[ Pobierz całość w formacie PDF ]
domu.
Niełatwo była naprowadzić rozmowę na temat, który nas interesował.
Obydwoje państwo Croft mówili tak dużo i chcieli wiedzieć tyle szczegółów o
wczorajszym wieczorze! Czy rodzina tej biednej zamordowanej dziewczyny
przyjedzie? Kiedy będzie pogrzeb? Czy będzie śledztwo? Co myśli policja? Czy
mają już jakieś podejrzenia? Czy to prawda, że aresztowano jakiegoś mężczyznę w
Plymouth?
Gdy odpowiedzieliśmy już na wszystkie pytania, zaczęli nalegać, żebyśmy
zostali na obiedzie. Uratowało nas jedynie kłamliwe oświadczenie Poirota, że
jesteśmy umówieni na obiad z komisarzem policji.
Wreszcie nastąpiła chwila ciszy i Poirot mógł przystąpić do sprawy.
Oczywiście! odpowiedział pan Croft. Zaczął bezwiednie zaciągać i odsłaniać
rolety. Pamiętam to doskonale. To było zaraz po naszym przyjezdzie. Wyrostek
robaczkowy... Pamiętam, że lekarz od razu się na tym poznał.
Prawdopodobnie było to zupełnie co innego przerwała mu pani Croft. Ci
lekarze zawsze chętnie operują, jak im się nadarzy okazja. I w ogóle jestem
pewna, że nawet jeśli to było zapalenie wyrostka, to nie trzeba było wcale
operować. Panna Nick cierpiała na niestrawność i miała jakieś bóle, a oni zaraz
zrobili jej prześwietlenie i kazali krajać. No, i co myślicie, od razu zabrali to
biedactwo do jakiegoÅ› okropnego szpitala.
Zapytałem ją powiedział pan Croft o testament. Zaraz siadła i napisała
go. Ale był to raczej żart...
NaprawdÄ™?
110
No tak, siadła i napisała na kartce papieru. Chciała iść na pocztę i kupić
sobie formularz, ale odradziłem jej. Mówiono mi, że z tymi formularzami są potem
często kłopoty. No, a przecież jej kuzyn jest adwokatem. Gdyby wszystko dobrze
się skończyło, to przecież on mógł jej potem napisać piękny, przepisowy
testament, jak się należy. Wiedziałem zresztą, że operacja jest błaha. To było po
prostu na wszelki wypadek.
A kto poświadczył?
O, Ellen i jej mąż.
A potem? Co się potem z tym stało?
Wysłaliśmy testament do Vyse'a. Do tego adwokata, wie pan.
Czy pan jest pewien, że list został wrzucony do skrzynki?
Mój drogi panie, sam to zrobiłem. Tutaj do tej skrzynki, tuż koło furtki.
A jednak pan Vyse twierdzi, że nigdy go nie otrzymał. Croft spojrzał na
Poirota z niedowierzaniem.
Chyba nie chce pan przez to powiedzieć, że testament zaginął na poczcie? To
niemożliwe!
Czy pan jest zupełnie pewien, że wrzucił pan list do skrzynki?
Najzupełniej! zawołał pan Croft z przekonaniem. Mogę na to przysiąc!
Cóż? powiedział Poirot. Na szczęście nie ma to w tej chwili większego
znaczenia. Mademoiselle w najbliższym czasie chyba nic się nie stanie. Et Voila!
westchnął Poirot, gdy byliśmy w drodze do hotelu i poza zasięgiem uszu
państwa Croft. Kto tu kłamie? Pan Croft? Charles Vyse? Przyznam się, że nie
widzę powodu, dla którego pan Croft miałby kłamać. Zniszczenie testamentu nic
by mu nie dało, zwłaszcza że to on sam spowodował spisanie go. To, co mówił,
wydaje mi się zupełnie logiczne i zgadza się dokładnie z tym, co mówiła panna
Nick. Ale mimo to...
Co?
Mimo to zadowolony jestem, że pan Croft znajdował się w kuchni, w chwili
gdyśmy przyszli. Zostawił wspaniały tłusty odcisk kciuka i palca wskazującego na
brzegu gazety, która leżała na stole kuchennym. Udało mi się niepostrzeżenie
urwać ten kawałek. Poślemy go teraz do naszego przyjaciela, inspektora Jappa ze
Scotland Yardu. Kto wie, może się na coś przyda...
Aha.
111
Wiesz co, Hastings, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nasz przemiły pan Croft
jest trochę za miły na to, żeby mógł być prawdziwy. A teraz dodał le dejeuner.
Mdleję z głodu.
XV. DZIWNE ZACHOWANIE FRYDERYKI
Kłamstwo Poirota o spotkaniu z komisarzem policji widocznie miało magiczne
działanie, albowiem zaraz po obiedzie odwiedził nas pułkownik Weston.
Był to wysoki mężczyzna o wojskowej postawie i bardzo przystojny. Miał wielki
szacunek dla Poirota, którego przeszłość znał doskonale.
Co za szczęśliwy zbieg okoliczności, że jest pan tutaj, panie Poirot!
powtarzał raz po raz.
Bał się strasznie, że będzie zmuszony wezwać pomoc Scotland Yardu. Chciał
za wszelką cenę rozwiązać zagadkową zbrodnię i chwycić mordercę bez ich
pomocy. Toteż rzeczywiście był uszczęśliwiony przypadkową obecnością Poirota w
St. Loo.
Poirot wtajemniczył go we wszystkie tajniki swojego dochodzenia.
Bardzo dziwna sprawa powiedział wreszcie pułkownik. Nigdy w życiu nie
słyszałem nic podobnego. No, przypuszczam, że dziewczynie w tej chwili nic nie
grozi. Ale przecież nie można jej w klinice trzymać bez końca.
Na tym, panie pułkowniku, polega właśnie cała trudność. Jest na to tylko
jedna rada.
Mianowicie?
Musimy schwytać zbrodniarza.
Jeżeli pańskie podejrzenia są słuszne, nie będzie to łatwa sprawa.
Ah! Je le sais bien29.
Dowody! Zdobycie dowodów będzie potwornie trudne. Zmarszczył brwi.
Te wszystkie wypadki, które odbiegają od normy, zawsze są paskudne. Gdybyśmy
chociaż mogli znalezć pistolet...
Który leży prawdopodobnie na dnie morza. To znaczy, jeżeli morderca ma
choć trochę oleju w głowie.
29
Wiem to dobrze (franc.)
112
Aa! wykrzyknął pułkownik Weston. Ale oni często wcale nie mają oleju w
głowie. Nie uwierzyłby pan, jakie głupstwa ludzie robią! Nie mówię o
morderstwach. My tu nieczęsto mamy do czynienia z morderstwami. Ale w
zwykłych sprawach sądowych. Człowiek, kiedy ma do czynienia z przestępcami,
jest zdumiony, jacy to sÄ… idioci.
Mają zupełnie inną mentalność.
Oczywiście. Jeżeli Vyse jest naszym ptaszkiem, to sprawa nie będzie prosta.
To człowiek bardzo ostrożny i dobry prawnik. Ten się nie zdradzi. Ta kobieta
cóż? W jej wypadku byłoby więcej nadziei. Założyłbym się o dziesięć do jednego,
że spróbuje znowu. Kobiety nie mają cierpliwości.
Podniósł się z krzesła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]