[ Pobierz całość w formacie PDF ]

im w gardła jakiś ciemny płyn. Niektórzy niewolnicy leżeli już bezwładnie, nieprzytomni lub
martwi. Jason sądził, że raczej nieprzytomni, jakiż bowiem sens mogło mieć ich zabicie po tym,
jak d'zertanoj przebyli taki kawał drogi, by ich pojmać. Wierzył w to niewzruszenie, ale
przerażeni niewolnicy nie mogli szukać w tej filozofii pociechy i walczyli, myśląc, że walczą o
życie.
Gdy nadeszła kolej na Jasona, mimo swych przekonań, nie poddał się z pokorą i udało mu się
pogryzć parę palców i kopnąć jednego z mężczyzn w żołądek, zanim usiedli na nim, zacisnęli mu
nos i wlali miarkę palącego płynu prosto do gardła. Bolało go, czuł zawrót głowy i usiłował
zmusić się do wymiotów, ale była to ostatnia rzecz jaką zapamiętał.
Rozdział 7
- Wypij jeszcze trochę - powiedział głos. Zimna woda pociekła po jego twarzy, a trochę popłynęło
mu do gardła. Zakrztusił się i rozkaszlał. Coś twardego wbijało mu się w plecy, bolały go
nadgarstki. Powoli zaczął sobie przypominać - walka, pojmanie, płyn, który w niego wlano. Gdy
otworzył oczy, zobaczył zawieszoną na łańcuchu migoczącą żółto lampę. Mrugnął i usiłował
wykrzesać z siebie dość sił, by usiąść. Zwiatło przesłoniła mu znajoma twarz, na której widok
Jason przymknął oczy i jęknął.
- Czy to ty, Mikah, czy może dalsza część koszmaru?
- Od sprawiedliwości nie ma ucieczki, Jasonie. To ja i mam pod twoim adresem kilka
zasadniczych pytań.
- To rzeczywiście ty -jęknął Jason. - Nawet w najgorszym koszmarze nie odważyłbym się
wymyślić takiego tekstu. Ale zanim odpowiem na pytania, może powiedziałbyś mi to i owo o
lokalnych układach? Powinieneś coś wiedzieć, przecież jesteś niewolnikiem dlzertanoj dłużej niż
ja. - Jason zorientował się, że ból nadgarstków jest spowodowany ciężkimi żelaznymi
kajdankami. Przewleczono przez nie łańcuch, którego koniec był przymocowany do grubej belki
stanowiącej obecnie oparcie jego głowy. - Po co4ańcuchy? I co możesz mi powiedzieć o tutejszej
gościnności?
Mikah oparł się prośbie o jakiekolwiek istotne informacje i nieubłaganie powrócił do swych
własnych problemów.
- Kiedy widziałem cię po raz ostatni, byłeś niewolnikiem Ch'aki, a tej nocy kiedy zostałeś tu
przywleczo-ny razem z innymi i przykuty do belki, byłeś nieprzytomny. Miejsce koło mnie
właśnie się zwolniło i powiedziałem im, że zaopiekuję się tobą, jeżeli cię tu umieszczą. Zrobili to.
A teraz chciałbym, żebyś mi wyjaśnił jedną sprawę. Zanim cię rozebrali, miałeś na sobie pancerz
i hełm Ch'aki. Gdzie jest Ch'aka, co się z nim stało?
- Ja Ch'aka - wykrztusił Jason i rozkaszlał się. Gardło miał zupełnie wysuszone. Wypił duży łyk
wody z miski. - Widzę, że jesteś w bardzo mściwym nastroju, stary oszuście. A co z
nadstawianiem drugiego policzka, hę? Nie powiesz mi przecież, że mógłbyś nienawidzić
człowieka tylko dlatego, że palnął cię w głowę, rozwalił ci czerep i sprzedał jako odrzut z targu
niewolników. W przypadku, gdybyś ciągle jeszcze dręczył się wyrządzoną ci krzywdą, możesz się
radować, bowiem złego Ch'aki już nie ma. Leży pogrzebany w pustkowiu i po rozpatrzeniu
wszystkich kandydatów, ja dostałem jego posadę.
- Zabiłeś go?
- Prawdę mówiąc - tak. I nie myśl, że przyszło mi to łatwo, bo miał wszystkie atuty, podczas gdy
ja dysponowałem jedynie moją wrodzoną pomysłowoś-
cią, która, jak się okazało, na szczęście wystarczyła. Przez jakiś czas sytuacja była krytyczna, bo
kiedy chciałem go zamordować w czasie, gdy spał...
- ,Coo? - przerwał mu Mikah.
- No, załatwić go w nocy. Nie sądzisz chyba, że ktoś przy zdrowych zmysłach chciałby stanąć do
walki z takim potworem twarzą w twarz, co? Ostatecznie tak się właśnie skończyło, bo miał kilka
zgrabnych gadżetów do ostrzegania go przed nocnymi gośćmi. Krótko mówiąc, walczyliśmy,
wygrałem i zostałem Ch'aką, choć moje panowanie nie było ani długie, ani szczęśliwe. Dotarłem
w ślad za tobą aż na pustynię, a tam wpadłem w pułapkę zgrabnie zastawioną przez starego
cwaniaka o imieniu Edipon, który znowu zdegradował mnie do rangi niewolnika i za jednym
zamachem zabrał mi również moich podwładnych. I to już cała moja historia. A teraz opowiedz
mi swojÄ… - gdzie siÄ™ znajdujemy, co tu siÄ™ dzieje...
- Morderco! Posiadaczu niewolników! - Mikah odsunął się najdalej jak mu pozwalał łańcuch i
palcem oskarżycielsko wskazał Jasona. - Jeszcze dwie zbrodnie należy dodać do twego
haniebnego spisu. Czuję do siebie obrzydzenie, Jasonie, iż kiedykolwiek mogłem czuć do ciebie
sympatię i próbowałem ci pomóc. Dalej będę ci pomagał, ale jedynie po to, by dostarczyć cię na
Cassylię, a tam zaprowadzić przed sąd i na szafot!
- Podoba mi się wykładnia twojej uczciwości i bezstronnej sprawiedliwości - sąd i szafot. - Jason
ponownie się rozkaszlał i wypił do końca wodę z miski. - Czy kiedykolwiek słyszałeś o zasadzie
presumpcji niewinności? %7łe oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki nie dowiedzie mu się
przestępstwa? Tak się
składa, że jest to kamień węgielny całego porządku prawnego. I w jaki sposób uzasadniłbyś
wytoczenie mi procesu na Cassylii za czyny, które popełniłem na tej planecie, czyny, które tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl