[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zawsze chciałam zobaczyć Vegas - powiedziała powoli.
- To leć ze mną. - Jego głos zabrzmiał, jakby odtwarzał stare nagranie.
- Dobrze. - Sama była zaskoczona własną odpowiedzią.
- Dobrze? - powtórzył. - Lecę z samego rana i wrócę najwcześniej w
piÄ…tek wieczorem.
- A może zostalibyśmy na weekend trochę się zabawić? Albo poszli
popływać w oceanie?
- Zaraz zrobię rezerwację. Porozmawiamy podczas kolacji. - Rozłączył
się szybko, jakby w obawie, że Sara zmieni zdanie.
Odłożyła słuchawkę i głośno westchnęła. Klamka zapadła. Co powie
na to pan Pepovich? Najprawdopodobniej zrobi jej koszmarnÄ… awanturÄ™.
Trudno, pomyślała hardo. Miała sporo zaległego urlopu i dzień czy dwa nie
sprawią, że firma upadnie. Poza tym postara się wszystko tak zaplanować,
żeby praca w najmniejszym stopniu nie ucierpiała przez jej wyjazd. Może
siedzieć po nocach w biurze, ale najbliższy weekend spędzi u boku męża,
szalejÄ…c w Las Vegas.
Czas w stolicy hazardu minął właśnie tak, jak to sobie wyobrażała.
Pływali w hotelowym basenie, widzieli dwa wspaniałe przedstawienia, jedli
wytwornie i kochali się na ogromnym łożu.
Na całe cztery długie dni Sara wyzbyła się wszelkich obaw.
Zapomniała o problemach i o czekającej ją pracy. Pełną piersią korzystała z
życia i chłonęła każdą chwilę spędzaną z Mattem.
Rzeczywistość była jednak nieubłagana i w poniedziałek rano musiała
jechać do firmy.
96
RS
- Wrócę dziś pózno - powiedziała do Matta, kiedy podwiózł ją pod
biuro.
- To znaczy? - Uważnie na nią spojrzał.
- Bardzo pózno. Nie czekaj na mnie. Chwycił ją za rękę.
- Jak to nie czekaj? Nie możesz tyle pracować. Szósta, no, może
siódma to najpózniejsza pora, o której powinnaś wyjść z biura.
- Muszę nadrobić te dwa dni wolnego. Sama nie wiem jak, ale solennie
obiecałam szefowi, że sobie poradzę. W piątek wszystko musi być zapięte
na ostatni guzik.
- Nie chcę, żebyś tyle pracowała. - Matt był nieugięty. - Musisz dużo
wypoczywać i dbać o siebie.
- Dałam słowo. Nie mogę zawieść. Klienci na nas polegają. Na mnie.
- Musisz wypoczywać - powtórzył niewzruszony.
- Doceniam twoją troskę, ale wiem, co i jak powinnam robić.
- A co ze mnÄ…?
- Z tobÄ… zobaczÄ™ siÄ™ wieczorem, obiecujÄ™.
Uwolniła się z jego uścisku i wysiadła z samochodu.
Wchodząc do biura, pocieszała się, że pozostało już tylko kilka
szalonych dni. Kiedy firma zamknie okres podatkowy, Sara będzie miała
więcej czasu dla Matta. Mogłaby nawet wziąć kilkumiesięczny urlop i
cieszyć się życiem. Przynajmniej dopóki jej stan pozwalałby na to.
Marzyła o poznawaniu obcych miast, eksplorowaniu miejsc, o których
do tej pory jedynie czytała. Tęskniła również za takimi przyziemnymi
przyjemnościami, jak pózne kładzenie się spać i wysypianie się do południa.
Pomyślała, że chodzenie na zakupy w środku tygodnia, kiedy sklepy nie są
zatłoczone, też musi być bardzo przyjemne.
97
RS
Usiadła za swoim biurkiem i włączyła komputer. Miała nadzieję, że im
szybciej wezmie się do pracy, tym szybciej ją skończy.
Była bardzo zmęczona, kiedy kilka minut po dziesiątej wchodziła do
mieszkania. Matt stał za drzwiami i gdy tylko przekroczyła próg, chwycił ją
w ramiona.
- Jadłaś kolację? - spytał, pomagając zdjąć jej płaszcz.
-Tak.
- W takim razie marsz do łóżka! - Zaprowadził ją do sypialni.
Piętnaście minut pózniej Sara spała jak zabita.
Kolejne cztery dni wyglądały tak samo. W czwartek Sara słaniała się
na nogach, ale zamknęła dokumentację wszystkich klientów, o całą dobę
wyprzedzając ostateczny termin zamknięcia spraw. Zadowolona zadzwoniła
do Matta, aby uprzedzić go, że tym razem uda jej się wrócić o normalnej
porze.
- Nie ma go w biurze - powiedziała sekretarka.
- Wróci jeszcze?
- Wątpię. Czy mogę przekazać mu jakąś wiadomość?
- Nie, dziękuję. Mówi jego żona. Złapię go w domu.
Po odłożeniu słuchawki, Sara próbowała sobie przypomnieć, czy Matt
wspominał, że się gdzieś wybiera. Uświadomiła sobie, że przez ostatnie dni
niewiele rozmawiali. Odwoził ją rano do biura, a kiedy wracała póznym
wieczorem, ledwie zamieniali dwa słowa i Sara szła spać. Postanowiła, że
skoro najgorszy okres w pracy został zakończony, to pora zadbać o męża. I
pokazać mu, że od takiej żony nie warto odchodzić. Choć przecież Matt to
nie Bill, uspokoiła się w duszy.
98
RS
Ale okazało się, że Matt gwałtownie się zmienił. Kiedy w weekend
nareszcie mieli dla siebie więcej czasu, Sara spostrzegła, że jej mąż jest
nieobecny myślami. Uśmiechał się, był miły, ale czuła, że coś jest nie tak.
- Chcesz się zacząć pakować? - spytała. Podniósł głowę znad gazety i
potrząsnął głową.
- Mamy czas. - Powrócił do czytania.
Jednak kiedy Sara uważniej mu się przyjrzała, zorientowała się, że
wcale nie czyta.
- Coś nie tak? - Kiedy zaprzeczył ruchem głowy, nie odrywając oczu
od papieru, spytała: - Może gdzieś wyjdziemy?
- Na przykład?
- No nie wiem. Na co miałbyś ochotę?
- Może chodzmy do kina.
- Siedzenie po ciemku i oglądanie głupawych historyjek to wątpliwa
przyjemność, przynajmniej dzisiaj.
- Co jest? - Podniósł wreszcie głowę. - Myślałem, że jesteś zmęczona i
musisz wypoczywać.
Nie była pewna, czy ten komentarz odnosi się do ciąży, czy pracy, ale
oba tematy były dla niej drażliwe.
- Nie muszę. Zróbmy coś, zaszalejmy!
Matt nie zdążył odpowiedzieć, bo zadzwonił telefon.
Sięgnął po słuchawkę, a Sara podeszła do okna. Przyglądała się
wodom zatoki i próbowała rozgryzć męża. Nagle strach ścisnął jej żołądek.
Zrozumiała, że Matt odsuwa się od niej. To mógł być jedyny powód, dla
którego nie zaproponował jej spędzenia dnia na miłosnych igraszkach.
Zawsze to robił. To znaczy kiedyś. Przed dzieckiem.
99
RS
Poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Czyżby miała stracić Matta z
powodu dziecka? Ich dziecka?
- Saro?
Odwróciła się i spojrzała na niego.
- Annie i Tony robią przyjęcie z grillem dziś wieczorem i pytają, czy
się przyłączymy. Co ty na to?
Skinęła głową. Przynajmniej wyjdziemy z mieszkania, pomyślała.
Tony mieszkał w jednej z najstarszych dzielnic. Duża rezydencja,
zbudowana po trzęsieniu ziemi w tysiąc dziewięćset szóstym roku, należała
od początku do jego rodziny. Ogród otoczony był wysokim, drewnianym
płotem. Okazałe patio znajdowało się na tyłach domu.
Sara poznała Tony'ego i Annie podczas swojego ślubu z Mattem.
Wiedziała, że mężczyzni są bliskimi przyjaciółmi. Miała nadzieję, że uda się
jej zaprzyjaznić z Annie.
Kiedy przyszli, kilka par było już w ogródku. Rozpoznała Deksa,
flirtującego z jakąś młodą kobietą. Sara uśmiechnęła się do Matta, ale ten
już szeptał o czymś z Tonym.
- Mam nadzieję, że nie rozmawiacie o pracy - napomniała ich.
- Wymieniamy kilka drobnych uwag - wyjaśnił Matt.
- To ich ulubiony temat - zaśmiała się Annie. - Chodz, poznasz moją
siostrę. - Kiwnęła głową w stronę pięknej kobiety na wózku inwalidzkim.
- Najpierw powiedz, co mogę podać ci do picia - spytał Tony.
- Coś łagodnego - odezwał się w jej imieniu Matt i położył dłonie na
ramionach Sary.
- Oczywiście - z uśmiechem stwierdził Tony. - O przyszłe mamy
dbamy specjalnie. - Wyciągnął colę z lodówki. - Proszę. - Podał jej
szklankÄ™.
100
RS
- Och, Matt. Miło widzieć, że udało ci się dotrzeć. - Atrakcyjna
blondynka wyraznie ucieszyła się na jego widok.
Matt kiwnął jej głową na powitanie.
- Czy wszyscy goście to ludzie z firmy? - spytała Sara.
- Większość tak. Jest też kilku naszych sąsiadów - wyjaśnił Tony, po
czym poprosił żonę, żeby oprowadziła Sarę i przedstawiła gościom.
- Zamierzałam właśnie to zrobić. - Annie uśmiechnęła się do męża. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]