[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Z ust nareście wyrwało się posłańcowi:
 Król zabit!
Jednym jękiem oba duchowni odpowiedzieli. Długo potrzeba było rzezwić i uspokajać człowieka,
nim mógł zacząć opowiadać:
 O, nieszczęśliwa godzina! nieszczęśliwa godzina! Brandeburczyków dwu, Zarębowie i Nałęcze, gdy
pan i wszyscy po długich godach spali snem twardym, nad rankiem na bezbron-nych nas napadli.
Zrobiła się wrzawa okrutna. Jam posłyszawszy ją, zerwał się i biegł ku panu na pół nagi, kord tylko
pochwyciwszy. Ale za zgrają Sasów i tych łotrów już docisnąć się nie 142
było można. Króla wywlekli, ciągnęli, naigrawając się i bijąc. On z tymi, co przy nim byli, jak lew
się bronił. Padło łotrów dosyć trupem. Patrzałem, jak Nałęcza Pawłka ciął w głowę, aż runął i
wyzionÄ…Å‚ ducha.
Gdym, mieczem torując sobie drogę, przeciskał się do niego, zobaczyłem, jak krwią opły-nąwszy
cały, zachwiał się i upadł na ziemię. Sasy go zaraz, wrzeszcząc, pochwycili. Nie wiem już, co się ze
mną działo ani jakom ja, choć poraniony, mógł z duszą ujść od nich.
Wyciągnęli go już omdlałego, wołając i ciesząc się, w podwórko  w koszuli całej zbro-czonej i
pociętej. Nuż go na koń sadzać a wiązać, ale się biedny pan na nim już utrzymać nie mógł i padał z
niego. Co go wciągną, to jak trup się śliznie i  leci. %7łycie w nim było jeszcze przecie, jęki
słyszałem. Podnieśli go na wóz lada jaki, chcąc na nim uwiezć Brandeburczyki, ale i z wozu się
obalił. Dopiero, nakłuwszy jeszcze, porzucili.
Jam się przedzierał chcąc tam paść, gdzie i on, gdy patrzę, Michno Zaręba stoi nad nim, nogę mu na
piersi postawił i chyli się doń.
 Jeszcze byś żył!  zaryczał mu nad uchem.
 Wezcie mnie! Ratujcie!  odezwał się król, głosu dobywając słabego. Nie wiedział
snadz, do kogo mówił.  Wezcie, a na łoże zanieście... życie powróci!
Posłyszawszy to, Michno nagle podniósł miecz w górę i oburącz go wraził w piersi, przy-bijając do
ziemi, a nad uchem mu krzyknął:  Lukierda! Kanclerz i ksiądz Teodoryk ręce załamali. Stało się
milczenie straszne, posłaniec na ziemi legł i wił się, a płakał.
Tak skończył król ów siedmiomiesięczny, po którym płakali wszyscy. Lud widział w tym zgonie jego
pomstę bożą za zgon niewinnej Lukierdy.121
KONIEC
Korekta: Hanna Sawa
121 Opowiada Długosz za innymi, że rody Zarębów i Nałęczów za udział w tym zabójstwie długo
pozbawione były prawa noszenia sukni szkarłatnych i stawania przy popisach rycerstwa w osobnych
szykach. Zdaje się to jednak być pózniej stworzoną legendą lub stosuje do jakiejś gałęzi rodzin tych,
gdyż wprędce potem Nałęczów widzimy na wysokich dostojeństwach, nawet w Wielkiej Polsce.
(Przypis autora).
143
144
Document Outline
JýÿZEF IGNACY KRASZEWSKI - POGROBEK
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ
ýÿýÿ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl