[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sklepu.
Na dzwięk dzwonka przy drzwiach, informującego o wizycie kolejnego klienta,
podskoczyłam i odwróciłam się na pięcie. Ku mojemu zaskoczeniu, w progu stał Sonny.
- Przestraszyłem cię? - zapytał z uśmiechem.
- Trochę - przyznałam. - Czym... ci mogę służyć?
- Znalazłem już to, czego szukałem - oznajmił swobodnym, przyjaznym tonem. -
Ciebie. Zajrzałem po drodze do twojego domu i twoja babcia, powiedziała mi, że jesteś tutaj.
A, i jeszcze coś, mogę do niej mówić Lenora.
- Przyjechałeś specjalnie, żeby się ze mną zobaczyć? - dopytywałam się, zadowolona,
ale i zaskoczona. - Dlaczego?
- %7łeby cię namówić, byś poszła dzisiaj ze mną i Dianą na imprezę. Namyśliłaś się? -
zapytał dotykając lekko mojej dłoni.
Spuściłam wzrok.
- Chciałabym, ale naprawdę nie mogę.
- A to dlaczego? Spojrzałam na swoją prawą nogę.
- Musiałeś zauważyć, że utykam. Nigdy nie chodzę na tańce. Z moją nogą to byłoby...
bez sensu - powiedziałam niepewnie.
- Nie przyszło mi to głowy - rzekł Sonny przepraszająco. - Jesteś taka świetna w
wodzie, że zapomniałem o twoim kłopocie. - Zawahał się. - Jeśli nie możemy się spotkać
wieczorem, co byś powiedziała na popołudnie?
Zamrugałam.
- Co masz na myśli? Sonny uśmiechnął się szeroko.
- Twoja babcia, przepraszam, Lenora, powiedziała, że zastępujesz ją tylko do
południa. To znaczy, że niedługo kończysz. Może zrobilibyśmy sobie piknik na plaży?
- Bardzo chętnie - bąknęłam. - Jesteś pewien, że masz ochotę się ze mną umówić?
- No jasne? - odparował. - Mam słabość do syren, nie pamiętasz?
- Pomyślałam, że... chciałam powiedzieć, że wolałabym nie komplikować spraw
między tobą a Dianą. Ona co prawda twierdzi, że jesteście tylko przyjaciółmi, ale...
- Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi i jako przyjaciel proszę cię, żebyś się ulitowała na
samotnym, głodnym facetem i zjadła ze mną lunch. Nie przychodzi mi do głowy lepsza
kombinacja niż słońce, fale i Serena.
Jego zaproszenie wprawiło mnie w zachwyt.
- No cóż... dobrze. Chętnie się z tobą wybiorę, ale najpierw muszę wpaść do domu i
się przebrać - powiedziałam.
Nie potrafiłam odmówić Sonny'emu. Był taki zabawny, troskliwy i niewiarygodnie
przystojny, a ja byłam w nim zakochana po same uszy.
Godzinę pózniej kończyliśmy piknik na plaży.
- Kurczak był pyszny - oznajmiłam, wycierając usta papierową serwetką.
- Powiem to kucharzowi, kiedy następnym razem będę kupował jedzenie w barze dla
zmotoryzowanych - przyrzekł Sonny. - Niezle jak na zaaranżowany naprędce piknik.
- W pełni się zgadzam. Objadłam się. Woda wygląda zachęcająco, ale gdybym teraz
chciała popływać, poszłabym prosto na dno.
Sonny roześmiał się.
- Nie martw się. Skończyłem kurs pierwszej pomocy. Wyratuję cię.
Wyobraziłam sobie siebie w ramionach Sonny'ego i przeszedł mnie miły dreszcz. Dla
czegoś takiego warto się topić!
- Dzięki za propozycję, ale odczekam chwilę.
- Wyciągnęłam się na ręczniku plażowym.
- Niezły pomysł - zgodził się Sonny. - Sam się chętnie poopalam.
- Możesz opowiedzieć mi historię swojego życia, kiedy będziemy się wygrzewać -
zaproponowałam opierając się na łokciu. Wzruszył ramionami.
- Historia mojego życia jest dość nudna. Daj mi jeszcze dwadzieścia lat, może wtedy
będę miał coś ciekawego do opowiedzenia.
- Diana mówi, że masz zamiar zostać bankierem - ciągnęłam. - To brzmi interesująco.
- Nie dla mnie - rzekł Sonny. - To ciekawe zajęcie dla takich ludzi jak mój ojciec.
Pewnie i ja kiedyś przywyknę. Ojciec ciągle powtarza, że mam bankowość we krwi.
- Coś mi się zdaje, że nie jesteś tym zbyt zachwycony - podsumowałam.
- Bo i nie jestem. Nie potrafię sobie wyobrazić siebie w garniturze, liczącego akcje,
banknoty, obligacje. Ale na tym się pewnie skończy.
- Dlaczego? Bo rodzina tego po tobie oczekuje?
- Trafiłaś w sedno - odparł Sonny. - Mężczyzni w mojej rodzinie zawsze byli
bankierami. To niezgorsza presja, tym bardziej że jestem jedynakiem. Ojciec na mnie liczy.
Przyglądałam się poważnej minie Sonny'ego. Niewątpliwie ta z góry obmyślona
kariera wcale go nie cieszyła. Próbowałam go jakoś rozweselić:
- Wiesz, słuchałam wszystkich twoich audycji w tym tygodniu. Wtorkowa była
naprawdę świetna. Ten wywiad z Melvinem Engeldingerem.
Twarz Sonny'ego pojaśniała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]