[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
R
powiem albo zrobię coś niewłaściwego. Tak łatwo cię
spłoszyć. - Nagle uśmiechnął się kpiąco. - Obawiam
siÄ™, czy to wyznanie nie jest trochÄ™ przedwczesne, ale
zaryzykujÄ™. Kocham ciÄ™.
- Moim zdaniem to wcale nie było pochopne wyzna-
nie* ukochany. Na takie słowa zawsze jest czas. - Mela-
nie uśmiechnęła się do Gilesa. Jej oczy lśniły w półmro-
ku sypialni.
- Czyżby? Gdybym wyznał ci miłość w czasie na-
szych włoskich wakacji, czy byłabyś gotowa mnie wy-
słuchać? Nie jestem tego pewny. Wydawałaś się bardzo
niespokojna. Ociekałaś przede mną z byle powodu. Każ-
dego dnia coraz bardziej traciłem dla ciebie głowę. Za-
kochałem się jak nastolatek. - Giles się uśmiechnął. -
Gotów byłem udusić Jacka Frayne'a, gdy powiedziałaś,
że jest uwodzicielski niczym Casanova.
Melanie zamknęła mu usta czułym pocałunkiem. Od-
sunęła się nieco, by popatrzeć na ukochanego. Nie mogła
uwierzyć w cud, który stał się jej udziałem.
- Powiedz, że mnie kochasz - szepnął błagalnie Giles.
- Kocham cię, najdroższy.
Serce biło jej mocno, gdy podjęła wreszcie decyzję.
Z pewnością teraz może wyznać ukochanemu prawdę.
Ich serca biły w jednym rytmie, a myśli biegły jednym
torem. Wszystko, co teraz zostanie powiedziane, umocni
tylko ich związek. Melanie wzięła głęboki oddech...
- Wiesz... - powiedział Giles, nim się odezwała. -
Nie umiem przyjąć do wiadomości swego szczęścia. To
cud, że mnie kochasz. Po prostu niewiarygodne.
- A cóż w tym fakcie osobliwego, najdroższy?
Giles zawahał się i milczał przez chwilę. W końcu
odpowiedział urywanym głosem, jakby odczuwał ból:
S
R
- Nie sądziłem do tej pory, że jestem... człowiekiem,
którego można pokochać. Nie zaznałem dotąd prawdzi-
wej miłości. Ani matka, ani Zena nie darzyły mnie uczu-
ciem. Rodzice się rozwiedli, gdy byłem młodszy od Da-
vida. Matka postawiła na swoim. Sąd przyznał jej prawo
do opieki nad dwójką dzieci. W istocie zależało jej tylko
na mojej siostrze, Alice, młodszej o cztery lata; Na nią
przelała całą swoją miłość. Szybko się zorientowałem,
że zatrzymując mnie przy sobie, chciała tylko dokuczyć
byłemu mężowi. Dla niego byłem przede wszystkim
spadkobiercą i przyszłym właścicielem rodzinnej firmy.
Matka traktowała mnie jak tajną broń. Ojćiec musiał ją
błagać na kolanach, żeby pozwoliła mu się ze mną wi-
dywać. Zawsze pragnąłem, by ktoś mnie cenił i kochał.
Przebrnąłem jakoś przez dzieciństwo i młodość. Spotka-
łem Zenę. Po pewnym czasie oznajmiła, że spodziewa
się naszego dziecka. Wkrótce po ślubie wyszło na jaw,
że jest bezpłodną. Oszukała mnie świadomie. Wiedziała,
że nie może mieć dzieci. Wmawiałem sobie, że tylko
dziewczyna zakochana na śmierć i życie zdobyłaby się
na taki podstęp, aby doprowadzić wybranego mężczyznę
na ślubny kobierzec. W głębi ducha wiedziałem jednak
ód samego początku, że chodziło jej wyłącznie o pieniąc
dze Haverillow. Dlatego właśnie miłość Davida jest dla
mnie taka ważna. Ten mały chłopiec był jedyną ludzką
istotÄ… kochajÄ…cÄ… mnie bezinteresownie. - Giles roze-
śmiał się gorzko. - Miałam chyba obsesję na tym pun-
kcie. Wydawało mi się, że jestem bestią w ludzkiej po-
staci, że mam jakąś skazę, którą dostrzegli wszyscy
prócz mnie. - Giles delikatnie pogłaskał Melanie po po-
liczku. - Wtedy zjawiłaś się ty. Pocałowałaś bestię i pro-
szę. .. Potwór zmienił się natychmiast... nie tyle w księ-
S
R
cia, ale w człowieka obdarzonego sercem pełnym miło-
ści. Od pierwszej chwili wiedziałem, że jesteś dobra,
uczciwa i szczera. Czułem to. Tym razem jestem pewny,
że nie oszukuję samego siebie. Powiedz mi, że mam
rację. Chcę to usłyszeć z twoich ust.
Melanie słuchała Gilesa ze łzami w oczach. Wzruszy-
ło ją zaufanie okazane przez ukochanego mężczyznę.
Nagle ogarnął ją strach. Uświadomiła sobie^ że nie może
wyznać Gilesowi prawdy o sobie. Jeśli teraz powie
wszystko, jak zdoła go przekonać, że obdarzyła uczu-
ciem wspaniałego mężczyznę, nie zaś przybranego ojca
utraconego syna?
Popatrzyła mu w oczy i ujrzała w nich niepewność.
Z ciężkim sercem doszła do wniosku, że trzeba poczekać
z wyznaniem całej prawdy na sposobniejszą chwilę. Te-
raz najważniejszy był stan ducha ukochanego. Powinna
go zapewnić, że jest mężczyzną godnym miłości, który
w zamian za uczucie nie musi dawać niczego oprócz
swego serca.
- Doskonale wiesz, że cię kocham. Wcale nie muszę
ci tego mówić. Mam to wypisane na twarzy. Do niedaw-
na często odwracałam głowę z obawy, że domyślisz się
prawdy. Mogłeś ją wyczytać z moich oczu. Walczyłam
ze sobÄ…..
- Dlaczego, kochanie? Po co ta walka?
- Teraz nie mogę ci tego powiedzieć. Sądziłam, że
popełnię błąd, jeśli się w tobie zakocham, ale nic nie
mogłam na to poradzić. Mimo wszystko oddałam ci
serce.
- Mimo wszystko? - powtórzył ze zdziwieniem. -
Mówisz tak, jakby nasza miłość mogła spowodować
jakieś nieszczęście.
S
R
- Uczucie takie jak nasze samo w sobie jest darem
niebios - odparła z powagą. - Musisz mi tylko zaufać.
Jeśli zawsze będziesz pamiętać, że cię kocham, nic złego
nam nie grozi.
- A zatem wszystko ułoży się po naszej myśli - od-
parł, spoglądając badawczo na ukochaną. - Cóż nam
może zagrozić?
- Nic - odparła. - Czeka nas piękna przyszłość.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]