[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pamiętam, bardzo cię lubią - przyznał.
Gdy jechali wschodniÄ… stronÄ… jeziora w stronÄ™ Como, Miranda celowo nie
poruszała drażliwych tematów, a Dante ograniczał się do udzielania zwięzłych
odpowiedzi na pytania o okolice. Bez przeszkód dotarli do celu, gdzie personel
zakładu zgotował Mirandzie entuzjastyczne powitanie. Dyrektor handlowy
postanowił zaznajomić ją z historią fabryki.
- Z pewnością wiadomo pani, że sprzedajemy nasze jedwabie do wielkich
domów mody w Europie - opowiadał.
- Gratuluję, signor Gordati - odparła z podziwem. Dante rozmawiał przez
telefon w drugim pomieszczeniu. - Czy trudno było panu dostosować się do
nowych porządków, zaprowadzonych przez mojego męża po śmierci Amadea
Severiniego?
Była zakłopotana, zadając to pytanie, ale musiała mieć pewność, że jej
Dante naprawdę jest przyzwoitym człowiekiem.
Dyrektor się rozpromienił.
- 101 -
S
R
- Jesteśmy zachwyceni - oznajmił. - Amadeo był wybitnym człowiekiem,
ojcem dla nas wszystkich. Mamy szczęście, że jego syn jest dla nas niczym brat.
Uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- A Guido? - spytała.
Signor Gordati groznie ściągnął brwi.
- Może powinniśmy pomyśleć o lunchu, proszę pani? - zaproponował.
Miranda skinęła głową.
- Jest pan lojalny i taktowny - powiedziała, a starszy pan pocałował ją w
dłoń.
- Cieszę się, że mogłem panią poznać - odparł.
- To dla mnie zaszczyt.
Gdy przechodzili z parkingu na plac przy katedrze, Dante popatrzył na
MirandÄ™.
- Zrobiłaś na nich wrażenie - przyznał. - Zadawałaś ciekawe pytania.
Dziękuję.
- Interesowało mnie to, co widziałam i słyszałam.
Chociaż starała się rozładować atmosferę, Dante przez cały lunch
zachowywał się sztywno i oficjalnie. Po posiłku zabrał ją na zakupy i pomógł
wybrać odpowiednie ubranie na przyjęcie. Niestety, nie odstępował jej ani na
krok, więc nie miała sposobności, żeby się wyniknąć do apteki.
Pod wieczór wrócili do domu, tym razem okrążając jezioro od zachodniej
strony. Widoki były fantastyczne, ale Miranda czuła się zbyt sfrustrowana, żeby
podziwiać krajobraz. Myślała tylko o tym, że Dante się zmienił. Wydawał się
odległy, niekomunikatywny. Czuła się tak, jakby jej unikał. Tylko w łóżku byli
sobie bliscy. Spali ze sobą, kochali się, chociaż brakowało jej dawnej ekstazy
uniesień.
Rankami Dante wydawał się zagniewany. Nie patrzył na nią, nie starał się
jej pocieszać, gdy dręczyły ją koszmary. Musiała to wytrzymać, nie miała
innego wyjścia.
- 102 -
S
R
Któregoś wieczoru czytała Carlowi bajkę na dobranoc, kiedy do salonu
wszedł Guido.
- Nie ma Dantego? - spytał zwięzle.
- Jest w pracy - burknęła niechętnie.
Zarechotał i podszedł bliżej. Ze zgrozą patrzyła, jak się ku niej pochyla i
wyciąga rękę, żeby połaskotać Carla. Chłopiec pisnął i mocno przytulił się do
matki.
Zanim się zorientowała, Guido nachalnie wpakował palec za jej dekolt.
Znieruchomiała, lecz już po sekundzie gwałtownym ruchem chwyciła go za rękę
i odepchnęła.
Nie zaprotestował, zapatrzony w drzwi do pokoju. Ze zdumieniem
spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła
Dantego, który stał w progu. Miranda poczerwieniała, a Dante odwrócił
się i wyszedł bez słowa.
Gdyby nie tuliła syna, strzeliłabym Guida w twarz.
- Wynoś się! - syknęła z obrzydzeniem.
- To jeszcze nie koniec - wycedził. - Zobaczysz.
Blada jak kreda powiodła za nim wzrokiem, kiedy wychodził i cicho
zamykał za sobą drzwi.
Myśli przelatywały jej przez głowę. Odkąd przyjechała, Guido
bezustannie próbował ją obmacywać i za każdym razem odskakiwał, kiedy w
pobliżu pojawiał się Dante. Teraz zrozumiała, że chciał w ten sposób wzbudzić
w jej mężu wątpliwości, i chyba mu się udało.
Odłożyła Carla spać i wyszła z domu. W oddali, przy małej kapliczce nad
jeziorem, dostrzegła sylwetkę Dantego. Powoli podeszła bliżej i spojrzała mu w
twarz.
- Dante - szepnęła.
- Chcę być sam - burknął.
Nie zamierzała dać się zbyć. Gra toczyła się o wyjątkowo wysoką stawkę.
- 103 -
S
R
- A ja pragnę prosić cię o coś. Odeślij stąd Guida. Narzuca mi się, nie
znoszÄ™ tego.
Spojrzał na nią zimno.
- Z mojej perspektywy wyglÄ…da to inaczej.
Zmarszczyła brwi i machinalnie poprawiła tasiemkę przy dekolcie.
Dlaczego Dante złościł się na nią, a nie na Guida?
- Uważasz, że go prowokuję - domyśliła się.
- Przed chwilą mi to wyznał - oświadczył chłodno. - Aaskotał Carla, a ty
chwyciłaś go za rękę...
- Nie! - krzyknęła wstrząśnięta. - Nieprawda! Uniemożliwiłam mu...
- Dość! - Zatrząsł się z gniewu. - Guido bezustannie uskarża się na ciebie.
Wrócisz do swojego pokoju, rozumiesz?
Odetchnęła głęboko.
- Dante, dlaczego?
- Więc znasz moje imię? - spytał oskarżycielsko. - Kiedy przez sen
mruczysz imię mojego brata, odnoszę inne wrażenie.
Z wściekłością pokręcił głową i odszedł.
Zamknęła oczy, próbując nie płakać. Musiała się wziąć w garść.
Natychmiast. Lada chwila spodziewała się przyjazdu siostry i przyjaciół, więc
musiała się zachowywać jakby nigdy nic.
Guido mścił się na niej. Wmawiał Dantemu, że jego żona to flirciara. Był
sprytny. Gdyby postanowiła przekonać Dantego, że Guido zaprawił jej drinka
narkotykami, musiała zawczasu zgromadzić niezbite dowody. Guido może
przecież twierdzić, że to tylko wymówki, bo tak naprawdę sama wpakowała mu
się do łóżka.
Dante jej nie wierzył. Gdyby mu powiedziała, że się spodziewa potomka,
od razu uznałby, że to dziecko Guida.
- Kiedy wreszcie się dowiem, czy jestem w ciąży? - jęknęła.
- 104 -
S
R
Wiedziała, że następnego dnia nie będzie miała czasu jechać do Como,
gdyż przyjadą przyjaciele. Co za paradoks - wśród licznych gości będzie się
czuła samotna, a nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, jak bardzo jest
nieszczęśliwa.
Pragnęła tylko jednego: miłości. Czy oczekiwała zbyt wiele?
- Lizzie!
Wstrząśnięta, patrzyła na siostrę i Guida, przytulonych do siebie. Nie
mogła pozwolić, żeby ten nikczemny drań oszukał Lizzie...
Lizzie usłyszała jej okrzyk, lekko odepchnęła uśmiechniętego od ucha do
ucha Guida i podbiegła do Mirandy.
- Wspaniała impreza, prawda? - spytała zadyszana. - Tak bardzo się
cieszę... Co chciałaś, kochana?
- Chodzi o sukienkę - skłamała Miranda. - Nie mogę się zdecydować.
Jedna jest błyszcząca i wystrzałowa, druga skromniejsza, dostojna...
- Nic nie mów - uciszyła ją Lizzie. - Strasznie się denerwujesz, prawda?
Jesteś taka blada. Masz kłopoty?
- Opowiem ci wszystko w moim pokoju. Nietypowo dla siebie, Lizzie
wysłuchała całej opowieści w milczeniu, bez przerywania.
- Wiem, że mi nie uwierzysz - wyszlochała na koniec Miranda. - Przecież
szalejesz za Guidem...
- Kochana Mirando! - Lizzie rzuciła się jej na szyję. - Guido jest
przystojny, nadziany i parę razy się pocałowaliśmy, ale nic poza tym. Wcale za
nim nie szaleję! Im dłużej go znam, tym mniej mi się podoba. To okropne, przez
co przeszłaś. Oczywiście, że mówisz prawdę, nigdy mi nie kłamałaś.
- Szkoda, że Dante nie jest tak lojalny, jak ty - westchnęła Miranda.
- Jest piekielnie zazdrosny, i tyle. Przyznaj sama, że to musiało wyglądać
tak, jakbyś uczestniczyła w orgii. Na dodatek wykrzykujesz przez sen imię
Guida. Dante usiłuje się w tym wszystkim połapać. W końcu prawda wyjdzie na
jaw. Dante kocha cię na zabój.
- 105 -
S
R
- Tak tylko mówisz... - powątpiewała Miranda.
- Uwierz mi. W kółko myśli o tym, co zobaczył, a tak naprawdę dałby się
za ciebie pokroić. Powiedz mu, dlaczego widzisz w snach Guida.
- To nic nie da. Dante kocha brata...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]