[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Masza
Już nie płaczę.
Kułygin Ona już nie płacze... poczciwa Masza...
(słychać daleki przytłumiony strzał)
Masza
Jest nad zatoką dąb zielony, na dębie złoty łańcuch lśni... Kot zielony... dąb zielony...
Poplątałem... (pije wodę) Zmarnowane życie... nic mi już nie trzeba... Zaraz się uspokoję...
Wszystko jedno... Dlaczego właśnie łańcuch? Dlaczego ten łańcuch utkwił mi w głowie?
Myśli się plączą.
(wchodzi Irina)
Olga
Uspokój się, Maszo. No, już dobrze... Chodzmy do mieszkania.
Masza
(ze złością)
Nie pójdę tam. (szlocha, ale natychmiast przestaje) Już nie wchodzę do tego domu i teraz nie
wejdÄ™...
Irina
Posiedzmy tu, choć pomilczmy razem. Przecież wyjeżdżam jutro... (pauza)
Kułygin
Wczoraj w trzeciej klasie zabrałem jednemu z chłopaków te wąsy i brodę... (wkłada wąsy i
brodę) Czy nie wyglądam jak nasz nauczyciel niemieckiego?... (śmieje się) Prawda? Zabawni
ci chłopcy.
Masza
Rzeczywiście jesteś podobny do naszego Niemca.
Olga
(śmieje się) Owszem.
(Masza płacze)
Irina
Maszo, przestań!
Kułygin
Bardzo podobny...
(wchodzi Natasza)
Natasza
(do pokojówki)
Co takiego? Przy Sofijce posiedzi pan Protopopow, a Bobusia powozi pan. Ile kłopotów z
dziećmi... (do Iriny) Irino, jutro wyjeżdżasz, jaka szkoda. Zostań jeszcze choć tydzień,
(zobaczywszy Kułygina, krzyczy; ten śmieje się i Zciąga wąsy i brodę) Też pomysł, tylko
mnie pan nastraszył! (do Iriny) Przyzwyczaiłam się do ciebie, czy myślisz, że mi będzie łatwo
się z tobą rozstać? Teraz do twojego pokoju każę przenieść Andrzeja z tymi skrzypcami
niech sobie tam rzępoli a jego pokój będzie dla Sofijki. Cudowne, nadzwyczajne dziecko!
Ach, cóż to za dziewuszka! Dziś popatrzyła na mnie tymi oczkami i mama!
Kułygin
Zliczne dziecko, to prawda.
Natasza
A więc jutro już tu będę sama. (wzdycha) Przede wszystkim każę wyciąć tę aleję świerkową,
potem tamten klon... Wieczorem jest taki nieładny... (do Iriny) Moja droga, zupełnie ci nie do
twarzy w tym pasku... To niegustowne. Powinnaś mieć coś jasnego. Tutaj każę wszędzie
zasadzić kwiatuszki, kwiatuszki, i będzie zapach... (surowo) Dlaczego widelec leży na ławce?
(wchodząc do domu mówi do pokojówki) Dlaczego widelec leży na ławce, pytam? (krzyczy)
Milcz!
Kułygin
Ale sobie używa!
(za sceną orkiestra gra marsza; wszyscy słuchają)
Olga
OdchodzÄ….
(wchodzi Czebutykin)
Masza Odchodzą nasi. No cóż... Szczęśliwej drogi! (do męża) Czas do domu... Gdzie mój
kapelusz i mantylka?
Kułygin
Zabrałem do przedpokoju... Zaraz przyniosę.
Olga
Tak, teraz możemy iść do domu. Już czas.
Czebutykin
Pani Olgo!
Olga
Co? (pauza) Co?
Czebutykin
Nic... Nie wiem, jak pani powiedzieć... (szepce jej do ucha)
Olga
(z przerażeniem) Niemożliwe!
Czebutykin
Tak... głupia historia... Jestem zmęczony, skonany, nie chcę już mówić... (z irytacją) Zresztą,
wszystko jedno!
Masza
Co się stało?
Olga
(ściska Irinę)
Straszny dzień... Nie - wiem, jak ci powiedzieć, moja najdroższa...
Irina
Co? Powiedzcie prędzej: co? Na miłość boską? (płacze)
Czebutykin
Przed chwilą baron został zabity w pojedynku.
Irina (cicho płacze) Wiedziałam, wiedziałam...
Czebutykin
(w głębi sceny siada na ławce) Jestem zmęczony... (wyciąga z kieszeni gazetę) Niech sobie
popłaczą... (nuci) Ta-ra-ra bomba... mam nos jak trąba... Czy nie wszystko jedno?
(trzy siostry stojÄ… przytulone do siebie)
Masza
O, jak brzmi muzyka! Oni teraz odchodzą, jeden już odszedł, odszedł na zawsze, zostaniemy
same, żeby zacząć życie od nowa. Bo trzeba żyć... Trzeba żyć...
Irina
(chyli głowę na pierś Olgi)
Przyjdzie czas i ludzie dowiedzą się, po co to wszystko, po co te cierpienia, nie będzie
żadnych tajemnic, a na razie trzeba żyć... trzeba pracować, tylko pracować! Jutro wyjadę
sama, będę uczyła w szkole i całe życie oddam tym, którym może to będzie potrzebne. Teraz
jest jesień, niedługo przyjdzie zima, zasypie wszystko śniegiem, a ja będę pracować,
pracować...
Olga
(obejmuje ramionami obie siostry) Muzyka brzmi tak wesoło, radośnie i chce się żyć! O, mój
Boże! Minie jakiś czas i my też odejdziemy na zawsze, wszyscy nas zapomną, zapomną nasze
twarze i głosy, zapomną, ile nas było, ale ci, co przyjdą po nas, zamienią nasz ból w radość i
zapanuje spokojne szczęście na świecie, i ludzie będą wspominali wdzięcznym słowem, będą
błogosławili tych, którzy żyją teraz... O, drogie siostry, życie nasze jeszcze się nie kończy.
Będziemy żyć! Muzyka brzmi tak wesoło, tak radośnie, zdaje się, że jeszcze chwila, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]