[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żyłce tuż pod skórą, zdumiony, że nie zauważył jej nigdy wcześniej. Pod jego
dotykiem brodawka błyskawicznie stwardniała, więc pocałował ją. - Mniam!
Dobrze nam ze sobą. Zawsze jesteś gotowa. - Pogłaskał jej brzuch i zauważył
lekką wypukłość tam, gdzie wcześniej, jak zapamiętał, była płaska. Czyżby
Paige przytyła? Należała raczej do niejadków, a jeśli rzeczywiście usychała z
tęsknoty za nim, powinna raczej zeszczupleć. Raz jeszcze obejrzał uważnie
zgrabne nogi i ramiona. Nie zmieniły się nic a nic. Tylko ten brzuch i piersi...
Wstrząsnęła nim straszliwa myśl. To nie powinno się zdarzyć! Ale mogło,
wtedy, za pierwszym razem, kiedy oddała mu się z takim entuzjazmem. Tyle że
potem miała menstruację. Była u lekarza, zabezpieczała się, nawet dziś pobiegła
do Å‚azienki.
Zerknął na twarz Paige. Zamknęła oczy, złożyła usta do pocałunku, a
kiedy dotknął jej szyi, uśmiechnęła się i zamruczała. Sunął palcami w dół aż do
piersi, by zatoczyć kręgi wokół pokrytych siateczką żyłek nabrzmiałych półkul.
Postanowił zadać drażliwe pytanie, ale wybrał inny sposób. Zdezorientowana,
doprowadzana do granic wytrzymałości Paige otworzyła oczy. Nachmurzona
mina kochanka podziałała jak lodowaty prysznic.
- Jesse? - spytała przerażona, szeroko otwierając oczy. - Co się stało?
- Twój krążek. Nie ma go.
- Wiem.
154
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- To gdzie jest?
- W pudełku w apteczce.
- Dlaczego go nie włożyłaś?
- Bo... nie potrzebujÄ™.
Znów zerknął na jej nabrzmiałe piersi i uwypuklony brzuch.
- To po co parę minut temu biegłaś do łazienki? Odetchnęła nerwowo.
- Musiałam. - Zciszyła głos do szeptu, aby potwierdzić to, czego Jesse się
najwyrazniej domyślił. - Tak to teraz ze mną jest.
Jesse gwałtownie usiadł na łóżku.
- Do diabła! - ryknął rozwścieczony. - Jak to się stało?
- Takie rzeczy się zdarzają - odparła cicho.
- Ale przecież się zabezpieczałaś! Chcesz powiedzieć, że padliśmy ofiarą
tego ułamka procent przypadków, kiedy antykoncepcja zawiodła?
- Nie. Nie o to chodzi.
- A więc o co, do licha?
Paige śmiało spojrzała prosto w oczy kochanka.
- W nocy przed twoim wyjazdem nie użyłam krążka. Oto przyczyna.
- Nie użyłaś... - Pochylił się nad nią, przyciskając jej ramiona do łóżka. -
Jaki diabeł cię opętał, żeby to zrobić?! - wrzasnął.
Mimo drżenia warg, głos Paige zabrzmiał spokojnie i stanowczo.
- Zdecydowałam się na dziecko. Wiedziałam, że wyjedziesz. Byłam
pewna, że już nigdy w życiu cię nie zobaczę.
- Zdecydowałaś! Ty zdecydowałaś! Za to mnie wyznaczyłaś rolę ogiera
rozpłodowego!
- To wcale nie tak. Chciałam mieć twoje dziecko. Raptownie puścił jej
ramiona.
- Wspaniale. Postanowiłaś urodzić moje dziecko, więc wzięłaś sprawy w
swoje ręce. Nie miałaś odwagi porozmawiać o tych planach ze mną?
155
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Wrogość bijąca od Jesse'a sprawiła, że Paige ogarnął nagle wstyd.
Chwyciła brzeg kołdry i podciągnęła pod brodę.
- Wiedziałam, co sądzisz o dzieciach. Wyraziłeś się jasno.
- O nie! - warknął, wyrywając jej kołdrę z rąk; - Nie zakrywaj się! Jeśli
nosisz w brzuchu moje dziecko, mam prawo obejrzeć cię całą!
Teraz ona wpadła we wściekłość.
- Prawo? Nie masz żadnego prawa! To ty odszedłeś, nie oglądając się za
siebie, i przez cztery miesiące nie dawałeś znaku życia! - Wyciągnęła rękę w
oskarżycielskim geście. - To ty spotykałeś się ż innymi kobietami i robiłeś przez
ten czas Bóg wie co, i ani razu nawet nie zadzwoniłeś, żeby spytać, czy u mnie
wszystko w porządku. - Gwałtownie zaczerpnęła powietrza. - Nie mów mi o
swoich prawach! W moim życiu nie masz żadnych praw!
- Masz rację, Paige, ale to już przeszłość. Nosisz teraz w sobie moje
dziecko. To zmienia sytuacjÄ™.
- Niby w jaki sposób? Możesz odejść w każdej chwili do swego
surowego, bezwzględnego świata. W jaki sposób ciąża może coś tu zmienić?
- To moje dziecko.
- I również moje! A skoro tylko ja go pragnę, biorę na siebie całą
odpowiedzialność,
- Jasne! - burknÄ…Å‚.
- Co przez to rozumiesz?
- To mianowicie, że wyobrażam sobie, jakie jeszcze matactwa lęgną się w
twojej głowie. Kiedy zamierzałaś mnie poinformować? Gdy będzie za pózno na
aborcję? A może o tym, że zostałem ojcem, dowiedziałbym się z sądowego
pozwu o alimenty?
Dłoń Paige, spoczywająca na brzuchu zacisnęła się w pięść. Nie zdołała
zapanować nad drżeniem, które nią wstrząsnęło, ale nie straciła poczucia
godności. Dumnie uniosła głowę.
156
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Nie zamierzałam w ogóle nic ci mówić. Wiedziałam, że to wyłącznie
moja sprawa. Zdecydowałam się na dziecko i nie konsultowałam tego z tobą. To
nie ty dokonałeś wyboru. - Chociaż jej słowa znów wywołały furię Jesse'a,
spokojnie dokończyła wypowiedz. - Doskonale wiedziałam, co robię i jakie
będą tego konsekwencje.
- Nie masz pojęcia o konsekwencjach! Wychowałaś się w luksusowym
podmiejskim osiedlu, w kompletnej izolacji od prawdziwego życia.
- A ty swoje! Mam po dziurki w nosie gadania o paskudnym świecie.
Masz spaczone spojrzenie. Czy ktoś ci na to zwrócił uwagę?
- Do cholery ze światem! Mówię o odpowiedzialności na co dzień, o
trudzie codziennego wychowywania dziecka. Jak będziesz rzezbić wśród płaczu
i pisku? A jeśli nie będziesz rzezbić, jak wyżywisz dziecko? A jeśli nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • michalrzlso.keep.pl