[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do cudzych. I że nie może ich powstrzymać. Wkrótce zostanie bez palców u nóg i będzie je
miała zabandażowane jak trędowaty na przejezdzie kolejowym.
- Jeśli - zagroziła Ammu - jeszcze raz, powtarzam, jeśli JESZCZE RAZ publicznie
okażecie mi nieposłuszeństwo, wy ślę was tam, gdzie was ślicznie nauczą, jak się należy
zachowywać. Zrozumiano?
Kiedy Ammu naprawdę się zdenerwowała, mówiła:,
,Zlicznie . Słowo to nabrało złowieszczego wydzwięku. - Zro-zu-mia-no? -
powtórzyła.
Spojrzały na nią wystraszone oczy i fontanna. Spojrzały na nią senne oczy i
zaskoczony czub.
Dwie głowy skinęły trzy razy.
Tak. Zrozumiano.
Lecz Baby Kóćamma była niezadowolona z rozładowania sytuacji, która zawierała w
sobie tyle możliwości. - Już to widzę! - powiedziała.
Już to widzę?
Ammu odwróciła się do niej, co było równoznaczne z pytaniem.
- To wszystko na nic - mówiła Baby Koćamma. - One są podstępne. Niewychowane.
Obłudne. Coraz bardziej dziczeją. Nie radzisz sobie z nimi.
Ammu odwróciła się do Esthy i Rahel, a jej oczy były zabrudzonymi klejnotami.
- Wszyscy mówią, że dzieci potrzebują Baby. A ja mówię, że nie potrzebują. Moje
dzieci nie potrzebujÄ… Baby. Wiecie dlaczego?
Dwie głowy skinęły.
- Dlaczego? Powiedzcie mi.
Nie jednocześnie, ale prawie jednocześnie, Esthappen i Rahel i odparli:
- Bo jesteÅ› naszÄ… Ammu i naszym BabÄ… i kochasz nas za dwoje.
- Więcej niż za dwoje - skorygowała ich Ammu. - Więc pamiętajcie, co wam
powiedziałam. Nie wolno ludzi do siebie zrażać. A kiedy publicznie okazujecie mi
nieposłuszeństwo, wszyscy myślą o was zle.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
- Nie ma co, byliście pierwszorzędnymi ambasadoramipowiedziała Baby Koćamma.
Ambasador Elvis Pelvis i ambasador Patyczak zwiesili głowy.
- I jeszcze jedna rzecz, Rahel - mówiła Ammu. - Już najwyższy czas, abyś się
nauczyła odróżniać CZYSTE od BRUDNEGO. Szczególnie w tym kraju.
Ambasador Rahel spuściła wzrok.
- Twoja sukienka jest - była - CZYSTA - kontynuowała
Ammu. - Ta zasłona jest BRUDNA. Kangury są BRUDNE.
Twoje ręce są BRUDNE.
Rahel była wystraszona, że Ammu mówi CZYSTY
i BRUDNY tak głośno. Jakby zwracała się do kogoś głuchego. - A teraz proszę,
żebyście się porządnie przywitali - powiedziała Ammu. - Zrobicie to czy nie?
Dwie głowy skinęły dwa razy.
Ambasador Estha i ambasador Rahel podeszli do Sophie
Mol.
- Jak myślisz, gdzie posyłają ludzi, żeby się nauczyli, jak należy się zachowywać? -
szepnÄ…Å‚ Estha do Rahel.
- Do rządu - odparła szeptem Rahel, ponieważ tak się złożyło, że wiedziała.
- Jak się masz? - powiedział Estha do Sophie Mol na tyle głośno, żeby Ammu
usłyszała.
- Jak kiermasz - szepnęła Sophie Mol do Esthy.
Estha spojrzał na Ammu.
Spojrzenie Ammu mówiło: Nie zważaj na nią, byleś ty się zachowywał jak należy.
Po drodze na lotniskowy parking upał wniknął w ubrania i nasiąkły nim świeże majtki
Rahel. Dzieci zostały w tyle, slalomując między zaparkowanymi samochodami i taksówkami.
- Czy wasza mama was bije? - spytała Sophie Mol.
Rahel i Estha, niepewni, jaką powinni przyjąć strategię, milczeli.
- Moja mnie bije - powiedziała Sophie Mol gwoli zachęty. - Nawet po twarzy.
- Nasza nie - odparł lojalnie Estha.
- Macie szczęście.
Masz szczęście, bogaty chłopak z kieszonkowym i fabryką do odziedziczenia po
babci. %7ładnych zmartwień.
Przeszli obok jednodniowego symbolicznego strajku głodowego Związku
Zawodowego Pracowników Lotnisk Klasy III. I obok ludzi, którzy patrzyli na jednodniowy
symboliczny strajk głodowy Związku Zawodowego Pracowników Lotnisk Klasy III.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
I obok ludzi, którzy patrzyli na ludzi, którzy patrzyli. Niewielka cynowa tabliczka na
drzewie figowym mówiła:
 W sprawie chorób wenerycznych przyjmuje dr O.K. Joy .
- Kogo kochasz najwięcej w świecie? - Rahel spytała Sophie Mol.
- Joego - odparła Sophie Mol bez wahania. - Mojego tatę. Zmarł dwa miesiące temu.
Przyjechałyśmy tutaj pozbierać się z szoku.
- Przecież twoim tatą jest Chacko - zaprotestował Estha.
- On jest tylko moim prawdziwym tatą - powiedziała Sophie Mol. - Ale tak naprawdę
tatÄ… jest Joe. On mnie nigdy nie bije. Prawie nigdy.
- Jak może cię bić, skoro nie żyje? - spytał rozsądnie Estha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl