbowałaś się dowiedzieć, czemu nie
odzywam się do ciebie? Miałaś jakiś konkretny powód?
- To chyba oczywiste.
- Nie. Gdybyś to ty nie odpowiadała na moje telefony czy
listy, poruszyłbym niebo i ziemię, żeby się dowiedzieć,
dlaczego.
- Mówisz tak teraz, bo okazało się, że masz córkę, i jesteś
nieszczęśliwy, że tyle straciłeś z jej życia.
Postąpiła krok do tyłu, co tylko bardziej go rozzłościło.
- Ale nic nie pamiętasz. Widzisz rzeczy takimi, jakimi
chcesz widzieć. Nie zapominaj, że znaliśmy się zaledwie kilka
dni.
- Wystarczająco długo, żeby począć dziecko.
- Tak, ale do tego nie trzeba prawdziwej miłości.
- Dałem ci pierścionek. Planowaliśmy ślub.
- To prawda. Ale po tygodniach czekania na telefon czy
jakąkolwiek wiadomość pomyślałam, że zmieniłeś zdanie.
Skąd mogłam wiedzieć, że leżysz w śpiączce i nie możesz się
ze mną skontaktować?
Spojrzał na nią zimno.
- Tris, co innego mogłam sobie pomyśleć? Wydawało mi
się oczywiste, że skoro tylko dołączyłeś do swoich przyjaciół i
rodziny, zapomniałeś o tym, co było jedynie wakacyjnym
romansem.
- Nie miałaś prawa decydować sama. Nie po tym, co
między nami zaszło.
- Faceci bardzo często mówią różne rzeczy w chwilach
miłosnych uniesień. Oboje byliśmy wtedy tacy młodzi.
- Nie należę do mężczyzn, którzy oświadczają się każdej
napotkanej kobiecie.
- Teraz o tym wiem, ale wtedy miałeś zaledwie
dziewiętnaście lat. Byliśmy parą dzieciaków, które doskonale
się bawiły. Wcale by mnie nie zdziwiło, gdybyś po naszym
rozstaniu stracił całe zainteresowanie moją osobą i uznał, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl