[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widzÄ™ tu tego uczciwego Bassompierre a, tego drogiego przyjaciela mojego towarzysza
d Herblay a. Ano przekonajmy się, czy to wino można porównać z Chablisem...
Portos usiadł przy stole wśród wesołego śmiechu przyjaciół i zupełnie pewną ręką nalał
sobie kielich wina.
Doskonałe wołał po spróbowaniu doskonałe! Panowie na pohybel kardynałowi, wiele
szczęścia nowemu królowi i oby pogłoska o śmierci starego króla sprawdziła się!
Portos jednym haustem wypił całą zawartość kielicha.. Zmiech przyjaciół zamarł.
Zapanowała głucha cisza, którą pierwszy przerwał d Artagnan.
Portosie! Na Boga! Zamilcz, licz się ze słowami. Czy mnie nie poznajesz?
Portos cofnął kieliszek od ust i postawił go na stole.
To wino jest doskonałe, co za myszka! Portos spojrzał na d Artagnana jak na obcego.
Panowie, dobrze postąpiliście, zwracając się do mnie. Pan, panie de Luc, miałeś rozum
doceniając moje zalety. Tak, słyszałem coś niecoś o chorobie króla, ale niech mnie czort
porwie, jeśli spodziewałem się takich wiadomości. Następnie zwrócił się z szacunkiem do
lorda. Spodziewam się, że pierwszym twoim pociągnięciem będzie aresztowanie kardynała?
Ach, tak, przypominam sobie, mówiłeś mi już o tym. Ja nastawałem na ten miły obowiązek
zawiezienia rozkazu aresztowania, ale przyrzekłeś to już Bassompierre owi. Czy tak? Tak,
tak.
Lord Winter siedział osłupiały. Atos wlepił przenikliwy wzrok w przyjaciela. D Artagnan
zerwał się nagle, jakby go osa ukąsiła.
Ach! zawołał naraz ci zamaskowani panowie... nie, to niemożliwe. On jest ofiarą
jakiejÅ› szopki. Jest pijany i...
Nic podobnego przerwał mu Atos. Czy pan, panie du Vallon przypuszczasz, że te
wieści o królu mają jakiś podkład?
Co? Portos spojrzał na Atosa zdumiony. Pan mnie o to pytasz, hrabio? Ty sam
pokazałeś mi pismo, przywiezione z Lyonu przez twego kuzyna. Na moje słowo, monsieur,
gdybym nie był pewny, że jesteś hrabią de Soissons, powiedziałbym, że jesteś pijany.
Portos nalał sobie więcej wina.
Monsieur zwrócił się ponownie do lorda z szacunkiem, jaki należy się bratu króla
Wasza Wysokość raczyłeś mówić o swoich planach. Ja radzę iść dalej. Ożeń się z Anną
Austriaczką, przez co zawrzesz pokój z Austrią i zabezpieczysz sobie tron. Nie mógłbyś
postąpić lepiej, jak mianować d Artagnana marszałkiem Francji, a mojego sympatycznego
przyjaciela, hrabiego de La Fére ministrem. Dla siebie nie żądam nic. Jestem pewny, że tytuÅ‚
barona ucieszyłby panią du Vallon. Zechciej łaskawie zastanowić się nad tym.
Zimny pot wystąpił na czoło d Artagnana, w twarzy Atosa przebijał wyraz grozy.
Teraz było jasnym, że Portos spotkał grono największych wrogów kardynała, o których
myślał, że znajdują się z dala od Paryża. Jakim cudownym sposobem przyjaciel ich tam się
dostał, trudno było odgadnąć. Normalny, zwyczajny sobie śmiertelnik Portos, pod działaniem
wina przejawiał olbrzymią dozę subtelności.
D Artagnan z łatwością uprzytomnił sobie scenę, jaka miała miejsce w oberży. Niestety, to
wszystko było prawdą. Gaston Orleański, zdecydowany głupiec, zawsze wpadał na jakieś
ekscentryczności i nie umiał trzymać języka za zębami. Soissons był jego godnym
towarzyszem. Guise, dowiedziawszy się, że król jest umierający, mógł się ważyć na
wszystko. %7łe cała ta paczka zabawiała się Portosem, nie było dwóch zdań.
Jeżeli to miało miejsce w istocie mruknął d Artagnan to pachnie Bastylią.
79
I na odwrót odpowiedział cicho Atos jeżeli to miało miejsce, to może wróżyć potęgę
i honor. Zastanów się tylko. Hrabia de Soissons dostał wiadomość o umierającym królu. W
takim razie książę Orleanu zasiada na tronie...
Musimy koniecznie Portosa wytrzezwić i dowiedzieć się całej prawdy wtrącił de
Winter.
Niemożliwe! westchnął d Artagnan z cieniem rozpaczy w głosie. Znam go,
monsieur. Jeszcze jeden kielich i zaśnie. A gdy się zbudzi, zapomni o wszystkim.
Niestety, tak jest w istocie potwierdził Atos.
W niespełna pięć minut pózniej Portos już chrapał.
A jednak Portos nie był wywiedziony w pole, ani sam nie fantazjował.
W chwili, kiedy Portos mianował d Artagnana marszałkiem Francji, w Lyonie działy się
straszne rzeczy. Król, który od pewnego czasu tam bawił, zapadł silnie na dyzenterię,
gorączka go nie odstępowała. Najlepsi lekarze byli bezradni i oświadczyli Ludwikowi XIII,
że dnia nie przeżyje.
Jego Królewska Mość wyspowiadał się i przyjął ostatni sakrament z rąk ojca Suffrena.
Pożegnał się z matką, żoną i Richelieum. Ogłoszono powszechną żałobę. Po chwili, kiedy
królowa pożegnała się z małżonkiem i medytowała nad przyszłością, hrabina de Fargiss pisała
do Gastona Orleańskiego i podsunęła mu małżeństwo z Anną Austriaczką. Maria de Medici
rozesłała kurierów na wszystkie strony świata i gotowała się do tryumfalnego zwycięstwa nad
kardynałem, do zwycięstwa, które nie znało litości ani skrupułów.
Richelieu stracił naraz grunt pod nogami. W liście, pisanym tegoż wieczoru do
Schombrega, wyraził się: Nie wiem doprawdy, czy żyję, czy jestem już umarły .
Czyli, że historia tych bohaterskich dni zawisła na nitce życia lub śmierci króla.
80
ROZDZIAA XII
W którym d Artagnan spełnia dwie misje dla innych, a jedną dla
siebie
Kiedy d Artagnan zbudził się następnego dnia, zauważył przy łóżku wspaniały kostium
lamowany srebrem i kartę przyczepioną do tegoż.
Moi Przyjaciele!
Jadę do Chaillot z panem Bassompierre i postaram się o względy dla Portosa, o ile on
oczywiście zapomni o tym, co się stało ostatniej nocy. Pamięć o tym wszystkim byłaby dla
niego bardzo niebezpieczna. Król podobno umiera. Będę oczekiwał wieści od Was. Bóg z
Wami!
Winter.
D Artagnan zapytał o swych przyjaciół. Grimaud oświadczył, że Portos chrapał, a Atos też
jeszcze spał.
Mam rozkaz zbudzenia ich o drugiej.
Wykonaj go. Ja pojadÄ™. Aha, gdzie jest konwent St. Saforin?
W połowie drogi pomiędzy Paryżem i Soissons, monsieur.
Atos był już polecił przedtem Grimaudowi dowiedzieć się o drogę do St. Saforin.
D Artagnan wykąpał się i przybrał iście królewski strój w podwórzu zastał już osiodłanego
konia. Koń ofiarowany mu w podarunku przez de Wintera, był wspanialszy od tego, którym
go obdarzył kardynał.
Po śniadaniu d Artagnan pilnie zbadał szablę, przekonał się, czy list do panny de Sirle był
w kieszeni i ruszyÅ‚ szosÄ… Passy Compiègne.
Nie spieszył się i z prawdziwą przyjemnością obserwował gapiów, którzy patrzyli na
strojnego rycerza, niby na samego króla. Dostrzegł jednak pewne zamieszanie, jakie ostatnie
wiadomości o królu wywołały na ulicy.
Pardieu. Wiadomości szybko się rozniosły! mówił do siebie. A cóż to? Konie ze stajni
i świty Bassompierre a .
D Artagnan podjechał do dwóch giermków, którzy wspaniale przybrane konie prowadzili
za uzdy.
Wybaczcie mi, moi drodzy zapytał pachołków co to ma znaczyć? Wszak pan wasz
bawi dziÅ› w Chaillot?
Giermkowie dopatrując w pięknie odzianym rycerzu przyjaciela ich pana, chętnie
odpowiedzieli.
Są to konie rozstawne, monsieur. Nasz pan wyjeżdża jutro ze wschodem słońca do
Lyonu i założył się o tysiąc pistoli, że przyjedzie na miejsce przed północą tego samego dnia.
D Artagnan podziękował im i pojechał w swoją stronę, rozmyślając o brawurze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]